niedziela, 30 marca 2014

IMPOSSIBLE 19 i 20

Bez żadnego tłumaczenia babci kim jest dla mnie Justin i dlaczego jestem taka szczęśliwa poszłam do siebie. Uważałam że jak babcia wie mniej to lepiej też dla mnie. 
Szybko wzięłam tylko zmieniłam telefon na ten wodoodporny żeby nie było awantur o to że mam telefon jak sie kąpię i co to może się stać jak mi wpadnie do wody, wzięłam też piżamę i poszłam się umyć. 

Siedziałam w wodzie i pisałam na jednym z komunikatorów internetowych z przyjaciółką i Mattem. Opowiadałam im co się działo. Telefon zaczął mi dzwonić a dokładnie "nieznany numer". 
Odebrałam i usłyszałam. 

/rozmowa telefoniczna/ 
Ktoś: Hej Księżniczko!
----

IMPOSSIBLE 19

/rozmowa telefoniczna/ 
Ktoś: Hej Księżniczko!
[J- Evelina, K- Ktoś]
J: Z kim rozmawiam? -powiedziałam cicho ale pewnym głosem. 
K: To nie jest ważne.. Wara od Justina! -powiedział ktoś nagle niezbyt miłym tonem. 
J: Nie rozumiem... -powiedziałam ciekawa tego co zaraz może się wydarzyć. 
K: Jeszcze raz zobaczę Cię z Justinem to tego pożałujesz, nie lubię się powtarzać. Rozumiesz Księżniczko? 
J: Jesteś bezczelna. -zdenerwowałam się. -Kim ty jesteś do cholery żeby mi mówić co mam robić i z kim?! Odwal się i nie ręczę za siebie jeżeli znów zadzwonisz do mnie. Wyszukam ten numer poprzez ludzi i nie będzie miło kochanie. -powiedziałam już nie panując nad tym co mówię. 
K: To odpierdol się od mojego chłopaka! -usłyszałam. Prawie telefon mi wypadł z dłoni jak zrozumiałam że to nie jaka Selena. 
J: Selena kurwa mać! MY SIĘ PRZYJAŹNIMY!  Po za tym chyba nawet nie myślisz racjonalnie. Jak Justin nawet by mógł ze mną flirtować lub ja z nim? -zapytałam zdziwiona ale nadal wściekła. -Ja nawet nie chcę słuchać tego co masz do powiedzenia. Proszę bardzo. Justin jest twój. Oddaje Ci mojego najlepszego przyjaciela. Zadowolona?  -zapytałam i nawet nie czekając na to co odpowie rozłączyłam się. 

/koniec rozmowy telefonicznej/ 

Zdenerwowana wyszłam z wanny i obwinęłam się ręcznikiem. 
-Nosz kur*a mać co za szmata. -mówiłam ciągle sama do siebie i chodziłam po pokoju kiedy zorientowałam się że nie jestem sama, szybko odskoczyłam i zobaczyłam śmiejącego się ciemnego blondyna na moim łóżku. 
-Aż tak śmiesznie to wyglądało? -zapytałam i sama chociaż nie wiedziałam czemu uśmiechnęłam się do siebie. 
-A myślisz że bym płakał od tak dla samego siebie? -powiedział ledwo co. Kiwnęłam głową że pozwalam mu kontynuować to co właśnie robił bo i tak mnie to nie interesuje. 
Podeszłam do szafy i wyciągnęłam jedną z bluzek mojego byłego. No właśnie ciekawe co u Dannego. Myślę że nadal byśmy byli parą gdyby nie to że musiał wyjechać z rodziną do Niemiec bo jego tata został tam kierownikiem jakieś dużej firmy a tu samego nie chcieli go zostawić. 
Przytuliłam się do koszulki i zamknęłam oczy przypominając sobie moment gdy u niego spałam. 

