wtorek, 27 maja 2014

IMPOSSIBLE 26

-Dziesięć- usłyszałam obok swojego ucha.
No dalej wiem że mogę. Ludzie ciągle odliczali.
-Dwa. -usłyszałam i wreszcie byłam już przy nim.
-Jeden. - pociąglnęłam go za rękaw. On na mnie spojrzał a ja szybko wbiłam mu swoje wargi w jego malinowe piękne usta.
Chwila przerwy..
-Szczęśliwego Nowego Roku Justin.
-Szczęśliwego Nowego Roku Evelina. -powiedział i znów wbił mi się w usta a dookoła nas muzyka zaczęła coraz głośniej lecieć..
Magiczna chwila.
------------------------------------------
-Co ty tu robisz? -spojrzał na mnie z pięknym uśmiechem na buzi.
-Nie cieszysz się że jestem? -zapytałam kładząc na jego klatce, głowe.
-Nie wręcz przeciwnie bardzo się cieszę i jakbym mógł to bym skakał po całym mieszkaniu ale... Przecież mama Ci nie pozwoliła. -powiedział a ja spojrzałam niego.
-Postawiłam się.
-No nie gadaj. -pokiwałam głową. -Grzeczna córeczka postawiła się? Postawiłaś się tej groźnej kobiecie? -zaczął śmiesznie ruszać brwiami.
-Może mi na kimś zależy.. Może wolę z tym kimś spędzić sylwestra. No właśnie gdzie ten Chris? -zaczęłam się oglądać dookoła.
-Dobra nie kłam wiem że mówisz o mnie. -dał mi buzi w policzek.
DWA MIESIĄCE PÓŹNIEJ.
Bum! Wielka załamka.
Dlaczego? Przecież było tak idealnie.
No właśnie, było.
Z Justinem nadal jest idealnie ale z Oktavią już nie.
Można powiedzieć że nasza przyjaźń została zerwana.
Mogę powiedzieć prawdę.
Tak jest to po części moja wina.
Zaczęłam spędzać czas tylko z Justinem. Nie, nie jesteśmy parą. To znaczy jesteśmy ale nie oficjalnie.
Nie było żadnego pytania typu "Będziesz moją dziewczyną" czy "Może będziemy kimś więcej niż przyjaciółmi?". Nie.
To jest tak. Ja i Justin się kochamy. Nocujemy u siebie i są buziaki i w ogóle całowania.
Wychodzimy, ciągle. Jest to dla nas jednak przyjaźń.
Najważniejsza przyjaźń i właśnie w taki sposób że ta przyjaźń jest teraz dla mnie najważniejsza straciłam Oktavię.
Poczekajcie.
Nie zwalajcie na mnie całej winy.
Oktavia. Może i był jej opis na początku ale nie było napisane tam o niej jednego. Jest osobą która po części woli  życie w internecie niż w realu. Bardziej ciekawią ją przyjaciele z wirtualnego świata niż prawdziwego.
Kiedyś się na tym przeleci ale to już jej sprawa.
Chciałam to naprawiać ale przecież to jest "bez sensu" jak to ona ujęła.
[PROSZĘ O PRZECZYTANIE NOTKI NA DOLE, JEST BARDZO WAŻNA]
-O czym ty tak myślisz? -spojrzałam w bok a tam Justin. No tak! Spałam u niego, chyba tysięczny raz.
Nie, nie uprawiamy sexu. 
Śpimy w małym domku jego taty jak wyjeżdża do swojej nowej kobiety.
-Przepraszam.. Myślałam o Oktavi.. Nie wiem dlaczego się to tak potoczyło, byłyśmy idealnymi przyjaciółkami od lat. Zawsze sobie pomagałyśmy, robiłyśmy wszystko razem i trudno było nas rozłączyć. -chłopak spojrzał na mnie i złapał za dłonie, delikatnie tocząc jakieś znane tylko mu znaki na niej. Siedziałam opierając się o łóżko. Chłopak podniósł mnie delikatnie do góry żeby po chwili usiąść za mną.
-Nie wie co traci.. Nie wie co straciła.. -położył głowę na moim ramieniu.
-Ty też kiedyś odejdziesz. -powiedziałam zamykając powoli powieki. -Każdy odchodzi z czasem. Teraz jesteś i Ci za to dziękuję ale niedługo, nie wiadomo kiedy może to być nawet za pięć minut. Niedługo odejdziesz.
-Obiecuję Ci że Cie nie zostawię, nigdy!
-Dużo osób mi tak mówiło i co? Widzisz jednak zawsze na końcu zostaję sama.. Czy ja na prawdę jestem taką złą przyjaciółką, dziewczyną? Co ja złego robie.. Jak mnie poprosisz to przyjadę do Ciebie nie patrzać na to ile kilometrów nas dzieli. Zawsze Ci pomogę, nawet jak nie będę mogła to będę się starać.. A ja co? Zawsze dostaję kopa w dupę. -odwróciłam się do niego. Nic nie mówił. -Sam wiesz że jest to prawda. -wstałam i podeszłam do balkonu, powoli go otwierając.
Spojrzałam na niebo i podziwiałam małe gwiazdki których na niebie było pełno.
-Ta mi się podoba najbardziej. -pokazałam palcem na bardzo małą gwiazdkę którą ledwo co było widać. Poczułam na swoich biodrach delikatne dłonie.
-Wiesz która mi sie podoba? -wyszeptał mi do ucha.
-Która? -zapytałam i delikatnie uniosłam głowę by spojrzeć na niego.
-Ta na dole. Ta którą tak bardzo kocham i która jest przy mnie. I przyżekam jej że nie odejdę, chyba że do nieba ale nawet tam będę nad nią czuwał.
--------------------------------------------------------
Chcę wam powiedzieć i przeprosić was za to jak dodaję posty.
Staram się ale na prawdę mam taki okres gdzie problemy ciągle wchodzą mi na drogę życia co mnie męczy bo nie mam czasu na swoje przyjemności.
Chcę wam powiedzieć że niedługo czyli jeszcze z pięć rozdziałów i opowiadanie z Justinem i Eveliną się kończy.
Napiszcie mi na dole czy chcecie dalej poznawać moją twóczość w nowym opowiadaniu czy lepiej żebym przestała pisać.
Dzieki bardzo :)

