środa, 17 września 2014

ROZ.4/ CZ. II

-Masz rację. Twój chłopak nie wygląda też nie najgorzej. Możliwe że zostaniecie wybraną najlepiej ubraną parą wieczora. Co ty na to? -spytała mojego chłopaka.
-Jest mi to obojętne. Najważniejsze że spędzamy razem ten wieczór. -złapałam jego twarz a po chwili ucałowałam jego policzek. 
-Czy to nie jest słodkie? -powiedziała wprost do kamery. -Patrzcie, patrzcie idzie Justin Bieber. 

Podszedł, był, śmiał się z nami i rozmawiał. 
Nie patrzał jednak na mnie. 

-------

Usiadłam na wyznaczone dla siebie miejsce za sceną. 
Zaraz miałam na nią wyjść gdy tylko Lady Gaga skończy śpiewać.
Kierownik tego wszystkiego powiedział mi tylko tyle że mam się ciągle uśmiechać. 
Później przyjdzie do mnie dziewczyna i poda mi kopertę na którą właśnie każdy czeka. 
Delikatnie mam ją otworzyć i później głośno wykrzyczeć kto wygrał i zacząć klaskać. 
Ten kto wygrywa wchodzi na scenę, mam dać mu delikatnego całusa w policzka i podać nagrodę. 
Po chwili zejść z nim za scenę i pogratulować. 

Koniec koncertu i kobieta w czarnej koszulce powiedziała tylko szybko;
-Wchodzisz. 

Delikatny pisk fanek dookoła sceny i ja z promiennym uśmiechem który był jak najbardziej szczery. 
-Dobry wieczór wszystkim! Jesteście gotowi by wreszcie przekonać się kto wygra kategorię "Najlepszy wokalista"? -zapytałam i usłyszałam jeszcze głośniejsze piski co mnie rozbawiło. -Zobaczymy kto bierze udział. -i w tym momencie na telewizorach oraz na jednym dużym za mną zaczęły pojawiać się różne gwiazdy z kategorii mężczyzn. 
-A więc... -powiedziałam gdy śliczna blondynka podała mi kopertę. -Gotowi? -zapytałam usłyszałam "tak". -Możecie głośniej bo nic nie słyszę.. Gotowi? -wykrzyczałam i usłyszałam najgłośniejsze twierdzenie jakie w życiu słyszałam. 
-WYGRYWA!!!! JUSTIN BIEBER!!!!
Po chwili zauważyłam jak chłopak wstaje i całuje delikatnie swoją matkę w policzek a później przybija żółwika ze swoim menadżerem.

Pomachał i wysłał całusa do dziewczyn z jego podobiznami na koszulkach, które stały przy scenie. 
Uśmiechnięty wbiegł na scenę i szczerze mówiąc brakowało mi tego uśmiechu. 
-Nie jestem pewna czy zasłużyłeś.. -powiedziałam pewna siebie a chłopakowi zbladła twarz. Nie mówiąc o tym że nadal unikał mojego wzroku. 
-Ale jak to? -zapytał patrząc się w nagrodę. 
-Chcesz to.. -uniosłam statuetkę do góry. -O tak po prostu? 
-A co mam zrobić? 
-Musisz powiedzieć takie podziękowania że aż ciarki mnie przejdą. 

