sobota, 6 grudnia 2014

ROZ. 11/ CZ. II

Na wstępie chcę tylko jeszcze napisać, że pojawią się dzisiejszego dnia dwa rozdziały. 
Będę jednak je pisać od razu na bloga, nie na kartkę. 
Chciałabym, żeby wam się spodobały. 
Przepraszam za moje opóźnienia, które powodują, że jest was tylko mniej ale czasami zapominam. 
Nie mam tyle czasu jak w Polsce, uczę się oczywiście nowego języka i to jest ta przeszkoda. 
Całymi dniami siedzę w domu i słucham jakiś posranych niemieckich płyt douczających i czasami nie mam nawet czasu na własne przyjemności. 
Od dzisiejszego dnia obiecuję już, że nawet jakbym miała nie wiadomo jakie dni ROZDZIAŁY BĘDĄ POJAWIAĆ SIĘ W USTALONE DNI (piątek, sobota lub niedziela).
Koniec wyżalania. 
Czas na czytanie.
-------

-Jeżeli on Cie skrzywdzi to zabiję. -powiedział odsuwając się ode mnie. 
-Zostańmy przyjaciółmi dobrze? Wiem, że nam się może to udać.
Momentalnie usłyszałam trzask drzwiami. 
-Ktoś był jeszcze w domu oprócz nas? -zapytał a ja sama nie wiedziałam o co chodzi. 
-----------
  
 Wychodząc z wanny i okrywając się ręcznikiem pobiegłam do okna. 
-Kurwa.. -powiedziałam widząc jak auto Justina wyjeżdża za bramami mojego domu. 
-Justin? -zapytał chłopak wychodząc już w bokserkach. 
-Tak.. Nie obraź się ale.. -przerywając chłopak pokiwał tylko głową. 
-Ubieraj się i jeźdź za nim. 

Nie czekając już ani chwilę podbiegłam do swojej szafy i wybrałam luźne ubrania. 
Moja twarz była całkowicie bez makijażu, zawsze się malowałam. 
Nie akceptowałam siebie naturalnej ale teraz na to nie miałam czasu. 
Szare dresy z czarnymi sznurkami oraz zwykła biała bluzka która odkrywała mój brzuch było pierwszym co wpadło mi w ręce. 
Białe conversy i wyglądałam nawet dobrze. 
Włosy mokre, które opadały na moje boki.
Patrząc jeszcze na chłopaka pomachałam mu i wybiegłam do garażu. 
Biorąc za jeden z moich wyścigowych auto, wsiadłam do niego i poczułam adrenalinę. 
Uwielbiałam nim jeździć wiedząc, że szybko się porusza. 
Puściłam jeszcze tylko CD z moim ulubionym niemieckim raperem (Shindy) i wyjechałam na światło dzienne. 
Przyciskiem obok siebie otworzyłam bramy i byłam już na drodze. 

Wzięłam swojego nowego iPhone 6 w dłoń i wybrałam numer chłopaka. 
-"Numer pod, który dzwonisz jest tymczasowo niedostępny. Zostaw wiadomość". 
Odłożyłam telefon na siedzenie obok siebie. 
-Gdzie on może być? -zaczęłam myśleć ale nic mi do głowy nie przychodziło. 
Dzwoniąc do jego mamy, która tak samo jak on, nie odbierała. Postanowiłam pojechać na jego posiadłość. 

Parę minut później widziałam jak wielkie bramy się otwierają a mała kobieta biega w ogromnym ogrodzie z uśmiechem na twarzy, podlewając bardzo zadbane rośliny. 
-Evelina? -spojrzała się na mnie ze zdziwieniem na twarzy ale i wielkim uśmiechem. 
-Dzień dobry proszę pani. -powiedziałam wysiadając  z auta i rozglądając się za chłopakiem. 
-Szukasz Justina? -zapytała a ja pokiwałam lekko głową. -Przyjechał tylko na chwilę jakieś piętnaście minut temu. Spakował parę rzeczy i powiedział, że wróci jutro. Nie wiem czemu ale był strasznie dobity. Nie chciał powiedzieć czemu. Praktycznie wybiegł z domu. Może zajechać jeszcze do studia podziękować chłopcą za bardzo dobrą robotę. 
-Dziękuję pani. Obiecuję, że niedługo wpadnę ale teraz bardzo się śpieszę. 

*OCZAMI PATTIE*
Widziałam jak dziewczyna szybko odbiega do auta. 
Nie widziałam jej dobrych parę lat.
Jej rysy twarzy się zmieniły. 
Była piękna. 
Dużo przeszła, wiedziałam o niej dużo. 
Przyjechała tu tylko po jedno. 
Po miłość. 
Dokładniej? 
Po serce mojego syna, które potrzebuję bardziej niż ktokolwiek. 
-Ta miłość. -powiedziałam gdy dziewczyna wjechała na ruchliwą drogę a moje oczy już po chwili jej nie widziały. 

*OCZAMI EVELINY*

Łamiąc kolejne prawo i przejeżdżając przez czerwone światło na drodze, prawie robiąc wypadek zaczęłam jechać coraz szybciej. 
-Dlaczego Justin wybrał studio, które jest 10 km od jego domu?! -powiedziałam zła sama na siebie. 
Płyta się skończyła a ja jak na zawołanie usłyszałam dzwonek swojego telefonu. 

/rozmowa telefoniczna/ 
-Tak słucham? -powiedziałam załamana tym, że łamię tyle przepisów a sama nie wiem czy on tam będzie. 
-Evelina? -usłyszałam tak dobrze mi znany głos. 
-Słucham Pattie. 
-Przed chwilą dzwonił Scooter i powiedział, że Justin jest w studio ale za jakieś piętnaście minut mówił, że jedzie do Chrisa nocować. 
-Ile minut minęło od twojej rozmowy ze Scootem? -zapytałam zatrzymując się obok piekarni. 
-Może minuta, może dwie. 
-Chris mieszka tam gdzie mieszkał? -spytałam, przypominając sobie piękny biały dom w, której przeżywałam swoje pierwsze imprezy życia. 
-Tak, dom może jest trochę bardziej odnowiony ale nadal stoi tam gdzie stał. 
-Dziękuję bardzo. Jesteś najlepsza. -powiedziałam i usłyszałam kobiecy śmiech a później zwyczajne pikanie, które oznaczało rozłączenie się. 
/koniec rozmowy telefonicznej/

Patrząc się na lusterko w aucie wyszłam z niego wiedzą, że żadne auto nie jedzie. 
-Muszę coś zjeść. -powiedziałam do siebie. 
Wchodząc do nie znanej mi piekarni zobaczyłam jak każdy dookoła się na mnie patrzy i mi macha. 
Machając do wszystkich podeszłam do kolejki. 
-Przepuście ją. Jest gwiazdą. -usłyszałam jak mówi ktoś w kolejce ale nie wiedziałam dokładnie kto. 
-Jestem gwiazdą? Jestem człowiekiem i normalnie będę stać w kolejce. -powiedziałam czekając na swoją kolej.

1 komentarz: