piątek, 4 października 2013

ROZDZIAŁ 97

Uśmiechnęłam się do siebie a po chwili drzwi od windy się otworzyły.
Wyszłam z 2 reklamówkami na hol i powoli szłam do naszego pokoju.
Trzy razy zapukałam w drzwi i szybko one zostały otworzone. Justin stał w samych bokserkach, jak mnie zobaczył szybko mnie przytulił i zabrał moje reklamówki.
-Kochanie ja byłam w sklepie. -powiedziałam i zdjęłam swoje buty.
-To już zauważyłem. -powiedział i się do mnie uśmiechnął.
-Spotkałam Jerrego! -przytuliłam go od tyłu.
-No wiem, w nocy. -pocałował mnie w czoło.
-Nie o tym to wiem ty i ja ale chodzi o innego! O tego z imprezy tam u Chrisa co tańczyłam z nima później poszliśmy do pokoju ale i tak nic nie robiliśmy oprócz gadania. Ten taki co byłeś o mnie zazdrosny jak mnie do szkoły odwoził! Pamiętasz?
-Coś tam kojarzę. Muszę Ci o czymś powiedzieć... Po świętach chciałbym żebyśmy wreszcie zaczęli planować wesele. Chciałbym żebyś była Panią Bieber a nie Falcon.
-Na prawdę?! -zapytałam i rzuciłam się na niego i zaczęłam dawać mu delikatne całusy po szyi. -Tak się cieszę. -powiedziałam i spojrzałam mu w oczy, on się uśmiechnął. 

4 MIESIĄCE PÓŹNIEJ

Za miesiąc wesele, nie mogę się doczekać, Jerry mieszka z Ericem, Natalia jest w pierwszym miesiącu ciąż. 
Święta spędziliśmy w Atlancie tak rodzinnie z; Natalią, Olą, Sandrą, Ryanem, Chrisem, Ericem, Jerrym, Chazem, Mattem, Pattie, rodzeństwem Justina które się tak bosko opiekowało naszymi dziećmi że mielismy oczywiście też czas dla siebie. 

-Justin ale jesteś pewien że ten kolor? -zapytałam chłopaka gdy byliśmy u Sky która właśnie organizowała nasze wesele. 
-Mówię Ci że przecież i tak to jest bez różnicy. Kto z gości będzie patrzał się na kolor widelca? -spytał i położył dłonie na moich biodrach. 
-Kochanie wiesz że chcę żeby ten dzień był idealny ale mówisz prawdę kto będzie się na to gapił. -powiedziałam, musnęłam jego usta i gwałtownie się odwróciłam do kobiety. -Tak jestem pewna, niech będą srebne sztuczce i niech mają na dole ładnie udekorowane diamencikami. -kobieta zaczęła pisać coś w zeszycie. 

Po jakieś godzinie rozstałam się z chłopakiem i poszłam w jedyny właściwy kierunek do sklepu Z SUKNIAMI ŚLUBNYMI! 
Tam ma na mnie czekać cała moja kochana paczka to znaczy same dziewczyny czyli; Sandra, Natalia, Ola, Pattie, Jazmyn i no Chris bo on zawsze mi pomagał dobierać ubrania. Wiem to chłopak ale jednak gust to on ma i to strasznie fajny. 

Weszłam do sklepu i od razu zobaczyłam jak moi przyjaciele i Pattie szukają jakiś sukien. Odchrząknęłam głośno a oni spojrzeli się na mnie i się uśmiechnęli. 
Jakaś kobieta po 30 wprowadziła mnie do przymierzalni i zaczęła kazać przymierzać suknie. 
Mijały godziny a ja przeszłam prawie cały sklep. Wyszłam w następnej do przyjaciół;
-Chyba to nie ma sensu, nie ma żadnej dla mnie. -powiedziałam znudzona tym wszystkim. -Gdzie Chris? -zapytałam Sandry a ona machnęła ramionami do góry. 
-Mam! -usłyszałam głośne krzyki za sobą, spojrzałam do tyłu a tam chłopak biegł z piękną, białą, długą suknią. -Przymierz! 
Wzięłam ja i poszłam do przymierzalni.

I CZYTAĆ NASTĘPNY! 
KOMENTARZ= WIĘCEJ WENY DLA MNIE :)

3 komentarze: