napiszcie w komentarzu czy chcecie kontynuację opowiadania czy może wolicie nowe.
na razie piszę wam że będę pisać ale muszę najpierw znać wasze zdanie więc potrzebuję chociaż 20 komentarzy bo jak tyle nie będzie to po prostu nie będę pisać ani kontynuacji ani nowego opowiadania bo nie ma sensu :)
sobota, 19 lipca 2014
piątek, 18 lipca 2014
EPILOG
"Nikt nigdy nie mówił, że będzie idealnie.
Raz jest pięknie, a raz tak po prostu nie chce się żyć.
Masz przy sobie osoby i myślisz że będą z tobą do końca.
Są przy tobie, pomagają, wspierają, rozśmieszają.
To tylko chwila.
Gdy spojrzysz w tył oni wszyscy są tylko przeszłością.
Załamujesz się i myślisz że to już koniec, lecz to jest dopiero początek.
Życie to walka.
Jeżeli już na samym początku się w niej poddasz, nie dojdziesz do wygranej.
Walcz, walcz i jeszcze raz walcz!
A wtedy zobaczysz że szczęście wreszcie jest przy tobie"
Uniosłam głowę do góry, żeby spojrzeć komu mam tym razem podpisać książkę.
-Dziękuję. -powiedziała urocza blondynka a ja szybko dałam swoją parafkę na tyle książki. Uśmiechnęłam się do niej jak najszczerzej umiałam i oddałam ją w jej ręce.
-Pani Evelino. -powiedział wyrośnięty goryl w garniachu. -Na nas już pora. -powiedział a ja kiwnęłam głową na znak że rozumiem. Powoli wstałam i spojrzałam na wszystkich ludzi, który byli dookoła.
-Muszę niestety wam powiedzieć, że jak zwykle nie wyrobiłam się z podpisywaniem. Obiecuję Atlanto że jeszcze tu wrócę! I wtedy każdemu z was podpiszę "Nigdy się nie poddawaj.". Przepraszam. -powiedziałam i wzięłam z krzesła swoją karmelową torbę.
Wyszłam z największej księgarni z Atlanty która kiedyś była mi tak bliska i odwróciłam się za siebie.
-Jest już szesnasta. Masz wolne Roger. -powiedziałam do czarnego mężczyzny który od paru miesięcy pilnuje ciągle.
-Jest Panienka pewna? -zapytał a ja delikatnie pokiwałam głową.
-Przecież wiem że mieszkasz w Atlancie. Dobrze wiem że nie widziałeś swojej żony i małego Davida od dobrych ośmiu miesięcy. Leć i ciesz się z rodziną a ja pojadę do hotelu.
Pokiwał głową i odszedł.
Wsiadłam do swojego range rovera i odpaliłam delikatnie silnik by później usłyszeć jak cicho odpala.
Wjechałam na mało ruchliwą ulicę w Atlancie i zaczęłam jechać do swojego Hotelu w którym przez te dwa dni będę przebywać.
Ciekawi was co się ze mną teraz dzieje? Jak to napisałam książkę?
Może od początku.
Moja historia i Justina się zakończyła.
W wieku 19 lat kiedy to wszystko się stało, nie dałam sobie rady.
Okaleczanie, depresja oraz próby samobójcze.
Odeszła ode mnie taka ważna osoba.
Myślałam ciągle "jesteś nikim".
Pewnego dnia kiedy siedziałam u mojego terapeuty, wpadł nam do głowy pomysł!
Powrót do wspomnienia:
-Zacznij pisać! -krzyknął Jake.
-Ja się do tego nie nadaję.. -powiedziałam zrezygnowana.
-Wiem że uwielbiasz to robić. Może przez to co przeżyłaś będziesz mogła swoją historią pomóc ludziom którzy mają podobne problemy.
Zaśmiałam się sama do siebie.
Okazało się że jest to idealny pomysł.
Leczyłam się przez 2 lata, gdy skończyłam pisać miałam 21.
Jake czytał to co napisałam a później wykonał po prostu telefon i miałam bardzo dużo chętnych wytwórni do wywołania mojej książki.
Nie byłam za tym ale później jak pomyślałam o tych wszystkich ludziach któym mogę pomóc, zgodziłam się.
Teraz byłam już u Opra'ch, u Ellen i różnych światowych gwiazd tv.
Oczywiście główna bohaterka nazywa się inaczej i bohater tak samo.
Od tamtej pory jestem w gazetach i paparazzi są wszędzie.
Ja mam 23 lata i radzę sobie ze wszystkim sama.
Poczułam mocne uderzenie z tyłu auta.
-Co kurwa. -powiedziałam sama do siebie i wysiadłam z niego.
Podeszłam do szkody i nie patrząc na osobę która wgniotła cały tył mojego auta zaczęłam kopać w jego maskę.
-Kurwa! Cepie pojebało Cię! Gdzie Cie uczyli jeździć?! Załatwię że Ci wezmą te prawko.
-Przepraszam panią. -powiedział, dopiero teraz zauważyłam mulat o delikatnym zaroście.
-Masz szczęście że jesteś przystojny. -powiedziałam bez wahania. Chłopak się lekko zaśmiał.
-Zapłacę za wszystkie koszta ale nie zabieraj mi prawka. Przecież jak by słynny Khali pokazał się na mieście. -delikatnie uniósł brwi a ja się zaśmiałam.
-Ale stawiasz mi dużą kawę która by mi się teraz przydała bo podpisywanie książki nie jest rzeczą łatwą. -uśmiechnęłam się promiennie.
Mój telefon zaczął dzwonić więc go wyjęłam i odrzuciłam połączenie.
-Stary co tak długo?! -usłyszałam znany mi głos i nie musiałam się odwracać.
-Bieber do auta właśnie jakaś panienka powiedział mi że jestem przystojny i chcę ją zaprosić na kawę. -powiedział a ja znów się uśmiechnęłam.
-Daj jej 5 kawałków i spadamy z tego zadupia. Mam zbyt wiele tu wspomnień. -Khali tak jakby olał Biebera który nadal nie widział mojej buzi bo stał plecami za mną i dalej kontynuował rozmowę.
-A jak nazywasz się piękna? -delikatnie się uśmiechnęłam.
-Evelina. Dokładniej to Evelina Tulio. -chłopak spojrzał na mnie a jego oczy wyglądały jak pięciozłotówki.
Na swoim ramieniu poczułam ciepło odwróciłam się i zobaczyłam tą czekoladę.
-Proszę zostań ze mną już na zawszę. -powiedział Justin.
--------------------
Tak i oto koniec.
Musicie sami sobie dokończyć tą historię.
Otworzyłam przed wami swoją wyobraźnię, teraz czas na was!
Nie pisałam długo. Powód?
Hejty na asku jaki to ten blog jest chujowy i hejty na mnie jak i na moją rodzinę.
Subskrybuj:
Posty (Atom)