sobota, 18 października 2014

ROZ. 8/ CZ. II

Zadowolona z życia zniknęła gdzieś. 
Po chwili poczułem dłoń na swoim ramieniu. 
Odwracając się do tyłu, zobaczyłem bardzo złą twarz. 
-Co to kurwa miało być? 
------------------

-To nie tak jak myślisz stary. -powiedziałem do Khaliego, którego twarz była cała czerwona. 
Po oczach poznałem, że jest już nawalony więc darcie się by dało tylko nie potrzebną bójkę. 
-Ślepy nie jestem. 
-Wyluzuj, jakiś koleś do niej podszedł i zaczął prosić ją o taniec a ona zbytnio zadowolona nie była dlatego podszedłem i powiedziałem, że moja kolej. Kumasz? -spytałem kumpla i położyłem mu dłoń na ramie. 
-Dzięki. Sory, że od razu z łapami ale no alkohol zaczyna działać. 

Dochodziła już ósma. 
Khali leżał już dawno w łóżku, nawalony w trzy dupy. 
Próbowałem ogarniać ludzi, po czym wypraszałem ich do domu oraz zamiatać porozwalane butelki po piwie. 
-Co robisz? -poczułem delikatną dłoń na swoim karku. 
Odwracając się zobaczyłem Evelinę, której nie widziałem od jakiś dobrych pięciu godzin. 
-Spałaś? -zapytałem siadając na sofie patrząc się na pusty już dom. 
-Tak.. -powiedziała siadając jedynie w samych stringach i dużej bluzce mojego przyjaciela. -Ja powinnam tu sprzątać a nie ty. -spojrzała się na mnie. 
-Tak ale widzisz stało się inaczej. -powiedziałem uśmiechając się do niej.
-Jezu poszłam spać o pierwszej.. Nie rozumiem. Nigdy tak wcześnie spać nie chodziłam. Zawsze bawiłam się aż do końca a później nawet gdy nie mogłam ustać na nogach sama sprzątałam. -powiedziała kręcąc głową. 
-Dużo nie straciłaś. Działo się to co zwykle. -powiedziałem wspominając. Spojrzała na mnie pytającym wzrokiem. 
-Czyli? 
-Nawalone dziewczyny, próbujące się rozebrać i tańczyć na stole. Chłopaki , którzy się biją o dziewczynę a ona i tak wychodzi z innym kolesiem. Rozbijanie szkła jak i kąpiele w basenie z pianą na golasa. To wszystko co zawsze jest na imprezach. 
-Czyli.. Straciłam kąpiel w basenie? -powiedziała patrząc się na mnie załamana. 
-Chciałaś się kąpać z jakimiś frajerami ,którzy mogą nie wiadomo komu wsadzać chuja ? -zapytałem sam nie wiedząc w to co słyszę. 
-Ja zawsze praktycznie to zaczynam. Uwielbiam to. -powiedziała czerwieniąc się na twarzy.
-To będziesz musiała trochę czekać.. -powolnie wstałem.
-No, straciłam coś najlepszego.

Zacząłem ściągać bluzkę, powoli rozpinać spodnie.
-Kto powiedział, że jest do tego potrzebna banda głupich nastolatków?
Dziewczyna nawet nie patrząc na mnie zaczęła się rozbierać.
Miała przecież na sobie tylko stringi i bluzkę.
Po chwili zobaczyłem jej duże piersi.
Jednak szybko je przykryła.
-Nie ściągasz tego? -wskazała na moje bokserki. -Wstydzisz się swoich rozmiarów? -powiedziała i zaczęła śmiesznie poruszać brwiami.
-Nie mam czego. -po tych słowach nawet nie czekałem na to co ma zamiar powiedzieć, po prostu zdjąłem bokserki.
Dziewczyna spojrzała na moje krocze i cała się zaczerwieniła.
-Coś nie tak? -zapytałem a ona nadal się patrzyła na mojego członka.
-On jest wielki! -powiedziała i zaczęła pokazywać dłońmi "jego" długoś. -I szeroki!
-To chyba dobrze, co nie? Pozwolę sobie iść już do basenu. -nie czekając co mi odpowie, wziąłem rozbieg i wleciałem do basenu.

