-Zajebiście. Ja jestem załamany, a wy mi tak humor poprawiacie?
-Proszę daj mi pięć minut a później jeżeli niczego nie zrozumiesz obiecuję, że już nigdy nie pojawię się w twoim życiu.
Chłopak się odwrócił i złapał za klamkę.
Załamana zaczęłam powoli schodzić po schodach gdy usłyszałam.
-A gdzie ty idziesz? Masz przecież swoje pięć minut
------------------------
Siadając na łóżko w pokoju gościnnym i patrząc się na niego jak podchodzi do okna, po chwili odwracając się i ukazując swoje idealne rysy twarzy.. Nie wiedziałam co mówić.
-Masz jeszcze trzy minuty. -powiedział niby stanowczo ale widziałam, że nie łatwo.
Nie mówiłam nadal nic.
Wstając powoli i idąc obok niego, złapałam za klamkę, która prowadziła na duży balkon.
-Chodź. -wyszeptałam praktycznie tak, że sama nie słyszałam ale zrobił to o co go poprosiłam.
Siedząc i patrząc na swój zegarek a po chwili na niego, nadal nie umiałam z siebie wykrztusić tego co chciałam powiedzieć.
Chłopak patrząc się na mnie zaczął delikatnie wstawać.
-Nie chodzi o to, że nie wiem co mam mówić. Wiem i to idealnie, boje się jednak, że nie zostaniesz.. -powiedziałam patrząc na niebo a później kątem oka na niego.
-Masz minutę. -powiedział zerkając niechętnie na telefon.
-Czemu to robisz? -zapytałam momentalnie odwracając się do niego.
-Nie wiem o co Ci chodzi.. -mówił nawet nie zerkając mi w oczy.
-"Nie wiem o czym mówisz"?!- powtórzyłam jego zdanie i zaczęłam się sarkastycznie śmiać. -Nie oszukujmy się Justin. -powiedziałam wstając i łapiąc go za brodę, odwracając gwałtownie w moją stronę. -Potrzebujesz mnie. Po dzisiejszym seksie jeszcze bardziej niż wcześniej. Kochasz mnie. Pragniesz mnie. Tęsknisz za mną. -mówiłam patrząc głęboko w oczy. Wyrwał twarz z moich dłoń.
-Zamknij się. Nic nie wiesz. Idź, idź do twojego szczęścia, który czeka na Ciebie w twoim jebanym domu! Idź! Pieprz się z nim. -powiedział wstając i odpychając mnie na metalowe oparcia.
-Nie umiem. -powiedziałam sama do siebie.
Chłopak prysnął a ja zaczęłam się śmiać.
-Zamknij się! Rozumiesz zamknij się. -powiedziałam siadając na jednym z siedzeń. Zakryłam twarz dłońmi i lekko ją przetarłam.
-Daj mi coś powiedzieć. Daj mi dokończyć. -powiedziałam patrząc na niego.
-Jeżeli ta rozmowa ma tak wyglądać to chyba się raczej pożegnamy. -mówił wychodząc z balkonu.
Szybko wstając wyszłam również z balkonu.
-Czekaj. -powiedziałam już trochę głośniej.
-To nie ma sensu. Zrozum. Kocham Cię ale nie.. Nie mogę. -mówił a mi się łzy lały do oczu.
-Daj mi po.. -przerwał.
-Przestań. -powiedział do mnie, otwierając przede mną drzwi i pokazując gestem ręki, żebym wyszła.
Patrząc na niego, chciałam ujrzeć jego oczy, nie dałam rady.
Skrywał je przede mną.
-Przepraszam, zapomniałam że moje pięć minut minęło. -podchodząc do niego tak blisko, że nie dało się zauważyć jakiegokolwiek centymetra czy nawet milimetra między nami, uniosłam jego twarz jednym palcem wreszcie mogąc spojrzeć mu w oczy.
"Ostatni raz widzisz jego oczy" - przyszła mi myśl do głowy.
Nie myśląc już o niczym po prostu wbiłam się w jego usta.
Czując odwzajemnianie, chciałam to pogłębić ale chłopak się odsunął.
-Na Ciebie już czas. Żegnaj. -powiedział delikatnie mnie pchając i zamykając za mną drzwi.
Delikatna łza na moim policzku się zatoczyła a ja nie mogłam uwierzyć w to co się właśnie dzieje.
-Co narobiłaś? -powiedziałam sama do siebie.
Waląc pięścią w ścianę, zamierzyłam do schodów po których zeszłam.
-Chris! -krzyknęłam dusząc się łzami.
Chłopak z Ryanem szybko podbiegli do mnie.
Kręcąc głową powiedziałam do nich, żeby nic nie mówili.
-Chris.. Pamiętam, że kiedyś paliłeś.. -powiedziałam cicho, patrząc się na chłopaka.