*dwa lata wcześniej*
-Danny ale ja na prawdę nie powinnam u Ciebie spać, po za tym nie mam w czym. -powiedziałam i spojrzałam na ciemne oczy chłopaka. 
-Twoi rodzice się zgodzili, proszę. Za tydzień wyjeżdżam, spędźmy te dni razem. Nawet jakbym miał nocować w namiocie na twoim balkonie żeby być blisko to bym to zrobił. A co do ubrania to... -blondyn podszedł do szafy i wyjął z niej jakiś czarny podkoszulek. Podszedł do mnie i go podał. -Proszę, powinna pasować. Jeżeli chcesz mogę dać Ci też spodenki, jeżeli oczywiście się wstydzisz. -uśmiechnął się i zobaczyłam jego aparat na zębach. 
-No dobrze. Nie chcę żebyś wyjeżdżał. -powiedziałam z łzami w oczach. 
-Wiesz że ja też tego nie chcę Księżniczko. -przytulił mnie i w oto takim uścisku pozwoliliśmy żeby nasze emocje mogły wreszcie z nas wyjść. 

Był on idealny. 
Charakter. Oczywiście żadną dziewczynę jeszcze nie skrzywdził, zawsze pomocny i nie był jednym z tych babiarzy szkolnych. Nie płakał często ale umiał to robić, nie bawił się w tego szkolnego lubianego chłopaka który nie płacze. Byłam pierwszą jego dziewczyną. 
Wygląd. Piękne, prawie aż czarne oczy. Blond włosy a może bardziej grzywka która zawsze mu zasłaniała oczy a ja z uśmiechem na twarzy musiałam mu je ściągać żeby patrzeć się w tą czekoladę. Miał aparat na zębach który bardzo mu pasował. Umięśniony ale nie tak że aż karton. Wysoki. 
Ubierał się raz w luźne ubrania typu: koszulka, trampki i rurki a raz bardziej elegancko ale nadal luźno: rurki, koszula, marynarka i trampki. 
W dzień kiedy wyjeżdżał obiecaliśmy sobie że kiedyś się spotkamy i jeżeli będzie to możliwe odnowimy to co wtedy straciliśmy przez jego wyjazd. 

*wróćmy do teraźniejszości*

IMPOSSIBLE 20

Powoli moje policzki zaczęły być mokre. 
Rozłożyłam koszulkę i zobaczyłam na niej napis "OBAY" z panterki. Uśmiechnęłam się sama do siebie bo przypomniało mi się jak chłopak lubił w niej chodzić do szkoły. 
-Evelina. -usłyszałam za sobą i nie wiadomo dlaczego miałam nadzieje że to właśnie on mnie woła. Spojrzałam na Justina i się trochę zawiodłam. 
Bez namysłu po prostu wyszłam z pokoju i pokierowałam się do łazienki. 
Miałam już zamykać drzwi kiedy ktoś włożył nogę pomiędzy nie. 
-Co się stało? -usłyszałam a już po chwili chłopak wszedł do łazienki. Nic nie odpowiedziałam tylko pomyślałam o tym że dla swojego zdrowia powinnam z nim zerwać kontakt. 
-Zaraz. -powiedziałam jak jakieś zły bachor i wypchnęłam chłopaka za drzwi. Zamknęłam je żeby kolejny raz nie wszedł do środka i powoli zaczęłam się przebierać myśląc nad tym co mu powiem. 

Uszykowana wyszłam i od razu co napotkałam za drzwiami to smutny Justin. 
Zamknęłam bardzo mocno oczy tylko żeby się nie rozpłakać i pokierowałam się do pokoju. Nie musiałam oglądać się do tyłu żeby zobaczyć czy idzie bo to było pewne. 
-Wytłumaczysz mi o co chodzi? -zapytał a ja spojrzałam na okno i pokierowałam się do niego. Zaczęłam oglądać gwiazdy. -Powiedz mi kurwa o co chodzi. -zostałam wręcz szarpnięta za dłoń która zaczęła mnie od razu boleć. 
-Nie możemy się przyjaźnić Justin. -powiedziałam i od razu co zobaczyłam to chłopaka który wychodzi z mojego pokoju i głośne trzaśnięcie drzwiami. 