*OCZAMI EVELINY*

Rzuciłam bluzkę na bok i wbiegłam do basenu.
Po jakiś paru sekundach się wynurzyłam i poczułam przyjemne ciarki.
-Dobrze Ci ? -zapytał się mnie ktoś z tyłu.
Odwracając się do niego, uśmiechnęłam się lekko.
-Jak się czujesz taki nagi przy mnie? -spojrzałam mu głęboko w oczy.
-Nie mam czego się wstydzić, twoja dzisiejsza reakcja na to jaki mój członek jest mnie tylko upewniła w tym wszystkim.
-Mhmm. -pokiwałam głową.
-A jak z tobą? -spytał a ja zamarłam. -Masz takie piękne ciało.. -poczułam jego rękę na moim gołym ramieniu.
-Nie jest aż takie piękne. -powiedziałam i zaczęłam podpływać do brzegu.
-Stój. -usłyszałam i po chwili byłam pod wodą i po drugiej stronie ogrodu. Tam gdzie nikogo nie widać z domu. Gdzie ogółem nikt Cię nie widzi.. Żeby się tam znaleźć musisz przepłynąć przez tunel a później wypływasz na oddzielną część mojego mieszkania.
Jest ono całe zasłonięte drzewami.
-Skąd wiedziałeś że jest tu coś takiego? -powiedziałam patrząc się na niego i siadając na brzegu.
-Ja wiem dużo rzeczy kochanie. -pokiwałam głową.
-Khali niedługo będzie wstawał. Zapewne będzie się martwił gdzie jestem. -powiedziałam delikatnie przebierając nogami w wodzie.
-Sama siebie oszukujesz.. Dobrze wiesz, że będzie spał tak długo aż nie wejdziesz do pokoju i sama go obudzisz.. -przegryzłam wargę ze zdenerwowania.
-Nie denerwuj się tak. -powiedział podpływając do mnie.
-Nie powinniśmy być razem. Sami, chodzi że nie powinniśmy być razem sami. -powiedziałam kiwając głową jakbym potwierdzała że chyba chcę to powiedzieć..
-Dlaczego? -zaczął delikatnie jeździć po mojej nodze swoją dłonią.
-Przestań! -powiedziałam cicho ale nie odsunęłam nogi. Było mi bardzo dobrze.
-Jesteś tego pewna? -zapytał..
Nic nie odpowiadając przysunęłam się do niego.
Serce mówiło mi że dobrze robię a głowa że nie powinnam.
Wchodząc na pierwszy schodek i czując wodę wiedziałam, że chcę tego.

----------------

NASTĘPNY ODCINEK DODAM WE WTOREK.
MAM DZIŚ URODZINKI I PROSZĘ ŻEBY NIE MIŁE KOMENTARZE ZOSTAŁY DLA WAS :)

piątek, 10 października 2014

ROZ. 7/CZ. II

Podchodząc do szafy wyjęłam jakieś ubrania i im rzuciłam. 
-Ubierajcie się. -powiedziałam wychodząc i klepiąc każdego po tyłku. 
Patrząc jeszcze się do tyłu widziałam jak Justin na mnie patrzy i oblizuje wargi. 

Wiem jedno, na dzisiejszej imprezie coś się stanie. Nie wiem jeszcze tylko co..
-----------

"Narrator"

Ona.
Włosy jej falowały na każde strony. 
Śmiała się gdy tańczyła na środku parkietu w krótkich szortach. 
Każdy na nią patrzył. 
Nikt nie mógł uwierzyć, że jest taka piękna. 
Każdego zarażała śmiechem.

On.
Stał, opierając się o kominek. 
Patrzył się na nią i uśmiechał. 
Cieszyło go to, że jest szczęśliwa. 
Miał ochotę zabić wszystkich, którzy patrzyli się na nią. 
Patrzyli się na nią z pożądaniem. 

