piątek, 27 lutego 2015

ROZ. 17/ CZ. II

-A teraz pokaż jak mnie kochasz! -powiedziałam mu do ucha. 
Chłopak łapiąc moją pierś w swoje usta a drugą w rękę zaczął je pieścić. 
Zaczął robić, bardzo szybki i dokładne ruchy. 
Wiedziałam, że zaraz kolejny raz dojdę ale nie tylko ja. 
W chwili gdy prawie się to stało chłopak zbliżył swoje usta do moich i mnie pocałował. 
-Kocham Cię. -powiedział i wtedy wybuchliśmy. 


---------

'dwa tygodnie później'

-Justin bo zaraz się wkurzę! -powiedziałam poważnie ale chłopak nadal nie przestawał. 
-Powiedz wreszcie, że mnie kochasz! -powiedział nadal mnie gilgotając. 
-A jak to by było kłamstwo? Może ja Cie nie kocham? -powiedziałam szybko i uciekłam od niego. 
-Nie kłam kochanie. -powiedział podchodząc powoli do mnie. 
-Justinku, kochanie proszę koniec! -powiedziałam strasznie głośno i zaczęłam seksownie mrugać. 
-Nie rób tak, chyba że chcesz wylądować ze mną w łóżku. -powiedział łapiąc mnie i znów zaczął gilgotać mnie po brzuchu. 
-Nie ma seksu! Przez 2 tygodnie za to, że jak Cie o coś proszę to tego nie robisz. -chłopak szybko przestał i odwrócił mnie do siebie. Mogłam wreszcie spojrzeć się na jego twarz, całkowicie. 
-Sama wiesz, że byś nie wytrzymała 2 tygodnie bez tego. -wskazał palcami na swojego członka. 
-Wiesz, widziałam większe. Po za tym w tym domu są jeszcze dwa inne członki. Możliwe, że nawet by bardziej mnie zadowoliły. -mówiłam powoli odchodząc. 
Podeszłam do wielkiej wierzy i puściłam muzykę.
Chłopaki gdzieś pojechali i mieliśmy całe mieszkanie dla siebie.
Miałam jedynie na sobie fikuśne stringi i dokompletowany biustonosz.
Delikatnie zaczęłam kręcić tyłkiem do jednej z lepszych piosenek.
-Ej Mała! -usłyszałam jak Justin chce, żebym się na niego spojrzała.
Szybko się odwracając zamarłam jak zobaczyłam chłopaka bez bokserek.
-Patrz jak się kręci tyłkiem. -po chwili zaczął się refren a Justin zaczął machać tyłkiem jak i członkiem. -Wiggle, wiggle, wiggle Mała!
Piosenka się zmieniła i w radiu zaczęła lecieć jedna z wolniejszych "Tonight" (John Legend).
Zaczęłam powoli do niego podchodzić.
Klękając nad chłopakiem i patrząc jak zaciera ręce, zaczęłam się uśmiechać.
Nie wiedział dokładnie jaki mam plan.
Łapiąc za jego przyrodzenie, wzięłam delikatnie do buzi.
Patrząc się na niego, dokładnie zadowolenie na jego twarzy zaczęłam robić szybsze ruchy.
W głowie odliczałam do pięciu.
Czubek główki oblizałam.
Chłopak był napalony. Zaczął dotykać moich piersi.
Wstając i odchodząc od niego, zobaczyłam jak za mną biegnie.
-Nie ma tak łatwo. Trzeba to skończyć śliczna.
-Nie chcę. -powiedziałam uwodzicielsko.
-Nie ma nie chcę. -powiedział chcąc mnie złapać ale mu uciekłam.
Biegłam na sam dół. Wbiegłam szybko do salonu i stanęłam za kanapa.
Goły Justin zaczął za mną biegać a ja robiłam tylko uniki.
-Justin nie chcę! -powiedziałam patrząc na jego już stojącego penisa.
-Musisz to skończyć żabko! Na pewno Cię zadowolę! -powiedział podchodząc bliżej, biegnąc obok wyjścia ktoś otworzył drzwi i wszedł do mieszkania.
-Justinie Bieberze! Dlaczego jesteś w moim mieszkaniu na golaska! -powiedział roześmiany Christin.
Chłopak łapiąc za swoje przyrodzenie, szybko je zakrył i ze śmiechem pobiegł na górę.
-No a ty na co czekasz? Myślisz, że nie wiem, że jesteś za drzwiami? -zapytał i po chwili razem z Ryanem je zamknęli. -No już ubieraj się.
-Dobrze, dobrze tato.
-No chyba nie chcesz, żeby ojciec dostał przez córcię erekcji. -powiedział uśmiechając się, zagryzłam kusząco wargę i wbiegłam po schodach.