"Kochany Pamiętniczku.
Czy ja dobrze robię? Zerwałam przyjaźń z Justinem tylko dlatego żeby było dla kogoś na rękę.
Nie pomyślałam o sobie i o nim. 
Przecież jeszcze parę godzin temu mi powiedział że chcę skończyć z Seleną.
Wiem że często podejmuję złe decyzję i wiem że jeszcze jutro gdy się obudzę będę tego żałować ale.. 
Jezu ja już nie wytrzymuję. 
Danny, nie odwzajemniona miłość a do tego już koniec z tym wszystkim co tak na prawdę dopiero się zaczęło.
Przepraszam, obiecuję że już nigdy tego nie zrobię"

Odłożyłam długopis obok pamiętnika i sięgnęłam po mój telefon. 
-Czemu musisz wszystko pieprzyć? -powiedziałam kolejny raz tego dnia sama do siebie i otworzyłam klapkę od urządzenia. 
Na białą pościel spadła mała ostra żyletka. 
-Ostatni raz... -powiedziałam chociaż sama wiedziałam że siebie okłamuję..
Zrobiłam jedno mocne cięcie a łzy leciały po moim policzku. 
Jeszcze jedno, jeszcze i jeszcze.
Gdy już nie wytrzymałam z bólu odłożyłam to coś na szafeczkę a spod łóżka wyjęłam bandaż. 
Zawsze tu leżał, już pare lat temu jak się okaleczałam zawsze miałam bandaż pod łóżkiem. 
Samo okaleczanie. Te słowo. Dużo o mnie mówi. Niby zwykła lubiana dziewczyna ale ta zwykła dziewczyna ma jeszcze blizny na nogach i dłoniach, brzuchu, plecach. 
Byłam od tego uzależniona. Możecie zapytać jak można uzależnić się od tego. 
Normalnie. Jak spróbujesz jeden raz to już następnym razem Cię do tego ciągnie.
Wtedy uratował mnie Danny a teraz? 
Teraz zostałam z tym sama i wiedziałam że nie będę umiała sama tego zakończyć. 

---

ZROBIŁAM DWA ROZDZIAŁY PONIEWAŻ MIAŁAM WENĘ. 
DEDYKACJA ZNÓW DLA KAMILI :) 
UCZ SIĘ UCZ. 
"WYJDZIESZ NA LUDZI"
DO ZA TYDZIEŃ. 

środa, 26 marca 2014

IMPOSSIBLE 18

-No ale ja z nią zerwę a to by był taki przyjacielski pocałunek. -złapał mnie za dłoń i znów spojrzał mi się prosto w oczy. Zaczarował mnie znów ale na chwilę. 
-Przestań! -krzyknęłam. 
-Co zrobiłem? -spojrzał na mnie dziko. 
-Nie patrz sie tak na mnie proszę. Obiecaj mi że się we mnie nie zakochasz a ja w tobie. Obiecaj. -powiedziałam chociaż jedno było pewne ja go kochałam a on nawet by nie mógł zakochać się w trakiej jak ja. 
-Ale dlaczego? 
-Justin obiecaj.. 
-Obiecuję..

---

Do chłopaka akurat zaczął dzwonić telefon z czego się niezmiernie ucieszyłam. 
Spojrzał na mnie pytającym wzrokiem czy może przeczytać ja tylko pokiwałam. 
-Dobrze już wracam. -powiedział i zrobił smutne spojrzenie po czym się rozłączył.
-Odprowadzę Cię. -powiedziałam i złapałam szybko tylko za dżinsową kurtkę. 