Wtedy chłopak wziął głęboki oddech i powiedział takie słowa które bym nigdy w życiu nie myślałam że wyjdą z jego ust. 
-No to teraz zasłużyłeś. -chłopak uśmiechnął się pod nosem. -WIELKIE GRATULACJE DLA JUSTINA BIEBERA!!!!!! -podeszłam do niego i jak to było ustalone delikatnie musnęłam jego policzek. 
Oddalając się od niego zobaczyłam że wreszcie się patrzy w moje oczy. 
Wzięłam go pod rękę i zeszłam ze sceny. 
Nic nie mówiąc podeszłam do swojego stolika. 
-No, no. Dałaś czadu. -powiedziała Rihanna a ja się uśmiechnęłam. 
-Ona o tym wie Riri. -powiedział Khalil a ja zaczęłam się śmiać. 
-Dzięki wielkie. -powiedziałam w jej stronę a po chwili odwróciłam się do niego i już miałam dać mu buziaka kiedy ktoś się wydarł. 
-Stary zobacz!! -ten głos poznam wszędzie. 
Delikatnie się od siebie odsunęliśmy i zaczęliśmy się śmiać gdy Justin skakał jak małe dziecko dookoła mojego chłopaka. 
-Wiesz że to tylko dzięki tobie. Przez Ciebie wyszedłem z tego całego dołka i zacząłem pisać. Ten sukces zawdzięczam tobie. -podszedł do niego i zrobił ich słynny ruch. 
-Nie raz mi w życiu pomogłeś i będziesz pomagać. Od tego są przecież przyjaciele. -powiedział ten obok mnie. 
Dwójka spojrzała się na mnie. 
-Może wpadniesz dziś do nas na imprezę. Będzie masę fajnych lasek. Jakaś Ci wpadnie w te twoje piękne oczy i może wreszcie nie będziesz samotny. -powiedział a ja delikatnie się uśmiechnęłam ale i też mnie to zabolało. Widok gdy on kręci z jakąś inną i ją całuję. 
-Dzięki stary ale mam już kogoś innego na oku. -Justin mu odpowiedział. -Ale z chęcią wpadnę, powiem tylko mamie. Sam wiesz że jestem teraz u niej od dwóch tygodni gdy mam gorsze dni bo się czegoś dowiedziałem. -momentalnie jego uśmiech zszedł z ust. 
-Nadal nie wiem czemu nie chcesz mi o tym powiedzieć ale sam wiesz bardzo dobrze że gdy będziesz chciał się wygadać to możesz przychodzić zawsze.. Tylko nie w środku nocy. -powiedział a ja się cała zaczerwieniłam. 

*OCZAMI JUSTINA*

 c-Nadal nie wiem czemu nie chcesz mi o tym powiedzieć ale sam wiesz bardzo dobrze że gdy będziesz chciał się wygadać to możesz przychodzić zawsze.. Tylko nie w środku nocy.- nie mogłem uwierzyć w to co on powiedział. Miałem ochotę podejść do niego i wybić mu wszystkie zęby. 
Obiecałem sobie jednak dać spokój i muszę to robić. 

------

DO NASTĘPNEGO :)

ROZ. 3/ CZ. II

Chciałem przyjść i powiedzieć jej że możemy zacząć od nowa. 
Chciałem żeby była moja. 
Na zawsze! 
Tak miało być.
A teraz? 
Teraz wiem jaka jest prawda. 
Jej do szczęścia nie jestem potrzebny. 
Niszczyłem ją. 
Widziałem to już dziś gdy płakała że ją ranię ale jestem zbyt wielkim dupkiem by w to uwierzyć. 

Przeskoczyłem przez krzaki i postanowiłem ją zostawić już na zawszę. 
-Chcę żebyś kochanie uśmiechała się jak teraz. Szczerze. Potwierdzam twoje słowa. TO KONIEC, JUŻ NA ZAWSZE!
--------------

*OCZAMI EVELINY*

-DWA TYGODNIE PÓŹNIEJ-

Stałam właśnie przed lustrem. 
Delikatnie kładłam róż na swoje policzki. 
-Jest dobrze. -powiedziałam sama do siebie. 
Podeszłam do łóżka na którym leżała piękna długa czarna sukienka. 




Wzięłam ją w dłonie i poczułam delikatny materiał. 
Po chwili sukienka idealnie na mnie leżała. 
Podeszłam do szafy i postanowiłam wybrać buty. 
Czarno- białe  buty na koturnie które odkrywały lekko moje palce idealnie do tego wszystkiego pasowały.
Mała tego samego koloru kopertówka i byłam gotowa. 

Podeszłam do wielkiego lustra które wisiało na całej szafie i byłam zadowolona z tego jak wyglądałam. 
Sukienka która opinała się na mojej ładnej talii wyglądała bosko a długie, brązowe, prawie czarne włosy dodawały uroku.
Czerwone usta wpadały w oko a makijaż był jak zawsze prosty. 
Eyeliner, puder i róż. 

Usłyszałam delikatne pukanie do drzwi a po chwili same się one otworzyły. 
-Wyglądasz bosko. -powiedział mój chłopak i złapał mnie pod ręką. 
-Ty również. -był ubrany luźno. 
Dżinsowe spodnie, czarne Air Force, bluzka ciemna, szara a na to marynarka. 
-Gotowa? -zapytał a ja pokiwałam głową. 
Denerwowałam się. 

Będę stała na scenie pośród najróżniejszych gwiazd świata i mówiła kto właśnie tego wieczoru wygrywa nagrodę "Najlepszy piosenkarz".
TAK! CHODZI O EMA!

Nawet się nie zorientowałam kiedy wsiedliśmy do naszego auta i jechaliśmy. 
Khalil u mnie zamieszkał cztery dni temu. 
Gdy tylko EMA się skończy idziemy do nas do domu gdzie odbędzie się impreza. 
Dziś jest wielkie zamieszanie. 
DJ już jest i rozkłada swój cały sprzęt. 
Masa alkoholu jest na stołu jak i kalorycznych przekąsek. 
Nawet nie wiedziałam kto przyjdzie. 
Nie interesowało mnie to. 
Chciałam się po prostu dobrze bawić. 

Gdy mieliśmy już wjeżdżać na tą ulicę gdzie wszystko dziś będzie się dziać chłopak pocałował mnie w głowę. 
Już po chwili auto się zatrzymało a ja zobaczyłam tłumy paparazzi którzy chcą zrobić nam zdjęcie. 

Jedna noga, druga noga a po chwili stałam na czerwonym dywanie. 
Usłyszałam piski a po chwili nie widziałam już nic przez światła padające na mnie. 
Zobaczyłam Arianne Grande (nie wiem czy dobrze to napisałam, egal) która szła w moją stronę i delikatnie się uśmiechała. 
-No, no Evelina. Widzę że tego wieczoru się nie hamowałaś i zrobiłaś się na bustwo. 
-Czy ja wiem. -pomyślałam szybko nad odpowiedzią, wszystko było puszczane przecież na całym świecie na MTV. -Trochę pudru, szminka, eyeliner to nic nowego. Sukienka po prostu jest boska. -zaśmiałam się szczerze gdy dziewczyna szybko zaczęła kiwać głową. 
-Masz rację. Twój chłopak nie wygląda też nie najgorzej. Możliwe że zostaniecie wybraną najlepiej ubraną parą wieczora. Co ty na to? -spytała mojego chłopaka.
-Jest mi to obojętne. Najważniejsze że spędzamy razem ten wieczór. -złapałam jego twarz a po chwili ucałowałam jego policzek. 
-Czy to nie jest słodkie? -powiedziała wprost do kamery. -Patrzcie, patrzcie idzie Justin Bieber. 

Podszedł, był, śmiał się z nami i rozmawiał. 
Nie patrzał jednak na mnie. 


----

ZARAZ DODAM NASTĘPNY :)

poniedziałek, 8 września 2014

ROZ. 2/ CZ. II

Ręką, złapałam za klamkę i delikatnie otworzyłam drzwi. 
-Żegnaj. -powiedziałam ostatni raz, kiedy zobaczyłam że z jego oczu płynie słona ciecz. 
Nie odpowiedział. 
Wyszłam, szybko w stronę wyjścia. 
Doszłam do Bill'a.
-Powiedz Khaliemu, że musiałam wyjść bo zaczęłam wymiotować. Jak coś to będę na niego czekać w domu. -pokiwał głową a ja wyszłam z wielkiej areny. 
Skierowałam się do swojego autka i ruszyłam w drogę do domu.
----

"Drogi pamiętniczku. 
Sama nie rozumiem całego swojego życia. 
Wiem, że tak czy siak by nadszedł kiedyś taki dzień.. 
Nie sądziłam że nadejdzie to dzisiaj. 
DAM RADĘ! MUSZĘ DAĆ RADĘ!"