*OCZAMI JUSTINA*

Byłem po dobrych paru drinkach ale kontrolowałem wszystko. 
Zobaczyłem jak mój przyjaciel zostawił Evelinę na parkiecie i skierował się do góry. 
-Gdzie on poszedł? -zapytałem się dziewczyny, uspokajając ją na chwilę. 
Spojrzała się na mnie swoimi prawie czarnymi oczami a ja miałem ochotę ją pocałować, jednak wiedziałem, że muszę się hamować. 
-Poszedł na piętnaście minut gdzieś tam.. -powiedziała i dotknęła mojego policzka. 
-Okej. -kiwnąłem głową i chciałem odchodzić gdy poszedł do niej jakiś typ. 
Na jej twarzy nie pojawiał się jakoś wielki uśmiech gdy poprosił ją o taniec. 
-Ej kolego! -powiedziałem głośniej, żeby mnie usłyszał. Chłopak gwałtownie się odwrócił. 
-Ta? -powiedział a ja podszedłem do nich. 
-To, że poszedłem odstawić kubeczek z piwem nie oznacza, że jest wolna. -kiwnąłem. 
-Dobra, dobra sorki Bieber. -walnąłem z nim piątkę i poszedł. 
-Dzięki. -spojrzała na mnie. -Jeżeli już mu tak powiedziałeś to zatańczymy. -widziałem w jej oczach jak bardzo była zalana więc wolałem ją przypilnować na te piętnaście minut. 

Dziewczyna wepchnęła się na sam środek parkietu, trzymając mnie za rękę. 
Kula nad nami cała się świeciła. 
W rytm piosenki dziewczyna ustawiła się do mnie tyłem i zaczęła kręcić kroczem obok mojego kolegi (;]]). 
Złapałem ją za biodra i zacząłem też się powoli ruszać. 
Położyła dłoń na moim ramieniu. 

Nie widziałem tak jakby dookoła ludzi, widziałem tylko ją. 
Piosenka ucichła a dziewczyna przekręciła się do mnie. 
-Ej Justiś... -powiedziała bardzo słodko się uśmiechając. 
-Tak? -zapytałem patrząc się z uśmiechem na twarzy. 
-Schylisz się? -zapytała dotykając mojej ręki a ja tak jak mnie poprosiła zrobiłem. 
Dziewczyna nadal była o wiele niższa ode mnie. 
Uśmiechnąłem się do siebie na ten uroczy widok. 
Stając delikatnie na palcach, pocałowała mnie w policzek. 
-Dziękuję za taniec Królu. -pochyliła się tak jakby na prawdę mówiła do "Króla". 
-Dziękuję za taniec Księżniczko. -powiedziałem, uniosłem jej dłoń i delikatnie ją ucałowałem. 

Zadowolona z życia zniknęła gdzieś. 
Po chwili poczułem dłoń na swoim ramieniu. 
Odwracając się do tyłu, zobaczyłem bardzo złą twarz. 
-Co to kurwa miało być? 

------------


TROCHĘ PÓŹNO ALE WAŻNE ŻE JEST :)

środa, 8 października 2014

ROZ.6/ CZ. II

*OCZAMI EVELINY*

Kurwa mać! Ty idiotko. 
Nie miałaś mówić tego na głos. 
-Zapomnij o tym. -powiedziałam szybko.
--------------------

*OCZAMI EVELINY*

Jechaliśmy w ciszy, było mi głupio. 
Mam chłopaka, który mnie kocha. 
Ja go chyba też. 
Nie umiem powiedzieć, że ja na pewno go kocham. 