Byliśmy już prawie przy jego można powiedzieć wielkim domku. 
-Przepraszam Cię że wtedy Cię tak zostawiłem. -powiedział a mi się przypomniały nie za ciekawe chwile. 
-Nie mów o tym. Wtedy tak dużo płakałam. Byłam jeszcze w tobie zakochana i byłam w stanie oddać Ci swoją cnotę. -powiedziałam i razem zaczęliśmy się śmiać. -Mogłeś nie przypominać. Kurwa. -powiedziałam cicho i przyśpieszyłam krok ale nie było mi to dane bo chłopak jednym mocnym chwytem złapał mnie za dłoń i do siebie wtulił. 
-Przepraszam. Już nigdy nie odejdę, będę na zawsze. -powiedział i znów mnie długo tulił a mi łzy poleciały. Puściłam go i powiedziałam. 
-Kto ostatni dostaje buziaka w policzek! -zaczęłam jak najszybciej biec jak mogłam. Wiem że to głupie ale w tamtej chwili przychodziło tylko mi to na myśl. Tylko tak myślałam że mi szybko zaczną policzki wysychać. 
-Pierwsza. -powiedziałam po jakiś 50 metrach. -Wolny jesteś. -spojrzałam na niego a on już wystawiał usta. Dał mi fikaśnego buziaka w policzek. -Fuu, jesteśmy tacy słitaśni. -powiedziałam a on walnął się z otwartej dłoni w czoło. 
-Głupia jednak jesteś. -powiedział i zaczął się śmiać. 
-A to narka. -powiedziałam i szybko zaczęłam iść w znanym mi kierunku. 
-A pożegnanie? -powiedział a ja wystawiłam mu środkowy palec. 
-Nie ma i nie będzie. -odwróciłam się i znów zaczęłam kroczyć na przód. 
-Evelina! Przepraszam/-krzyknął i zaczął biec moim kierunku. 
-I co dalej? -zapytałam robiąc przy tym jakieś dzikie miny. 
-A teraz mnie mocno przytul na pożegnanie.
-Nie mogę Cię przytulić bo wyjdzie tak że już się nie spotkamy. Przytulę Cię kiedy indziej. 
-Nie, przytulisz mnie teraz. -przyciągnął mnie do siebie, na samym początku stawiałam opory ale później moje ręce same położyły się w jakieś miejsca na jego ciele i nie chciały puścić. 
-Ja muszę lecieć bo ciemno się robi. -powiedziałam i wreszcie się oderwałam od niego. -Do kiedyś. -powiedziałam. 
-Niedługo się skarnie zobaczymy. 

Gdy skręciłam w inną uliczkę i byłam już pewna że mnie nie zobaczy zaczęłam jakoś dziko skakać z radości. 
Nawet byście nie pomyśleli że ten dzień jednak będzie taki udany, że będzie taki super i że będzie w nim on. 
W super humorze wracałam do babci. 

Bez żadnego tłumaczenia babci kim jest dla mnie Justin i dlaczego jestem taka szczęśliwa poszłam do siebie. Uważałam że jak babcia wie mniej to lepiej też dla mnie. 
Szybko wzięłam tylko zmieniłam telefon na ten wodoodporny żeby nie było awantur o to że mam telefon jak sie kąpię i co to może się stać jak mi wpadnie do wody, wzięłam też piżamę i poszłam się umyć. 

Siedziałam w wodzie i pisałam na jednym z komunikatorów internetowych z przyjaciółką i Mattem. Opowiadałam im co się działo. Telefon zaczął mi dzwonić a dokładnie "nieznany numer". 
Odebrałam i usłyszałam. 

/rozmowa telefoniczna/ 
Ktoś: Hej Księżniczko!

--

PRZEPRASZAM WAS ZNÓW, SERIO TO PRZEZ TATĘ. 
ROZDZIAŁ TAK JAK ZAWSZE POJAWI SIĘ W SOBOTĘ LUB NIEDZIELĘ. 
ZALEŻY KIEDY MOJA OSOBA BĘDZIE CHCIAŁA WRESZCIE RUSZYĆ SWOJE WIELKIE DUPSKO, HEH 

POZDRAWIAM KAMILE :)

GaduGadu; 34771467
ask.fm; ask.fm/snuckky

twitter; @snuckky

tumblr; http://foreverhatelife.tumblr.com/
snapchat: Rudikoks

IMPOSSIBLE 17

Ja: Ej ale przecież możesz przyjść do mnie, po za tym jestem u babci i ma ona do Ciebie nie całe 50 metrów. Co ty na to?
Justinek:*: No okej to jak możesz wyjdź po mnie. 
Ja: Okej. 

Szybko wbiłam  się w jakieś ciasne rurki i zbiegłam bardzo głośno po schodach. 
-Zaraz wracam, z przyjacielem! -powiedziałam szybko i wybiegłam z domu. 

Wiedziałam gdzie on mieszkał, zresztą jaka Belieber'ka by nie wiedziała. 
Usiadłam na jakieś ławeczce i postanowiłam napisać do Oktavi. 
-Evelina. -usłyszałam za sobą. Odwróciłam się. Wstałam a chłopak wpadł w moje ramiona. 
-Nie puszczę Cię już. -wyszeptał mi do ucha a mnie przeszły ciarki. 
-Nie puszczaj kochanie. -powiedziałam i wtuliłam się w niego bardziej. 