-Palę nadal. -powiedział lekko się uśmiechając chcąc mnie pocieszyć.
-Po napisaniu książki rzuciłam papierosy... Nie mam nic przy sobie. Mógłbyś mi dać paczkę jeżeli tylko masz i jakąś zapalniczkę? -chłopak zaczął kręcić głową.
-Nie chcę Cię truć. -powiedział łapiąc mnie delikatnie za dłoń i masując.
-Moje życie jest jak trutka. -powiedziałam patrząc się na dłoń.
Chłopak puszczając dłoń, podszedł do jednej z szafek.
Otwierając ją zobaczyłam jak wyjmuje paczkę papierosów a po chwili zapalniczkę.
-Nie myśl, że pozwolę Ci palić! -powiedział uśmiechając się do mnie.
Usłyszałam delikatne kroki po schodach a po chwili swoje imię, moje imię w jego ustach.
Biorąc szybko paczkę papierosów, wybiegłam z domu.
Otwierając szybko auto, "wskoczyłam" do niego, odpalając jak najszybciej się dało.
Wyjeżdżając już z podwórka chłopaka zobaczyłam jak trójka przyjaciół biegnie za moim autem ale niestety nie byli wstanie mnie dogonić.
Wyjeżdżając na ruchliwą ulicę, włączyłam głośno muzykę.
Otworzyłam na całą parę przednie okna, kierując jedną ręką wzięłam paczkę papierosów w rękę i lekko się uśmiechnęłam widząc LM mentolowe.
Chłopak zawsze lubił mentolowe. Myślałam, że się to zmieniło ale widocznie, niektóre rzeczy się nie zmieniają.
Odpalając papierosa i biorąc pierwszy buch zaczęłam się odprężać.
Widząc pierwszy lepszy sklep zjechałam na parking.
Wyjmując portfel i wyłączając muzykę wyszłam ze szlugą w dłoni.
Kierując się do sklepu i biorąc ostatnie zaciągnięcia, wywaliłam papierosa na bok po czym przydeptałam butem.
Wchodząc od razu na dział z alkoholem, zaczęłam szukać dobrej wódki.
Przypominając sobie jak pierwszy raz piłam wódkę z Justinem i mówił, że polska jest najlepsza postanowiłam wziąć jakąś polską.
Idąc do działu ze zwyczajnymi napojami wzięłam jakąś colę.
Kierując się już całkowicie do kasy, stanęłam w kolejce kompletnie olewając spojrzenia ludzi dookoła mnie.
-To wszystko? -zapytała mnie się kasjerka po drugiej stronie a ja się otrząsnęłam ze własnych myśli.
-Całą sztangę LM mentolowych z klikami i całą zwyczajnych niebieskich. -powiedziałam a po chwili wyjęłam banknot o wartości 100 dolarów.
-Wychodzi 68,58. -powiedziała delikatnym głosem, jeszcze młoda kasjerka.
Podając mi kasę i moje wielkie zakupy, odebrałam je i wyszłam ze sklepu.
Wchodząc do auta, szybko odjechałam na dobrze znane mi miejsce.
Miejsce moje i Justina.
Gdy połowę wódki już wypiłam czułam, że jestem nawalona ale jeszcze nie tak bardzo.
Biorąc gorzałę do buzi i biorąc kolejne pięć łyków a po chwili łapiąc papierosa w swoje usta i wypuszczając dym zaczęłam się głośno śmiać.
-Widzisz dziadku.. Kurwa nienawidzę życia! -krzyknęłam. Wiedząc, że nikt i tak nie usłyszy.
Patrząc się na 0,7, które kupiłam spojrzałam ile jeszcze zostało.
Ostatnie łyki, butelka wywalona w krzaki, pet gdzieś nawet dokładnie nie wiem gdzie leżał niezagaszony.
Wsiadłam do auta i zaczęłam jechać.
Miałam w dupie, że jestem piana jechałam po swoją miłość i miałam w dupie czy chce czy nie chce ze mną rozmawiać.
---------------
Super . Mam nadzieję ze się pogodza czekam nn :*
OdpowiedzUsuńOMG !! *.* Dawaj szybko nexta ! Bosski <3
OdpowiedzUsuńBOSKI ! Mam nadzieję, że się pogodzą :) Czekam na next ! :)
OdpowiedzUsuńmam wrazenie,ze bedzie miala wypadek
OdpowiedzUsuńto nawet dobrze,bo Justin by sie nia wreszcie zaintersowal
pozdrawiam i czekam na nastepny,mam nadzieje,ze jeszcze w weekend sie pojawi:)
xoxo
hej , postanowiłam cię nominować do LIEBSTER BLOG AWARD . Więcej informacji na tym blogu -----http://sometimesithastohurt.blogspot.com/2015/01/liebster-blog-award.html
OdpowiedzUsuń