wtorek, 7 października 2014

ROZ. 5/ CZ. II

*OCZAMI JUSTINA*

 -Nadal nie wiem czemu nie chcesz mi o tym powiedzieć ale sam wiesz bardzo dobrze że gdy będziesz chciał się wygadać to możesz przychodzić zawsze.. Tylko nie w środku nocy.- nie mogłem uwierzyć w to co on powiedział. Miałem ochotę podejść do niego i wybić mu wszystkie zęby. 
Obiecałem sobie jednak dać spokój i muszę to robić. 
---------

Wziąłem telefon w dłoń i bez żadnego zdania odszedłem od towarzystwa. 
Wybrałem numer do mojej rodzicielki a po chwili wcisnąłem zadzwoń. 

/rozmowa telefoniczna/
-Tak Justin? -usłyszałem przesłodki głos swojej matki. 
-Mamo bo ja zostałem zapr... -nie zdążyłem dokończyć zdania a moja matka już wiedziała o co chodzi. 
-Justin, jesteś już dawno pełnoletni. Możesz iść na imprezę. Nawet lepiej Ci to zrobi, może poznasz tam kogoś a nie cały czas siedzisz w tym domu i nie masz żadnego kontaktu z ludźmi. 
-Dzięki mamo. Zamknij już drzwi bo nie będę wracał i budził Cię po nocach. Zostanę tu lub pojadę do jakiegoś hoteliku. Dobranoc, kocham Cię. -powiedziałem.
-Ja Ciebie też synku, ale pamiętaj pij z umiarem. -powiedziała i się rozłączyła. 
/koniec rozmowy telefonicznej/ 

Odwróciłem i się a moje oczy zobaczyły jej oczy. 
-Khali powiedział, żebyś ze mną jechał a on jedzie jeszcze ustalić o, której godzinie mają dowozić alkohol. -uśmiechnęła się słodko.
-Okej. -złapała mnie delikatnie ale nie pewnie pod rękę i ruszyliśmy w stronę wyjścia. 

*OCZAMI EVELINY*

Było bardzo cicho. 
Nie wiedziałam co mam mówić, on chyba też nie. 
-No to kogo masz na oku? -zapytałam nawet już nie myśląc o tym co mówię. 
Chłopak wykręcił swoją głowę na mnie i patrzył na mnie. 
Jednak nie spotkałam jego oczu bo byłam zajęta kierowaniem. 
-Znasz ją. -powiedział jednocześnie spojrzał się na drogę i się uśmiechnął. 
-Jak bardzo? -byłam ciekawa, chyba aż za bardzo. 
-Bardzo i to bardzo. Długą ją znasz.. -powiedział a jego uśmiech się jeszcze bardziej powiększył. 
-Jakie ma imię? -spojrzałam na niego a on zaczął się śmiać. 
-Widzę, że jesteś ciekawa ale nie mogę Ci powiedzieć. 
-A chociaż jakie ma oczy? Włosy? Czym się wyróżnia? 
-Jej oczy są tak hipnotyzujące, mógłbym patrzeć się tylko na nie. Włosy są takie piękne, że jest to dziwne ale wyglądają jakby były ze złota lub srebra. Czym się wyróżnia? Takiej pięknej, oraz mądrej dziewczyny nie ma na świecie. Ona jest tym limitowanym egzemplarzem. Jakbyś zobaczyła jej uśmiech, jeszcze ten szczery uśmiech... -spojrzał na mnie a ja kiwałam głową. 
Myślałam o tym kto to może być ale nic i nikt nie przychodził do głowy. 
-Jest na pewno piękna. -powiedziałam patrząc się w jego stronę. 
Nasze oczy się spotkały. 
-Tak, jest i to bardzo. 

Tkwiliśmy patrząc się na siebie aż ktoś z tyłu na mnie nie zadzwonił klaksonem. 
-Jedź ty idiotko. -usłyszałam w swoim kierunku. 
-O nie, żaden skurwiel mnie wyzywać nie będzie. -powiedziałam sama do siebie a Justin, który nie wiedział o co chodzi po prostu się na mnie spojrzał. 
Nie hamując się wyszłam z auta w kierunku tego idioty. 
Otwierając drzwi od niego i patrząc się na niego jak jakiegoś frajera zaczęłam swoją gadanie. 
-A czy do kurwy nędzy stało by Ci się coś jakbym jeszcze postała tam parę sekund? Uciekło by Ci coś? -facet, który wreszcie spojrzał się na mnie z chamskim uśmieszkiem, mina mu zeszła gdy zobaczył mnie. 
-Coś nie tak? -zapytałam już wkurzona na maxa. 
-Przepraszam.. Nie chciałem, po prostu gdy jest zielone to powinnaś jechać a nie stać minutami i nie jechać. -powiedział sam dobrze nie wiedząc co mówi. 
-Przepraszasz mnie? Za wyzwiska w moją stronę. Następnym razem pomyśl czy chciałbyś, żeby ktoś tak wyzywał twoją matkę, żonę czy córkę jakby sekundę dłużej stały na światłach. -chłopak już był zdołowany. -Co kurwa głupio Ci sukinsynu? Czemu już nic nie mówisz co? No do kurwy nędzy czemu nic nie mówisz?! -nie wiem sama czemu się tak zdenerwowałam ale szybko podchodząc w szpilkach do jego koła zaczęłam go kopać. 
Poczułam ręce na swoim brzuchu i delikatne ale szybkie odciągnięcie. 
Chłopak uniósł mnie i postawił obok auta a sam się pokierował do tamtego kierowcy. 

*OCZAMI JUSTINA*

-Nigdy nie denerwuj kobiety, która ma okres. Nigdy nie denerwuj żadnej kobiety. Nigdy ale to już nigdy nie wyzywaj żadną osobę podczas jazdy. Nie możesz być pewien czy właśnie w ułamku tych kilku sekund nie ominą Ci jakiś wypadek w, którym mogłeś tak po prostu zginąć. A teraz przepraszam za koleżankę i no. -powiedziałem uśmiechając się i odszedłem. 
-Co mu powiedziałeś? -zapytała się mnie a ja tylko zacząłem się śmiać. 
-Teraz ja kieruję. 
-To moje auto. -stanęła z założonymi rękoma. 
-Teraz ja na prawdę pokieruję. 
-No dobra. -widziałem jak obchodzi auto a jej zgrabny tyłek w tej czarnej, obcisłej sukience ładnie sunię w swoją stronę. 
Odpaliłem delikatnie silnik i odjechaliśmy. 
-Dlaczego aż tak bardzo się zdenerwowałaś? -zapytałem cały czas się śmiejąc. 
-Chciałam jeszcze chwilkę popatrzeć się w twoje oczy. -powiedziała a po chwili przegryzła wargę. 

*OCZAMI EVELINY*

Kurwa mać! Ty idiotko. 
Nie miałaś mówić tego na głos. 
-Zapomnij o tym. -powiedziałam szybko.

------------------------------------------------

PRZEPRASZAM, ŻE WCZORAJ NIC NIE DODAŁAM I OGÓŁEM, ŻE NIE DODAWAŁAM. 
WCZORAJ BYŁAM Z TATĄ W SZPITALU BO SKRĘCIŁ SOBIE NOGĘ..
DO JUTRA ☺

3 komentarze:

  1. Jejku *O* i to "Chciałam jeszcze chwilkę popatrzeć się w Twoje oczy..." ♥ czekam na reakcje Justina *.* ♡ no i duuuużo weny życzę :))) ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny rozdział ! Czekam na next !

    Ps. Niech Ci noga szybko zdrowieje :-)

    OdpowiedzUsuń