piątek, 16 maja 2014

IMPOSSIBLE 25

"-Evelina.. Kochasz mnie?

-Bardzo, czemu pytasz?

-A tak.. Po prostu chciałbym być zawsze blisko Ciebie.

I zawsze gdybym zasypiał bym słyszał od Ciebie słowo "Dobranoc, Kocham Cię"."

-------------------------

Nie mogę uwierzyć że to wszystko się tak potoczyło.

Jakby zebrać wszystkie te wspomnienia z tego roku to jestem pewna że mógłby z tego wyjść dobry dramat.

Były raz dobre chwilę a raz złe. Oczywiście więcej było tych dobrych.

Właśnie siedziałam na dachu i patrzyłam w gwiazdy..

"Szkoda że nie możesz być teraz tu ze mną.." -odpisałam do Justina i położyłam telefon obok siebie.

-Evelina do jasnej cholery! -znów usłyszałam krzyk matki.

-Czego? -wściekła na nią że psuję mi moje plany odpowiedziałam jej złym tonem.

-Są już goście. Na dół. Teraz! -powiedziała i zauważyłam jej brązowe loczki przy sobie. -Czemu Ci aż tak zależy? -zapytała a ja spojrzałam na nią z miną typu "Jesteś taka głupia czy tylko udajesz?".

-Serio? -spojrzała na mnie nadal nie rozumiejąc co mam do powiedzenia. -Wątpię że ty będąc w moim wieku chciałabyś siedzieć z rodzicami w sylwestra niż być z przyjaciółmi i chłopakiem któego kochasz. -powiedziałam i powoli zaczęłam wstawać z dachu i kierować się do domu.. Spojrzałam jeszcze w tył a ona siedziała nadal w tym samym miejscu patrząc za mną. Przełożyłam nogę przez okno i wkroczyłam szybko do swojego pokoju.

