piątek, 11 października 2013

ROZDZIAŁ 99

-Justin do mnie napisał.- powiedział Chris i zaczął się śmiać. 
-Co napisał? -spytałam i wyrwałam mu telefon z dłoni. 
-Żebym nie płakał i żeby dziewczyny nie płakały a i niby mam mu wysłać zdjęcie twoje w sukni ale tego nie zrobię! -powiedział a my zaczęliśmy się śmiać. 
-Chyba napisał to za późno. -powiedziałam i złapałam się z wszystkimi za dłonie i zaczęliśmy podskakiwać jak dzieci w przedszkolu jak idą na podwórko tylko że my podskakiwaliśmy bo szliśmy do domu z bardzo udanym dniem.

MIESIĄC PÓŹNIEJ. 

-Narrator-

Wzięła do ręki białe buty, spojrzała na nie i się uśmiechnęła;
-To dziś. -powiedziała sama do siebie i założyła je delikatnie na swoje małe nóżki. 
Później weszła matka Justina która pomagała jej zakładać długą suknie która leżała na jej ciele idealnie. 
Gdy dziewczyna miała na sobie już suknie, buty kobieta założyła jej długi welon który opadał na ziemie. Spojrzała na nią jeszcze raz a później wyjęła małe pudełeczko z szafki.
-To dla Ciebie. -dziewczyna wzięła niepewnie pudełko i otworzyła. 
-Ja nie mogę. -powiedziała i oddała kobiecie biały łańcuszek z pereł. Ona jednak nie dała jej za wygrane. Wyjęła biżuterię i założyła na jej szyję. Złapała za dłonie i poszła w stronę lustra. 
-Jesteś taka śliczna. -powiedziała przez łzy. Dziewczyna przetarła jednym palcem jej policzek i się uśmiechnęła. Przytuliła ją. 
Stały tak w uścisku przez 15 minut. Ktoś zapukał do drzwi;
-Mogę? -dziewczyna usłyszała głos przyjaciela- Chrisa. 
-Tak wejdź. -chłopak ubrany w czarny garnitur, czarną muszkę i białą koszulę. 
-Wyglądasz ślicznie. -powiedział i złapał ją za dłoń. -Patti ja zaraz ją zaprowadzę a ty idź już na swoje miejsce. Dobrze? -powiedział a kobieta pokiwała i wyszła. 
Pociągnął ją na łóżko ona usiadła a on obok niej. 
-Dziś, dziś jest ten ważny dzień. Nie widzisz teraz przy sobie twoich rodziców ale oni są, są przy tobie zawsze i wszędzie. Na pewno jest też Maria która Cie wspiera. Dziś to ja zaprowadzę Cię pod ten ołtarz jako twój brat, czuję się zaszczycony że właśnie ja będę to robił, czuję się zaszczycony że Cię poznałem i że mogę Cię nazywać siostrą. Chcę żebyś wiedziała że będę przy tobie zawsze, że możesz na mnie liczyć i że gdy będę Cię odprowadzać pod ten pieprzony ołtarz to nie będę myślał tak jak inni "śliczną ma suknię", "jest taka śliczna", "ale ona ma figurę" ja będę myślał że moja mała księżniczka która jeszcze niedawno miała 18 lat, była cichą myszką, grała ze mną w kosza w Atlancie wychodzi za mąż. -chłopak zaczął płakać. -Naprawdę Cię kocham Rose moja ty księżniczko. -dziewczyna złapała go za rękę i mocno przytuliła. 
-Spokojnie ja to wiem nie przejmuj się. -uśmiechnęła się i wyjrzała za niego, wzięła pudełko z chusteczkami do ręki i zaczęła przecierać przyjacielowi policzki. -Zdajesz sobie sprawę z tego że gdyby nie Emily to byśmy dziś nie byli w tym magicznym miejscu, byśmy się w ogóle nie znali... -powiedziała i to teraz jej łzy zaczęły lecieć. Chłopak przetarł jej polik i wstał. 
-Nie możesz płakać bo Ci ten piękny makijaż się zmaże. -mrugnął okiem a ona się szybko zaśmiała. 


-OCZAMI ROSE-

Wstałam z łóżka i złapałam się z Chrisem. Chłopak prowadził mnie do ołtarza. 
Szliśmy długim białym dywanem, cały czas miałam w głowie też te złe myśli a jeżeli powie nie? Co wtedy będzie? 
Chris stanął i powiedział;
-To już teraz. -złapał mnie mocniej, jakby wiedział że właśnie to mi jest potrzebne. 
Usłyszałam dźwięki muzyki i wyszliśmy z tego nudnego miejsca i zobaczyć co tak na serio mój jeszcze narzeczony przygotował, tak właśnie. Justin sam zorganizował nasze wesele, nie chciał mojej pomocy, swojej mamy. Zrobił to sam...
Zobaczyłam piękny widok, było na serio ślicznie no sami zobaczcie;


Każdy teraz swój wzrok skupił na mnie, powoli szłam i ściskałam dłoń Chrisa. 
Byłam bardzo zdenerwowana ale gdy wreszcie zobaczyłam jego twarz od razu wszystko ze mnie wyleciało. Chciałam jak najszybciej być obok Justina. 
Po chwili moje życzenie zostało spełnione. Chłopak miał banana na buzi jak nigdy. 

I zaczęło się! Ksiądz zaczął swoje gadanie i tak go nie słuchałam, miałam wysrane na to co on tam mówił. Ja i Justin po prostu staliśmy obok siebie i czekaliśmy na jedno zdanie które po jakimś czasie ksiądz wypowiedział;
-Czy ty Rose Falcon chcesz wyjść za Justina Biebera i ślubować mu miłość, wierność i że nie odpuścisz go aż do śmierci? -zapytał. Szybko odpowiedziałam;
-Tak, chcę. -chłopak wsunął mi na palec obrączkę która w środku miała wygrawerowane "ROSE&JUSTIN FOREVER" a później znów przemówił ksiądz;
-Czy ty Justinie Bieberze chcesz wyjść za Rose Falcon i ślubować jej miłość, wierność i że jej nie opuścisz aż do śmierci? -spojrzał na mnie i się uśmiechnął. 
-Czekam na to od naszej pierwszej randki. -powiedział a mi do oczy napłynęły łzy. Wsunęłam mu obrączkę i się pocałowaliśmy. 


ZARAZ DODAM EPILOG :))

2 komentarze: