niedziela, 27 września 2015

NOWE OPOWIADANIE!!!!!!!!!!!


Zapraszam was do czytania mojego 

nowego opowiadania. 

Jeżeli jest ktoś ciekawy to zostawiam tu 

link. 


Opowiadanie będzie też z Justinem, na razie jest tylko prolog ale już dzisiaj będzie pierwszy rozdział. 
Zapraszam jeżeli chcecie poznać nową historię Justina i Kylie w moim wykonaniu. 

Epilog.

Pewnie siedzisz i zastanawiasz się jak zakończyła się ta historia? 
Zaraz się wszystkiego dowiesz.. 
-----

Justin od tamtego zdarzenia ciągle był przy mnie przez te dwa i pół miesiąca. 
Kiedy wreszcie odeszły mi wody chłopak był strasznie zdenerwowany. 
Mogę powiedzieć, że nawet bardziej ode mnie. 

/wracając do wspomnień/ 
-Justin.. -powiedziałam do chłopaka, który stał w samych bokserkach w kuchni i gotował coś. 
Nie powiem pachniało to ładnie ale teraz nie miałam na to czasu.
-Tak kochanie? -zapytał a ja się lekko uśmiechnęłam. Od dokładnie miesiąca jesteśmy znowu oficjalnie razem. 
Podeszłam do niego w samym biustonoszu oraz koronkowym dole i uśmiechnęłam się lekko.
-Masz takie piękne oczy. -powiedziałam i lekko go pocałowałam w policzek. 
Chłopak położył dłonie na moim brzuchu i zaczął go delikatnie pieścić swoimi dużymi dłońmi. 
-Wiesz, jak bardzo Cię kocham? -zapytał a ja lekko pokiwałam głową. 

Może być to dla was dziwaczne ale po paru dniach od historii z windą pozwoliłam chłopakowi się do mnie wprowadzić. 
Justin zdecydował się na jakiś czas zwolnić i przerwać swoją trasę oraz nagrywanie. 
Przez te dwa i pół miesiąca przekonałam się na nowo do niego. 
Dopiero od niedawana ze mną śpi w jednym łóżku, sama go o to poprosiłam. 
Jeżeli ma  jakieś zachcianki od razu je spełnia. 

-Evelina.. -powiedział słabo Justin a ja dopiero teraz się wybudziłam ze swoich myśli. -Evelina, ty rodzisz! -powiedział a ja zaczęłam się śmiać. 
-Miałam Ci o tym powiedzieć ale zapomniałam. -powiedziałam szybko i spojrzałam na podłogę, która była cała w płynie, który ze mnie wyleciał. 
-Czy ty jesteś normalna! Ty stoisz i ze mną rozmawiasz zamiast jechać do szpitala. -powiedział i zaczął biegać po mieszkaniu i zakładać na siebie wszystkie ubrania a po chwili brać przygotowane rzeczy do porodu. Ubranka i różne rzeczy spakowaliśmy razem jakieś dwa tygodnie temu dla naszych maluszków. 
Zastanawiacie się dlaczego piszę maluszków? 
Okazało się, że urodzę bliźniaki. 
To znaczy dziewczynkę i chłopczyka. 
-Ubieraj się moja piękna. -podbiegł i zaczął na mnie nakładać delikatnie ale szybko spodnie dresowe i swoją bluzkę. 
-Justin spokojnie. -powiedziałam a po chwili poczułam mocny skurcz i zaczęłam głośno krzyczeć. 
Spanikowany chłopak wziął mnie na ręce, chociaż byłam jak wielkie wory z piachem i zaczął biec ze mną i torbami do wyjścia. 
-Na razie jest dobrze, skurcze nie są częste. -powiedziałam a po chwili wgryzłam się w swoją wargę, gdyż znowu poczułam jak moje dzieci chcą ze mnie wyjść. -Kurwa Justin, dlaczego ta winda tak wolno jedzie! -wydarłam się a spanikowany chłopak otworzył szeroko oczy. -Postaw mnie! -powiedziałam nagle a chłopak nie chcąc mnie denerwować szybko postawił mnie na ziemię. 
Po chwili drzwi się otworzyły a on wybiegł z domu jak jakaś rakieta. 
Trzymając się za plecy a jedna ręką masując brzuch, zaczęłam iść powoli do drzwi tak jak to zrobił to mój mężczyzna. 
Bawiła mnie trochę ta sytuacja, chłopak był bardziej zdenerwowany tym wszystkim niż ja sama. 
Wyszłam na zewnątrz i patrząc się dookoła. 
-Evelina, możemy Ci jakoś pomóc? -zapytał się jeden z paprazzi a ja pokazałam im palcem tylko, żeby byli cicho i to mi wystarczy. 
Justin podbiegł szybko do mnie i pomógł mi dojść do auta. 
-Czy ty jesteś nienormalny? -zapytałam się go gdy już usiadłam a on znalazł się obok mnie. 
-Czemu? -powiedział i bardzo szybko ruszył do szpitala. 
-Jedziemy Ferrari gdy ja rodzę? Zamiast wziąć jakieś terenowe auto to ty bierzesz najmniejsze gówno jakie mamy? -zapytałam patrząc się na niego jak na największego idiotę na świecie. 
-Myślałem, że chcesz jak najszybciej dojechać do szpitala. -powiedziałam a ja nic już nie mówiłam, żeby się nie zdenerwować. 