-Przestań tak dużo myśleć.. -powiedział po chwili patrząc się ciągle na drogę. -Zaraz będziemy pod twoim domem a chyba nie chciałabyś, żeby ktoś zobaczył twój wyraz twarzy. -pokiwałam głową. 
-Głupio mi jest. Mam chłopaka i w ogóle razem mieszkamy a tu takie coś Ci powiedziałam. 
-Co?! Jak to razem mieszkacie? -powiedział a wóz się zatrzymał. 
-Od jakiś dwóch tygodni mieszkamy razem. -powiedziałam spokojnie, spojrzałam na jego dłonie, które bardzo mocno zacisnęły się na kierownicy. Jego oczy stały się czarne. 
Spojrzał na mnie jakby miał zaraz mnie rozszarpać. 
-On Cie uszczęśliwia? -zapytał nie patrząc się już na mnie tylko na jakiś punkt za mną. 
-Bardzo mnie wspiera i przy nim się szczerze uśmiecham. -powiedziałam cicho, nie byłam pewna czy dobrze, że mu takie coś mówię. 

Dwa palce uniosły moją małą twarz do góry.. 
-Nie bój się mnie.. -powiedział cicho do mnie. 
Jego twarz była trzy lub cztery cm od mojej. 
Czułam się nie pewnie. 
-Twoje oczy.. -powiedziałam cicho patrząc na niego. -Nigdy jeszcze czegoś takiego u Ciebie nie widziałam. -pogłaskałam go po policzku. 
-Jestem zdenerwowany. -przysunął się bliżej. 
-Nie potrzebnie. -wyszeptałam przed jego ustami. 
Delikatnie się do siebie zbliżaliśmy.
Nasze usta miały do siebie jeszcze parę milimetrów. 
Już miałam go pocałować gdy on się odsunął. 
-Jesteś z moim przyjacielem. Nie chcę go stracić. -powiedziała a po chwili odpalił silnik i skręcił w moją uliczkę. 
-Tak, przepraszam. Nie powinno do tego dojść. 
-Tak. Nie powinno. -powiedział nie patrząc się na mnie. Mówił to  tak obojętnie. 
Jakbym ja mu była obojętna. 

-Na miejscu. -powiedziałam i otworzyłam szybko swoje drzwi. 
Nie patrząc się czy chłopak idzie za mną, szybko weszłam do swojego domu. 
-Długo wam to zajęło. -powiedział jakiś głos za mną. 
Po chwili mocne i duże ręce mnie odwróciły. 
Spojrzałam do góry a tam chłopak o głowę większy ode mnie ucałował mnie delikatnie w usta. 
-Za jakąś godzinę powinni się wszyscy zjawić. -powiedział w moje usta. 
-Pójdę się chyba przebrać w coś luźniejszego. 
-Zaraz do Ciebie dojdę tylko pogadam z Justinem czy ma jakieś ubrania. 

Wbiegłam szybko po schodach i zaczęłam się cała trząść. 
-Tylko, żeby nic mu nie powiedział... -mówiłam sama do siebie wchodząc do swojego pokoju a później do garderoby. 
Nie pomyślałam mogłam najpierw jechać do niego do domu. 
Nie jest to jakaś tam impreza bardzo ważna. 
Przychodzą nasi znajomi, parę gwiazd z wieku XXI. 
Ma być około 300 osób i każdy ma się ubrać luźno a taki Bieber w garniaku. 
Zaczęłam cicho się śmiać. 

-I co wybrałaś? -zapytał mnie znajomy głos przy moim uchu. 
-Chyba założę po prostu czarne szorty, do tego tą bluzkę z marihuan'ami do pępka i białe vansy. Włosy będę miała takie jak teraz. 
-No i będzie dobrze. Teraz mi coś wybierz i Bieberowi. -powiedział z uśmiechem na twarzy wskazując na swoje półki. 
-Nawet nie ma takiej opcji, jesteście duzi możecie sami sobie ubrania dobierać. -powiedziałam odsuwając się od niego i się śmiejąc.. 
-Bieber, nie ukrywaj się baranie. -powiedział ciemniejszy a po chwili Justin wyszedł zza rogu. 
-Bardzo prosimyyy. -powiedzieli klękając na kolana. 
Szybko wyjmując swój telefon zrobiłam im zdjęcie i dodałam na Shot's z podpisem. 
"Wiedziałam, że lubią na kolankach. HAHAHAHAHA". 
-No niech wam będzie. 