Położyłam gruby notes, który był już w połowie popisany. 
-Dlaczego dziś? -powiedziałam sama do siebie i zrobiłam sobie gorącą czekoladę z piankami.
Usłyszałam dźwięk do drzwi. 
Spojrzałam na zegarek który był na mikrofali i się wystraszyłam. 
Kto może o tej godzinie pukać do drzwi?
Mieszkałam w odizolowanej części NY i mało kto wiedział że mieszka tu jakaś znana osoba. 
Domek nie był mały. Był wielki. 
Mogłam sobie pozwolić na luksusy. 
Lubiłam robić też imprezy po jakiejś ważnej dacie. 
Podeszłam do drzwi i lekko je uchyliłam. 
-Przepraszam. -powiedziałam do chłopaka z delikatnym zarostem. 
-Nic się nie stało ale za to musisz dać mi dużego buziaka. -powiedział i otworzył swoją  dłonią całkowicie drzwi. 
Odeszłam krokiem do tyłu a później za nim zamknęłam. 
-Chodź. -złapałam go za rękę i weszliśmy do dużego salonu. -Poczekaj tu. -powiedziałam i poszłam po swój napój. 

Weszłam do salonu a chłopak gdy tylko na mnie spojrzał to się uśmiechnął. 
-Trzymaj. -podałam mu do ręki i usiadłam obok na nim i przykryłam się kocem. 
-Zawsze się zakrywasz gdy jesteś w bokserce i szortach.. -Spojrzał na mnie i dobrze wiedział że nie jest to dla mnie łatwy temat. -Wiem że jakiś drań o którym mi za chiny nie powiesz Cię kiedyś zranił ale teraz masz mnie. 
-Nie chcę żebyś na to się patrzał. To ze mnie robi potwora. Jestem przez to brzydka. 
-Wszystko co jest związane z Tobą jest piękne. -Wstał, spojrzał na mnie jakby nie był pewien tego co robi i powoli zdjął ze mnie koc. 
-Proszę nie.. -powiedziałam i chciałam ponownie się nim przykryć ale mi na to nie pozwolił. 
-Proszę, pozwól mi chociaż raz. -zamknęłam na chwilę oczy i zaczęłam liczyć do dziesięciu, tak jak robiłam to w psychiatryku. 
Złapał mnie za nogi i położył całkowicie na łóżku. 
Zdjął ze mnie spodenki i bluzkę. 
Jeszcze nigdy nie widział mnie w bieliźnie. 
Nie kochałam się z nim, nie pragnął tego. Nie zmuszał. 
Wiedział że jestem dziewicą i mu to odpowiadało.
Zamknęłam oczy i ich nie otwierałam. 
-Otwórz. -poprosił. Zaprzeczałam głową. 
-Nigdy. -Poczułam delikatnie gilgotanie. -Dobra, dobra już. -delikatnie je uchyliłam. 
-Ty. -Pokazał na mnie palcem. -Ty jesteś jedną z najlepszych co mnie spotkało. To. -Zaczął jeździć po moich całych nogach, po brzuchu, biuście oraz dłoniach. -To, oznaka że chociaż nie dawałaś sobie rady. Nie dawałaś sobie rady, tak jak większość ludzi na całym tym popieprzonym świecie. To ty jesteś tą osobą która żyje. -Łzy zaczęły lecieć mi policzku. -Jesteś dla mnie ważna. Jesteś dla mnie idealna. Musisz to zaakceptować. Dorwę kiedyś tego sukinsyna i skopię mu dupę za to co zrobił. -Przysunął się do mnie jeszcze bliżej . 
Spojrzałam mu głęboko w oczy i pocałowałam namiętnie. 