Poczułam, że moje dresy robią się mokre. 
-Justin, te siedzenie było myte czy co? -zapytałam się a chłopak po chwili głośno krzyknął coś w stylu "NIEEE!". -O co Ci chodzi? Przecież to nie... -i zahamowałam się gdy zrozumiałam, że to znowu ja. -Przepraszam Misiek.. 
/koniec wspomnień/ 

Wtedy Justin był przy mnie przez cały poród. 
Może nie tak całkowicie, ja rodziłam a chłopak, który zemdlał leżał obok mnie. 
Zemdlał ale nadal trzymał moją rękę bardzo mocno. 
Tak oto urodziłam małą Kendall i małego Simona. 
Nasza dwójka wspaniałych urwisów to dwie kopie całego Justina. 

-Kochanie co piszesz? -poczułam jak ktoś siada obok mnie na łóżku. 
-Justin piszę na bloga. -powiedziałam delikatnie się uśmiechając. 
-A o czym teraz? -zapytał. 
-Zaraz zacznę o naszym ślubie a co? -chłopak szybko wyrwał mi laptopa i zaczął coś pisać. 

/cztery lata wstecz/ 
Razem z Eveliną przeczekaliśmy aż nasze dzieci będą miały chociaż po trzy lata a później postanowiliśmy wziąć ślub. 

Stałem zestresowany przed ołtarzem a po chwili zobaczyłem jak moje dwa szkraby wbiegają i sypią kwiatami, udając samoloty. 
Sam do siebie się uśmiechnąłem, miałem dwójkę wspaniałych dzieci. 
Po chwili każdy wstał a moje oczy skierowane były na kobietę, którą tak mocno kochałem. 
Dziewczyna szła i patrzyła się tak samo na mnie. 
Z nerwów zacząłem poprawiać swoją marynarkę ale szybko dostałem po łapach od Chrisa.
-Idioto nie pokazuj, że się denerwujesz bo ona będzie się denerwować jeszcze bardziej. -powiedział a ja szybko pokiwałem. 
Evelina weszła w pięknej białej sukni a ja szybko podszedłem do niej i powiedziałem głośno;
-Tak chcę. -cała sala a dokładnie 350 osób zaczęło się ze mnie śmiać tak samo jak dziewczyna przede mną. 
-Cześć Justin. -powiedziała i delikatnie podniosła welon do góry, pokazując swoją piękną twarz. 
-Cześć piękna. -odpowiedziałem jej i zacząłem się uśmiechać jak wielki idiota. 

Przemówienie Księdza a po chwili słowa, na które każdy tak bardzo czekał.
-Czy ty Evelino, chcesz wejść w ten związek małżeński i przysiąc przed swoim Panem, miłość, wierność i uczciwość małżeńską? -zapytał się Ksiądz. 
Dziewczyna spojrzała się w moje oczy i odpowiedziała; 
-Tak. -wziąłem od mojego synka obrączkę ślubną i założyłem ją na jednym z palców swojej żony. 
Mężczyzna skierował się teraz w moją stronę. 
-Czy ty Justinie.. -nie skończył dokończyć bo musiałem się wtargnąć ze swoim niewyparzonym językiem. 
-Tak proszę Księdza, chcę wyjść za tą Kobietę i będę ją kochał i pilnował przez całe swoje życie. A czy teraz mogę wreszcie ją pocałować? -zapytałem sfrustrowany. 
Ksiądz się głośno zaśmiał i pokiwał głową. 
Evelina szybko zabrała od małej Kendall obrączkę i założyła mi go na palec. 
-Od teraz jesteście oficjalnie mężem i żoną. Możesz pocałować swoją kobietę. 
Biorąc ją w swoje objęcia, zacząłem ją całować. 
Gdy się oderwaliśmy spojrzeliśmy na swoje szkraby, które zakrywały swoimi małymi rączkami oczy, żeby tego nie widzieć. 
Roześmiani wzięliśmy je na ręce i szliśmy przed siebie. 
/koniec wspomnień/ 

-Bym mógł napisać o naszej nocy poślubnej ale kochanie ta noc się nigdy nie kończy. -powiedział i zaczął całować mnie delikatnie po szyi. 
-Justin, nie teraz. Jutro nasze dzieci idą pierwszy raz do szkoły. 
-No ale czy to znaczy, że nie mogę kochać się ze swoją wspaniałą żoną? -zapytał się a ja zaczęłam się śmiać. 
-Muszę się wyspać. -powiedziałam a on zaczął zaprzeczać głową. 
-Jutro się wyśpisz, jak dzieci będą w szkole. 

Zdjął ze mnie laptopa i zaczął mnie całować. 
Reszta już chyba dla was powinna być znana. 

------------------------------

OTO KONIEC! 
WIEM, ŻE NIKT Z WAS BY NIE POMYŚLAŁ, ŻE SIĘ TERAZ SKOŃCZY ALE DLA MNIE TO KONIEC. 
NIE, NIE BĘDZIE KONTYNUACJI. 
TO CAŁKOWITE ZAKOŃCZENIE. 
MOGĘ POWIEDZIEĆ, ŻE JESTEM Z SIEBIE DUMNA. 
MOŻE BARDZIEJ Z TEGO JAK TE OPOWIADANIE WYSZŁO NIŻ Z TEGO JAK DŁUGO NIE DODAWAŁAM ROZDZIAŁÓW. 
DZIĘKUJĘ WAM BARDZO ZA TO, ŻE MNIE WSPIERALIŚCIE I BYLIŚCIE PRZY MNIE PRZEZ CAŁY CZAS!
KOCHAM WAS- WŁAŚCICIELKA