---

Staliśmy wtuleni w siebie przez jakieś dobre pięć minut. 
-Wiesz jak tęskniłem? -powiedział ciągle patrząc mi się głęboko w oczy. 
-Myślisz że ja nie ? -spojrzałam na niego i poczułam jak moje policzki się palą. -Chodź, musimy iść. Jeszcze bardziej zachorujesz i każdy będzie mnie obwiniał że nie jaki JUSTIN BIEBER zachorował i musi odwołać koncert. -powiedziałam a po chwili się uśmiechnęłam. 
-To w którą stronę? -zapytał a ja pokazałam palcem w kierunku dużego białego domu. 
-Do babci. -na swojej dłoni poczułam jego przez co mnie przeszły przyjemne ciarki ale nie tylko mnie, jego też. 

Powoli wchodziliśmy do babci mieszkania. 
-Jesteśmy! -wykrzyczałam na cały dom. 
Moja babcia jak jakaś dzikuska wleciała do przedpokoju. 
-Ale co mówiłaś? -powiedziała zdyszana. 
-Mówię że jesteśmy. -powtórzyłam ale już ciszej. Babcia pokiwała, popatrzyła się na twarz Justina. Zrobiła jakąś dziwną minę a później spojrzała na nasze splecione dłonie. 
-To wy razem jesteście? -zapytała a my dopiero teraz szybko oderwaliśmy od siebie. 
-Nie to jest mój przyjaciel Justin babciu. -powiedziałam a on grzecznie jak to na chłopaka przystało podał dłoń Eli (babcia). 
-Ale tak wyglądało... -powiedziała a ja już nie chciałam żeby mówiła coś więcej więc tak po prostu pociągnęłam chłopaka za dłoń do góry. 

Rzuciłam się na łóżko i patrzałam się na chłopaka który stał w progu drzwi i się do mnie szczerzył. 
-Co jest? -zapytałam lekko przestraszona. Nie odpowiedział. -Justin co jest? -usiadłam już normalnie żeby móc w całości go zobaczyć. Znów nic. Podeszłam bliżej i mu pomachałam przed twarzą. -Jesteś tam? -znó zapytałam ale teraz chłopak tak po prostu wziął mnie na dłonie i rzucił na łóżko, nic nie mówił. 
-Tak długo Cię nie widziałem, nie słyszałem twojego głosu. Muszę się trochę naciesz. -powiedział a ja rozszerzyłam swoje spojrzenie. -No co? Jesteś moją przyjaciółką, którą kocham nad życie. -zarumienił się a ja mu powtórzyłam. 

Siedzieliśmy już dobre parę godzin. 
-Nie mogę uwierzyć! -powiedziałam tak głośno że chłopak zatkał sobie uszy. -Znów mówię za głośno.. -powiedziałam zrezygnowana. 
-Ej! Nie jest tak źle. -powiedział a ja się lekko uśmiechnęłam. -Jak pękną mi bębenki to ty będziesz miała przesrane nie ja. -powiedział i zaczął się śmiać a ja zrobiłam swoje "spojrzenie zabójcy". 
-To nie było miłe. -powiedziałam i podkuliłam swoje nogi.. -No ale wracając do tematu to nie rozumiem tego. 
-No przecież wszystko Ci wytłumaczyłem... -spojrzał na mnie jak na jakąś upośledzoną.
-No dobra. Nie rozumiem tego, sorki.. No bo to jest dziwne. Kochałeś ją wcześniej a teraz już nic? Żadne iskierki gdy ją widzisz? Nie masz uczucia że z nią możesz wszystko? Nie masz czegoś takiego że jak na nią patrzysz to chcesz ją od razu tulić? Całować? Dotykać? -chłopak powoli się do mnie przysunął. 
-No właśnie nie.. Muszę z nią raczej skończyć. -przybliżył swoją twarz do mojej że stykaliśmy się czołami. 
Spojrzałam znów na tą zabójczą czekoladę i popłynęłam. Uśmiechał się do mnie ciągle a ja nie mogłam przestać szczerzyć się do niego. 
-Ładne masz oczy... Uśmiech... Takie soczyste usta.. -powiedział i zaczął się do mnie przybliżać. 
Niby tego chciałam ale nie mogłam. 
-Masz dziewczynę. -powiedziałam i odeszłam od niego na parę dobrych metrów. 
Zaczęłam nerwowo chodzić po całym pokoju. 
-No ale ja z nią zerwę a to by był taki przyjacielski pocałunek. -złapał mnie za dłoń i znów spojrzał mi się prosto w oczy. Zaczarował mnie znów ale na chwilę. 
-Przestań! -krzyknęłam. 
-Co zrobiłem? -spojrzał na mnie dziko. 
-Nie patrz sie tak na mnie proszę. Obiecaj mi że się we mnie nie zakochasz a ja w tobie. Obiecaj. -powiedziałam chociaż jedno było pewne ja go kochałam a on nawet by nie mógł zakochać się w trakiej jak ja. 
-Ale dlaczego? 
-Justin obiecaj.. 
-Obiecuję..

***
DEDYKACJA DLAAAAAA KAMILI WRONOWSKIEJ :))))!
JEZU TY JESTEŚ TAKA SUPER KOCHANA I JAK WYSYŁASZ TE SNAPY TO AŻ SIĘ CIEPŁO NA SERDUSZKU ROBI :(
POZDRAWIAM 

***

GaduGadu; 34771467
ask.fm; ask.fm/snuckky

twitter; @snuckky
tumblr; http://foreverhatelife.tumblr.com/
snapchat: Rudikoks

wtorek, 11 marca 2014

IMPOSSIBLE 16

Ja: Kochanie przyjechać do Ciebie? Trochę Cię wesprę. 
Oktavia: Nie. Dzwonie tylko żeby Cię powiadomić jaka jest sytuacja. -nastała chwila ciszy. -Ja muszę kończyć bo dziadek mnie woła. Do później kochanie!
Ja: Papa żabko! 

Wstałam z ławki i zaczęłam się kierować do domu. 
Biedna. Pomyślałam. 

-----------

'dwa tygodnie później'

Jest trudno..
Nie mogę patrzeć się na to jak on ją tuli, całuje, mówi do niej czy nawet dotyka. 
Nie mogę przestać o nim myśleć, sama nie wiem co mnie opętało. 

Z Justinem nie widziałam się od jakiś dobrych trzech tygodni ale ciągle pisaliśmy. 
Matt i Oktavia mówili mi "Evela powiedz mu co czujesz, od kiedy ukrywasz to  co do kogoś czujesz?". Do tego była tylko jedna odpowiedź. 
Już zostałam zraniona nie raz przez to że mówiłam co czuję nie chcę kolejny raz ryczeć przez to że chłopak nie będzie tego odwzajemniał. 
Jest szczęśliwy teraz, gdy się przyjaźnimy a gdy on jest szczęśliwy to ja też jestem. 
Bo przecież kto nie lubi patrzeć się jak twoje całe życie cały czas się uśmiecha, gdy widzisz że pisze i mówi do Ciebie z taką radością a to zasługa innej. 
Szczerze mówiąc sama wiedziałam jak wszystko się zakończy, te iskierki kiedy go zobaczyłam juyż w moje urodziny. Już były ale kryły się tam dalej że nikt ich nie widział. 

Siedziałam właśnie w swoim pokoju u babci, dokładnie to na łóżku i myślałam o tym wszystkim. 
Od jakiejś godziny czekam na jakiś sygnał gdzie się spotkamy. 
Weszłam na nie jakiego TWITTER'a i zobaczyłam że chłopak ciągle dodaje jakieś posty. 
-No co jest? -spytałam sama siebie i oczekiwałam odpowiedzi chociaż to było jasne że jej nie dostanę.  Chłopak jest nie całe 50 metrów ode mnie bo jestem u babci. 

Nie mogę przecież tyle czekać!
Postanowiłam napisać sms'a. 
Ja: Justin, napisz mi szybko czy się spotykamy czy nie. Nie chcę marnować też całego dnia na czekanie bo to dzień stracony. 
Justinek:*: Miałem właśnie pisać. Przepraszam. Mama powiedziała że nie mogę iść bo się przeziębiłem. Niedługo będę dawał koncert charytatywny i nie chciałbym zawieść fanów. -napisał a ja się zdenerwowałam. Spojrzałam szybko za okno i mogę niestety szczerze powiedzieć że tak pogoda nie była za piękna. Padało. 
Ja: Dobra nic się nie stało:) Zdrowiej. -napisałam chociaż w środku byłam strasznie wściekła.
Justinek:*: Przepraszam. -napisał i kolejny raz przestaliśmy pisać. 

Siedziałam zła, z tego wszystkiego zgniatałam pościel w dłoni. 
-AAAAAAAAAAAAAA! -wydarłam się nie mogąc opanować emocji. 
Siedziałam i oglądałam jakieś denne romantyczne filmy i zaczęłam myśleć. 
Bum! Do głowy wbił mi się jeden pomysł. 
-Przecież może przyjść do mnie. -powiedziałam do niego i w tym samym czasie napisałam do niego sms'a. 

Ja: Ej ale przecież możesz przyjść do mnie, po za tym jestem u babci i ma ona do Ciebie nie całe 50 metrów. Co ty na to?
Justinek:*: No okej to jak możesz wyjdź po mnie. 
Ja: Okej. 

Szybko wbiłam  się w jakieś ciasne rurki i zbiegłam bardzo głośno po schodach. 
-Zaraz wracam, z przyjacielem! -powiedziałam szybko i wybiegłam z domu. 

Wiedziałam gdzie on mieszkał, zresztą jaka Belieber'ka by nie wiedziała. 
Usiadłam na jakieś ławeczce i postanowiłam napisać do Oktavi. 
-Evelina. -usłyszałam za sobą. Odwróciłam się. Wstałam a chłopak wpadł w moje ramiona. 
-Nie puszczę Cię już. -wyszeptał mi do ucha a mnie przeszły ciarki. 
-Nie puszczaj kochanie. -powiedziałam i wtuliłam się w niego bardziej. 


:::::::::::::::::::::::::::


OPOWIADAM WAM HISTORIĘ, NA RAZIE NIE POWIEM KOGO I O KIM.
DLATEGO JEJ NIE ZMIENIAM. 
ZMIENIONE JEST TYLKO MIEJSCE, CZAS I BOHATERZY, 
WSZYSTKO INNE JEST TAK JAK W REALU. 


GaduGadu; 34771467
ask.fm; ask.fm/snuckky

twitter; @snuckky
tumblr; http://foreverhatelife.tumblr.com/
snapchat: Rudikoks

niedziela, 2 marca 2014

IMPOSSIBLE 15

"Kochany pamiętniczku. 
Ostatnio pisałam że nie wiem co się ze mną dzieję. Pisałam że wariuję.
Znam pytanie i znam odpowiedź. 
Jestem zakochana. 
Jak to jest być zakochanym? 
wtedy czuje coś takiego w środku.
gdy widzę go od razu się uśmiecham i mam motylki w brzuchu.
jak widzę że on się uśmiecha to ja też.
jak słyszę jego głos to mnie ciarki przechodzą.
gdy się na mnie spojrzy to się rumienie.
gdy ktoś mówi jego imię to rysy jego twarzy od razu pojawiają mi się przesta oczami.
gdy do mnie piszę ,cieszę sie jak głupia a po chwili odpisuje żeby nie było że go olewam.
gdy pyta się czy gdzieś z nim pójdę od razu się zgadzam tylko po to żeby być blisko niego.
gdy poczuje jego zapach perfum to zamykam oczy i wciągam ten zapach żeby pamiętać go jak najdłużej.
gdy mnie dotknie wiem że później będę cieszyć się tą chwilą cały czas.
gdy mnie tuli chcę żeby nie puszczał już nigdy.
to takie uczucie jakie każdy powinien przeżyć choć raz. 
Niestety muszę Ci napisać też prawdę, tym kimś nie jest Matt tylko Justin. 
Niby minęło tak dużo czasu ale dziś znów czułam że to on jest częścią mnie. 

Nie wiem co robić.. Słuchać serca czy rozumu.."
---
Od tamtej sytuacji minął tydzień. 
Razem z Justinem ustaliłam żeby to nigdzie nie wyszło z poza naszej dwójki. 
On nadal jest z Seleną i tworzą już nie taki wspaniały związek jak wcześniej a ja jestem z Mattem z którym mam właśnie w tej minucie zerwać. 
-Matt.. -powiedziałam łapiąc go za rękę i delikatnie głaskając kciukiem. -To koniec. -powiedziałam a chłopak zerwał się na równe nogi. 
-Jak to? -powiedział tak że aż jakaś pani z domu obok wyjrzała z okna. 
-Nie pasujemy do siebie. -powiedziałam pewnym głosem ale w duszy sama się okłamywałam. 
-Przeciwieństwa się przyciągają. -powiedział już ciszej i usiadł na ławeczce. 
-Nie tym razem Matt.. -chłopak spojrzał zrezygnowany. -To Justin, prawda? Jesteś w nim zakochana. -powiedział nawet nie zdążyłam powiedzieć bo on dodał. -Widziałem to już tydzień temu,widziałem was jak on Cię prawie pocałował ale nie chciałem mówić. 
-Przepraszam. -powiedziałam i z oczu zaczęły mi wypływać łzy. 
-Ej! -chłopak jednym palcem przetarł mój policzek i podniósł głowę do góry. -To miłość. Jej nie da się powstrzymać. Raz kochasz mnie raz go i nic z tym nie poradzimy, dobrze? Nie płacz skarbie. -powiedział i wtulił moje małe i chude ciało w swoje wysportowane. 
-Nie wiem czemu jesteś dla mnie taki miły, przecież Cię właśnie rzuciłam i jeszcze wiesz że dla kogoś innego, nie rozumiem tego. Powinieneś wydzierać się na mnie że jestem szmatą czy coś takiego a nie pocieszać.
-Jeżeli kogoś kochasz to pozwolisz mu odejść i będziesz się cieszyć razem z tą osobą gdy ona będzie szczęśliwa. 
-Czemu to ja nie mogę być zakochana w tobie? Jesteś dla mnie taki miły i w ogóle kochany a Justin? On już mnie nie raz zranił, ma dziewczynę... 
-Bóg tak chce i nic z tym nie możemy zrobić. -powiedział lekko się uśmiechając do mnie. 

**

Wracałam do domu. 
\Sama nie wiem co mam już robić. 
Może napiszę do Justina sms'a że zerwałam z Mattem? 
Nie lepiej nie, dziś przecież jego i Seleny dzień. Już pół roku są razem. 
Nie mogę im tego popsuć chociaż tak bym chciała go zobaczyć. 
Nie, nie mogę to by było nie fair. 
Usłyszałam znaną mi piosenkę co oznaczało że ktoś do mnie dzwoni. 

/rozmowa telefoniczna/ 
Ja: Słucham?
Nieznany numer: Słucham? -usłyszałam znany mi głos, uśmiechnęłam się sama do siebie.
Ja: Okravia, dawno nie gadałyśmy czemu nie odpisywałaś na moje sms'y i w ogóle nie odbierałaś? -powiedziałam z wyrzutami. 
Oktavia: No właśnie chcę Ci to wytłumaczyć. 
Ja: Czekam.. -powiedziałam i zatrzymałam się na jednych z ławek. 
Oktavia: Jestem w szpitalu. -powiedziała a mi telefon prawie z ręki wyleciał. -Evelina jesteś?! -usłyszałam cicho. 
Ja: Dlaczego? Co się z Tobą dzieje? W jakim szpitalu?! -zadawałam jej pytania. 
Oktavia: Spokojnie nic ze mną nie jest. Jestem w NY dlatego że mój dziadek ma białaczkę. Jestem jego jedyną wnuczką i muszę być przy nim przez następny miesiąc. Staruszek powiedział że nie chce tu siedzieć i że woli umierać w domu. Oczywiście mówiłam z rodzicami i rodziną żeby został ale on trzyma swojego. Chce iść do babci. -powiedziała i słyszałam że cierpi. 
Ja: Kochanie przyjechać do Ciebie? Trochę Cię wesprę. 
Oktavia: Nie. Dzwonie tylko żeby Cię powiadomić jaka jest sytuacja. -nastała chwila ciszy. -Ja muszę kończyć bo dziadek mnie woła. Do później kochanie!
Ja: Papa żabko! 

Wstałam z ławki i zaczęłam się kierować do domu. 
Biedna. Pomyślałam. 


**********

ROZDZIAŁ NUDNY, 
PRZEPRASZAM BRAK WENY...