Podchodząc do szafy wyjęłam jakieś ubrania i im rzuciłam. 
-Ubierajcie się. -powiedziałam wychodząc i klepiąc każdego po tyłku. 
Patrząc jeszcze się do tyłu widziałam jak Justin na mnie patrzy i oblizuje wargi. 

Wiem jedno, na dzisiejszej imprezie coś się stanie. Nie wiem jeszcze tylko co..

-------------

DO JUTRA <3



wtorek, 7 października 2014

ROZ. 5/ CZ. II

*OCZAMI JUSTINA*

 -Nadal nie wiem czemu nie chcesz mi o tym powiedzieć ale sam wiesz bardzo dobrze że gdy będziesz chciał się wygadać to możesz przychodzić zawsze.. Tylko nie w środku nocy.- nie mogłem uwierzyć w to co on powiedział. Miałem ochotę podejść do niego i wybić mu wszystkie zęby. 
Obiecałem sobie jednak dać spokój i muszę to robić. 
---------

Wziąłem telefon w dłoń i bez żadnego zdania odszedłem od towarzystwa. 
Wybrałem numer do mojej rodzicielki a po chwili wcisnąłem zadzwoń. 

/rozmowa telefoniczna/
-Tak Justin? -usłyszałem przesłodki głos swojej matki. 
-Mamo bo ja zostałem zapr... -nie zdążyłem dokończyć zdania a moja matka już wiedziała o co chodzi. 
-Justin, jesteś już dawno pełnoletni. Możesz iść na imprezę. Nawet lepiej Ci to zrobi, może poznasz tam kogoś a nie cały czas siedzisz w tym domu i nie masz żadnego kontaktu z ludźmi. 
-Dzięki mamo. Zamknij już drzwi bo nie będę wracał i budził Cię po nocach. Zostanę tu lub pojadę do jakiegoś hoteliku. Dobranoc, kocham Cię. -powiedziałem.
-Ja Ciebie też synku, ale pamiętaj pij z umiarem. -powiedziała i się rozłączyła. 
/koniec rozmowy telefonicznej/ 

Odwróciłem i się a moje oczy zobaczyły jej oczy. 
-Khali powiedział, żebyś ze mną jechał a on jedzie jeszcze ustalić o, której godzinie mają dowozić alkohol. -uśmiechnęła się słodko.
-Okej. -złapała mnie delikatnie ale nie pewnie pod rękę i ruszyliśmy w stronę wyjścia. 

*OCZAMI EVELINY*

Było bardzo cicho. 
Nie wiedziałam co mam mówić, on chyba też nie. 
-No to kogo masz na oku? -zapytałam nawet już nie myśląc o tym co mówię. 
Chłopak wykręcił swoją głowę na mnie i patrzył na mnie. 
Jednak nie spotkałam jego oczu bo byłam zajęta kierowaniem. 
-Znasz ją. -powiedział jednocześnie spojrzał się na drogę i się uśmiechnął. 
-Jak bardzo? -byłam ciekawa, chyba aż za bardzo. 
-Bardzo i to bardzo. Długą ją znasz.. -powiedział a jego uśmiech się jeszcze bardziej powiększył. 
-Jakie ma imię? -spojrzałam na niego a on zaczął się śmiać. 
-Widzę, że jesteś ciekawa ale nie mogę Ci powiedzieć. 
-A chociaż jakie ma oczy? Włosy? Czym się wyróżnia? 
-Jej oczy są tak hipnotyzujące, mógłbym patrzeć się tylko na nie. Włosy są takie piękne, że jest to dziwne ale wyglądają jakby były ze złota lub srebra. Czym się wyróżnia? Takiej pięknej, oraz mądrej dziewczyny nie ma na świecie. Ona jest tym limitowanym egzemplarzem. Jakbyś zobaczyła jej uśmiech, jeszcze ten szczery uśmiech... -spojrzał na mnie a ja kiwałam głową. 
Myślałam o tym kto to może być ale nic i nikt nie przychodził do głowy. 
-Jest na pewno piękna. -powiedziałam patrząc się w jego stronę. 
Nasze oczy się spotkały. 
-Tak, jest i to bardzo. 