*OCZAMI JUSTINA*

Nie widziałem co mi odbija. 
Właśnie przechodziłem przez wielki płot i bałem się że zaraz mogę skończyć w szpitalu ze złamanym karkiem.
Co najgorsze, mogłem zostać oskarżony o włamanie na czyjąś posiadłość. 
Ale co to dla miłości. 
Zacząłem czuć wreszcie normalnie grunt. 
Podchodziłem powoli do drzwi. 
Miałem zamiar już pukać kiedy usłyszałem jak ktoś bardzo ciężko chodzi? Biega? 
Sam nie wiedziałem co to. 
Podchodząc powoli do okna zobaczyłem ją. 
W samej bieliźnie.
Uśmiechniętą.
Tańczyła i śpiewała piosenkę Usher'a. 
Moje wargi same z siebie się uniosły. 
Właśnie miałem odchodzić gdy zobaczyłem trochę ciemniejszą dłoń obok niej. 
Po chwili zobaczyłem swojego przyjaciela który łapie dziewczynę którą kocham za biodra i podnosi do góry. 
Mogłem wreszcie zobaczyć jej przód. 
Jej biust. Nogi oraz dłonie i brzuch. 
Moje oczy się zaszkliły gdy zobaczyłem to o czym była napisana jej książka. 
Myślałem że to było stworzone tylko po to by książka się lepiej sprzedawała. 
Tak nie było. 
Jestem potworem. 
-Nie, nie, nie. 
Zniszczyłem ją. 
Chciałem przyjść i powiedzieć jej że możemy zacząć od nowa. 
Chciałem żeby była moja. 
Na zawsze! 
Tak miało być.
A teraz? 
Teraz wiem jaka jest prawda. 
Jej do szczęścia nie jestem potrzebny. 
Niszczyłem ją. 
Widziałem to już dziś gdy płakała że ją ranię ale jestem zbyt wielkim dupkiem by w to uwierzyć. 

Przeskoczyłem przez krzaki i postanowiłem ją zostawić już na zawszę. 
-Chcę żebyś kochanie uśmiechała się jak teraz. Szczerze. Potwierdzam twoje słowa. TO KONIEC, JUŻ NA ZAWSZE!