*2 miesiące później*

-Justin musimy porozmawiać. -powiedziałam dusząc się łzami, mówiąc przez telefon.
-Kochanie ty płaczesz? -zapytał a ja wpadłam w jeszcze większą panikę.
-Możesz przyjechać? -zapytałam cicho patrząc się na test ciążowy, siedząc pod ścianą.
-Kochanie ale powiedz mi co się dzieje, Scooter nie będzie zadowolony jak znowu robisz sobie ze mnie jaja z chłopakami i wyjdę z ważnego spotkania.
-Porozmawiamy później. Porozmawiamy jak wrócisz. -powiedziałam patrząc na telefon, który po chwili opuściłam.

Wychodząc z łazienki, wzięłam w rękę test i poszłam na dół do pokoju Chrisa.
Zaczęłam pukać parę razy w drzwi a po chwili usłyszałam głośne "Proszę!".
Chłopak był zapatrzony w komputer.
Miał robić jakiś ważny remix.
-Tak? -zapytał wreszcie patrząc na mnie gdy usiadłam na łóżku, obok niego. -Jezu, czy ty płakałaś? -zapytał i od razu podszedł do mnie.
-Chris.. Ja nie wiem co teraz będzie. -powiedziałam, znowu płacząc.
Chłopak złapał mnie za dłoń, z której wyleciał test.
Nie łapiąc go nawet w rękę, wtulił się we mnie i zaczął delikatnie głaskać po plecach.
-On jest sławny, znowu zaczął od nowa. Nowy album, więcej wytwórni, które się o niego biją a ja mam mu wyskoczyć z jakimś dzieckiem. -chłopak odsunął się ode mnie.
-To nie jest jakieś dziecko, to jest wasze dziecko. Sama wiesz, że on uwielbia dzieci. Będzie dobrze Mała! -powiedział szeroko się uśmiechając.
-A jak powie, że mam odejść? -zapytałam patrząc mu głęboko w oczy.
-Justin nie jest dupkiem! -powiedział i się do mnie wtulił. -Wreszcie zostanę chrzestnym jakiegoś dziecka! -powiedział wstając i tańcząc swój taniec gdy się z czegoś cieszy.
-Może będę wolała Ryana! -powiedziałam uśmiechając się do niego a jego mina od razu się zmieniła.
-Dobrze wiesz, że on nie będzie takim dobrym wujkiem jak ja Christian! -powiedział siadając obok.

*Oczami Justina*

Była już 20, wracałem z kolejnego spotkania.
Miałem mętlik w głowie, obwiniałem się o to dlaczego nie przyjechałem wcześniej.
Chociaż, jakby było to coś ważnego to Evelina zadzwoniłaby kolejny raz po mnie.
Nie wiem sam.