Tkwiliśmy patrząc się na siebie aż ktoś z tyłu na mnie nie zadzwonił klaksonem. 
-Jedź ty idiotko. -usłyszałam w swoim kierunku. 
-O nie, żaden skurwiel mnie wyzywać nie będzie. -powiedziałam sama do siebie a Justin, który nie wiedział o co chodzi po prostu się na mnie spojrzał. 
Nie hamując się wyszłam z auta w kierunku tego idioty. 
Otwierając drzwi od niego i patrząc się na niego jak jakiegoś frajera zaczęłam swoją gadanie. 
-A czy do kurwy nędzy stało by Ci się coś jakbym jeszcze postała tam parę sekund? Uciekło by Ci coś? -facet, który wreszcie spojrzał się na mnie z chamskim uśmieszkiem, mina mu zeszła gdy zobaczył mnie. 
-Coś nie tak? -zapytałam już wkurzona na maxa. 
-Przepraszam.. Nie chciałem, po prostu gdy jest zielone to powinnaś jechać a nie stać minutami i nie jechać. -powiedział sam dobrze nie wiedząc co mówi. 
-Przepraszasz mnie? Za wyzwiska w moją stronę. Następnym razem pomyśl czy chciałbyś, żeby ktoś tak wyzywał twoją matkę, żonę czy córkę jakby sekundę dłużej stały na światłach. -chłopak już był zdołowany. -Co kurwa głupio Ci sukinsynu? Czemu już nic nie mówisz co? No do kurwy nędzy czemu nic nie mówisz?! -nie wiem sama czemu się tak zdenerwowałam ale szybko podchodząc w szpilkach do jego koła zaczęłam go kopać. 
Poczułam ręce na swoim brzuchu i delikatne ale szybkie odciągnięcie. 
Chłopak uniósł mnie i postawił obok auta a sam się pokierował do tamtego kierowcy. 

*OCZAMI JUSTINA*

-Nigdy nie denerwuj kobiety, która ma okres. Nigdy nie denerwuj żadnej kobiety. Nigdy ale to już nigdy nie wyzywaj żadną osobę podczas jazdy. Nie możesz być pewien czy właśnie w ułamku tych kilku sekund nie ominą Ci jakiś wypadek w, którym mogłeś tak po prostu zginąć. A teraz przepraszam za koleżankę i no. -powiedziałem uśmiechając się i odszedłem. 
-Co mu powiedziałeś? -zapytała się mnie a ja tylko zacząłem się śmiać. 
-Teraz ja kieruję. 
-To moje auto. -stanęła z założonymi rękoma. 
-Teraz ja na prawdę pokieruję. 
-No dobra. -widziałem jak obchodzi auto a jej zgrabny tyłek w tej czarnej, obcisłej sukience ładnie sunię w swoją stronę. 
Odpaliłem delikatnie silnik i odjechaliśmy. 
-Dlaczego aż tak bardzo się zdenerwowałaś? -zapytałem cały czas się śmiejąc. 
-Chciałam jeszcze chwilkę popatrzeć się w twoje oczy. -powiedziała a po chwili przegryzła wargę. 

*OCZAMI EVELINY*

Kurwa mać! Ty idiotko. 
Nie miałaś mówić tego na głos. 
-Zapomnij o tym. -powiedziałam szybko.

------------------------------------------------

PRZEPRASZAM, ŻE WCZORAJ NIC NIE DODAŁAM I OGÓŁEM, ŻE NIE DODAWAŁAM. 
WCZORAJ BYŁAM Z TATĄ W SZPITALU BO SKRĘCIŁ SOBIE NOGĘ..
DO JUTRA ☺