----
przepraszam za opóźnienie. 
"Drp

poniedziałek, 1 września 2014

ROZ 1/ CZ. II

Zeszłam ze sceny i poczułam ukłucie w sercu. 
Nie wsłuchiwałam się w żadne nuty za mną. 
Wstałam ze schodów i zaczęłam biec. 
Przed siebie. 
Nie wiedziałam sama dlaczego moje serce zaczęło tak wariować. 
Wbiegłam do jakiegoś z pokojów nie patrząc na tabliczkę, która wisiała na drzwiach. 
-Nosz kurwa! -wydobył się ze mnie wrzask gdy walnęłam w jakieś wielkie ramiona. 
Podniosłam głowę a on tam był. 
-Evelina. -usłyszałam z jego ust swoje imię. Był załamany. Nie tylko on. 
Czy ja go nadal kochałam? Nie byłam pewna. 
Chłopak patrzał się na mnie ciągle. 
Sam nie mógł uwierzyć w to, że jestem z jego przyjacielem. 
-Justin. -powiedziałam gdy poczułam jak łzy napływają mi do oczu. 
Chłopak, który to zobaczył wiedział, że nie może mnie za to obwiniać. 
Odszedł. Sama nie wiem czy był na lotnisku czy nie. 
Nie dzwonił, nie pisał. 
Odszedł. 
Stał zgarbiony. Po chwili jak to miał w zwyczaju, oblizał usta i się wyprostował. 
-Życzę wam szczęścia. -powiedział z zamkniętymi oczami. 
Pokiwałam delikatnie głową, nawet nie wiedząc czemu. 
Odwrócił się, zaczął iść w stronę sofy. 
-Khali to dobry chłopak, na pewno Cię nie zrani. -powiedział załamanym głosem. 
-Przestań! -powiedziałam głośniej. 
-Ale co mam przestać? -powiedział siadając na sofę. 
-Robisz to specjalnie! 
-Niby co? Życzę Ci szczęścia z moim najlepszym przyjacielem. Wiesz dla Ciebie to by był chyba też lekki szok gdybyś dowiedziała się, że miłość twojego życia jest z twoim najlepszym przyjacielem! Do tego, kurwa mać planują razem przyszłość! -powiedział, dobrze widziałam, że pękną. 
-Nie obwiniaj mnie! Byłoby inaczej gdybyś się stawił na lotnisku a nie po prostu się poddał gdy usłyszałeś, że się wyprowadzam! 
-Byłem tam! Biegłem w samych skarpetkach na lotnisko! Chciałem Cię pożegnać ale.. Było już za późno. Kiedy dotarłem.. Nie było Ciebie i samolotu. 
-Nadal miałeś mój numer, mogłeś zadzwonić. 
-Wiedziałem, że ze mną skończyłaś. -powiedział bardzo szybko. 
-Justin.. Ja mam teraz 24 lata a ty 25. Całe życie potoczyło się inaczej. 
Chłopak powolnie wstał i pokierował się w moją stronę. 
Gdy widziałam, że jest już bardzo blisko mnie zaczęłam się cofać. 
W pewnym momencie poczułam zimno. 
Byłam skończona.
Położył dłonie obok mojej głowy i nie dawał mi prawa do wyjścia. 
-Kochasz mnie? -zapytał a mi serce stanęło. 
-Nie. -powiedziałam z zamkniętymi oczami. 
-Powiedz mi to prosto w moje tęczówki, które kiedyś jeszcze tak bardzo uwielbiałaś. Kochasz mnie? -powtórzył. 
Delikatnie otworzyłam oczy i spojrzałam w jego. 
-Nie. -powiedziałam, widział że kłamałam.
Kochałam go i dopiero teraz sobie to uświadomiłam. 
-Nie kłam. -powiedział i zaczął się do mnie jeszcze bardziej przybliżać. 
-Zostaw mnie. Nie dotykaj mnie. 
-Dlaczego? Kiedyś mówiłaś "Jestem na zawsze tylko twoja". -powiedział. 
-Dupek. Byłam kiedyś tylko twoja a teraz? Teraz mam inne życie. A w nim Ciebie nie ma! -wykrzyknęłam mu w twarz a łzy powoli zaczęły spływać po moim policzku. 
Zesztywniał. 
Wzięłam jego rękę delikatnie i "położyłam" obok jego nogi. 
-Mieliśmy już swój koniec. -powiedziałam a jego dłoń powędrowała do mojego mokrego policzka, który został delikatnie otarty. 
-Schrzaniłem. Przepraszam. 
Ręką, złapałam za klamkę i delikatnie otworzyłam drzwi. 
-Żegnaj. -powiedziałam ostatni raz, kiedy zobaczyłam że z jego oczu płynie słona ciecz. 
Nie odpowiedział. 
Wyszłam, szybko w stronę wyjścia. 
Doszłam do Bill'a.
-Powiedz Khaliemu, że musiałam wyjść bo zaczęłam wymiotować. Jak coś to będę na niego czekać w domu. -pokiwał głową a ja wyszłam z wielkiej areny. 
Skierowałam się do swojego autka i ruszyłam w drogę do domu.

---------------------
krótki rozdział jest.
no to tak;
1) rozdziały zostają dodawane w sobotę lub niedzielę.
2) jeżeli rozdział się nie pojawi, czyli że na prawdę nie mogłam.
reszta pytań w komentarzach!:)