Spojrzałam w wyświetlacz i dostałam 11 nowych wiadomości.

-No i co że piszemy.. To nie jest to samo jeżeli nie jesteśmy blisko siebie. -powiedziałam i włożyłam szybko telefon do szuflady..

Spojrzałam jeszcze w lustro i widziałam to co chciałam widzieć.

Czarna sukienka do połowy moich ud podkreślała moje kształty. Czarne buty na 10 cm koturnie dobrze pasowały do niej. Czerwone usta i oczy podkreślone czarną kredką dookoła nich ładnie współgrały ze wszystkim.

Odeszłam na bok gdy zobaczyłam że rodzicielka stoi trochę minimalnie od mojego ciała.

-Przepraszam.. -usłyszałam wychodząc z pokoju.

Wiem że źle robię ale muszę tak zrobić..

Zależało mi na tym jak na niczym innym.

Zeszłam powoli na dół i zaczęłam oglądać się dookoła.

-Kevin.. -powiedziałam po cichu i podeszłam do niego. Przytuliliśmy się i podeszłam do bliźniaczek.

Uśmiechnęłam się powoli a one odwzajemniły.

Nienawidzę ich. Pomyślałam i i spojrzałam na te blond lalunie które mają na swojej buzi więcej pudru niż ja przez całe swoje  życie.

Wyszłam na taras.. Jeszcze godzina i nowy rok..

Ciekawe co będzie w tym nowym 2014 roku.

Chciałabym przestać się słuchać rodziców. Jestem już pełnoletnia ale nadal jestem pod ich kontrolą.

Do kurwy nędzy co ja pierdole.

Mam 19 lat a na koncie bankowym około 2 milionów. W każdej chwili mogę wynieść się z domu i kupić własne małe mieszkanie gdzieś w centrum.

Weszłam brutalnie do domu i spojrzałam na swoją matkę a później na ojca.

-Nie zepsujecie mi nowego roku..

Szybko wbiegłam po schodach do swojego pokoju, wyjęłam swój telefon i zbiegłam po schodach.

-Wychodzę. Jadę tam gdzie miałam być w tym momencie. -powiedziałam i weszłam do garażu.

Szybko odpaliłam silnik i pojechałam do domu Justina.

Co chwilę słyszałam że ktoś się do mnie dobija, dokładnie ma zamiar żebym mu odpisała ale nie chciałam jakoś.

Śpieszyłam się.

Widzę! Zobaczyłam dużą kremową willę. Wyszłam szybko z auta patrząc się na zegarek w telefonie.

Zostały mi tylko dwie minuty. Zaczęłam biec.

Już na zewnątrz słyszałam głośną muzykę a gdy weszłam do środka można było poczuć zapach alkoholu.

-Widziałaś gdzieś Justina? -zapytałam jakieś laski która stała już nawalona przy drzwiach. "Fajnie zaczynasz nowy rok" pomyślałam.

-Powinien być na śroku parkietu. -powiedziała a ja zaczęłam coraz bardziej przepychać się przez ludzi.

Widzę go. Spojrzałam na przód a on stał z telefonem i ciągle coś pisał.

-Justin! -wydarłam się ale nic nie usłyszał. Ciągle pisał.

Ludzie zaczęli powoli odliczać.

-Dziesięć- usłyszałam obok swojego ucha.

No dalej wiem że mogę. Ludzie ciągle odliczali.

-Dwa. -usłyszałam i wreszcie byłam już przy nim.

-Jeden. - pociąglnęłam go za rękaw. On na mnie spojrzał a ja szybko wbiłam mu swoje wargi w jego malinowe piękne usta.

Chwila przerwy..

-Szczęśliwego Nowego Roku Justin.

-Szczęśliwego Nowego Roku Evelina. -powiedział i znów wbił mi się w usta a dookoła nas muzyka zaczęła coraz głośniej lecieć..

Magiczna chwila.

------------------------------------------------------------------------------------

Przepraszam że nie pisałam dwa tygodnie ale to tylko ze względu na tego laptopa..