Parkując na podjeździe, zacząłem kierować się do domu.
Bez wahania złapałem za klamkę i wszedłem do środka.
Patrząc się co się dzieje w salonie od razu się uśmiechnąłem.
Evelina słodko spała, obok niej siedział Chris i oglądał film.
-O jesteś! -powiedział cicho.
-Widzę, że znowu robiliście sobie jaja. Wystraszyłem się jak usłyszałem gdy ona płaczę. -mówiłem kierując się z chłopakiem do kuchni obok.
-Justin to nie były jaja. Ona na prawdę płakała. -powiedział a moje serce się złamało na pół.
-Ale ze mnie dupek. -powiedziałem waląc w szafkę.
-Spokojnie, już jest wszystko okej. -powiedział delikatnie się uśmiechając.
-Powiesz mi o co chodziło? -zapytałem się patrząc na niego.
-Justin będziesz tatusiem! -powiedział a moje oczy się szeroko otworzyły.
-O czym ty chłopie do mnie mówisz? -zapytałem się poważnie denerwując. -Te wasze żarty nie są śmieszne.
-Justin to nie są żarty. Spójrz. -powiedział i położył coś białego na stół. -Spójrz. To test, jest pozytywny. -powiedział kiwając głową.
-Chris ja nie jestem gotowy na to by zostać ojcem. Spójrz ile ja mam lat. Mam fanów na głowie, firmy, płytę. W to nie wchodzi jakiekolwiek dziecko. -powiedziałem a chłopak się na mnie spojrzał. -Mogłem się lepiej zabezpieczać a nie teraz jakaś wpadka na całe życie. -Chris spojrzał się na mnie z pogardą.
-W każdej chwili mogła to usłyszeć. Dzieli nas 10 metrów. To nie ty będziesz nosił dziecko w sobie przez 9 miesięcy. -powiedział dając mi porządną pięść w twarz, -Przestań interesować się tylko swoją dupą. Przez te słowa właśnie znów straciłeś kogoś kogo kochasz. Na karierę jest czas zawsze, gdy ona będzie chodziła z tym dzieckiem to ty możesz ciągle nagrywać i robić wszystko. Pomyśl! -powiedział się oddalając.
-To nie może być moje dziecko. Nie mam czasu na jakiegoś bachora. -powiedziałem to co miałem na języku. -Nie mam czasu na pieluchy, beczenie i to wszystko. Na pierwsze ząbki. Niech je usunie. -powiedziałem a chłopak się przybliżył.
Usłyszałem tylko ciężki płacz i jak ktoś wybiega.
-Masz dwie godziny, żeby stąd się wyprowadzić. Mówiłeś jeszcze miesiąc temu, że rodzina jest najważniejsza, Powtarzałeś to codziennie a teraz? Wiesz co Ci powiem? Straciłeś właśnie naszą trójkę a raczej czwórkę. -powiedział wychodząc z kuchni, podkreślając jeszcze "dwie godziny".


*Oczami Eveliny*

Byłam na kanapie, obudziłam się słysząc mocny huk.
Chciałam podejść i zobaczyć co się dzieje, zmieniłam zdanie jak Christian zaczął mówić, że Justin zostanie ojcem.
Łapiąc za brzuch, zaczęłam się uśmiechać.
Nie na długo.
Po chwili słowa Justina.
Łzy na moich policzkach.
Nie chciałam tego słuchać, podeszłam jak najciszej zakładając swoje białe Reeboki i jeszcze bardziej się rozpłakałam.
Złapałam swój telefon i klucze do Auta, nawet nie wiem jakiego.
Wybiegłam z domu z płaczem, wsiadając do terenówki Ryana i szybko odjeżdżając.

Właśnie stałam na obrzeżach miasta, włączone jakieś smutne piosenki.
Chciałam wyciągnąć papierosa.
Nie mogłam to było dla niej lub dla niego szkodliwe.
Przypominając sobie słowa:

"To nie może być moje dziecko. Nie mam czasu na jakiegoś bachora. Nie mam czasu na pieluchy, beczenie i to wszystko. Na pierwsze ząbki. Niech je usunie."

Zaczęłam jeszcze głośniej płakać. 
-Spokojnie kruszynko. Nie zabiję Cię, nie słuchaj ojca. Jesteś teraz moim skarbem, będę o Ciebie dbać. Nie ważne czy z ojcem czy i bez. Damy radę ze wszystkim! -powiedziałam kładąc rękę na brzuch i delikatnie go masując. 

"Będzie dobrze" powiedziałam jeszcze sama do siebie i postanowiłam pojechać do domu. 
Gdzie był on. 
Facet bez serca, którego tak czy siak bardzo kochałam. 


---------------

OPÓŹNIENIA JAK OPÓŹNIENIA. 
PRZEPRASZAM. 
DO NASTĘPNEGO :)