wtorek, 16 grudnia 2014

ROZ. 14/ CZ. II

-Widzisz dziadku.. Kurwa nienawidzę życia! -krzyknęłam. Wiedząc, że nikt i tak nie usłyszy. 
Patrząc się na 0,7, które kupiłam spojrzałam ile jeszcze zostało. 
Ostatnie łyki, butelka wywalona w krzaki, pet gdzieś nawet dokładnie nie wiem gdzie leżał niezagaszony. 
Wsiadłam do auta i zaczęłam jechać. 
Miałam w dupie, że jestem piana jechałam po swoją miłość i miałam w dupie czy chce czy nie chce ze mną rozmawiać.
------------------

Ledwo co podjeżdżając pod dom Chrisa zaczęłam dzwonić w ten cholerny dzwonek. 
Nie wiedząc czemu miałam ochotę go rozwalić. 
-Kto postanowił mi przerywać nockę?! -usłyszałam głośny krzyk a ja zaczęłam się śmiać. 
-Mówisz jak żołnierz. -powiedziałam bo mi się tak wydawało. 
-Evelina? -usłyszałam z drugiej strony. 
-Nie, żołnierz ale drugi. Ej chyba bym sexi wyglądała w spodniach moro, długich butach i podkoszulku białym do pępku. Jak myślisz? -zapytałam i zaczęłam się śmiać. 
Siedząc na siedzeniu i wystukując rytm nie wiadomo skąd czekałam aż ktoś się odezwie. 
-Ale się zalałaś. -powiedział Ryan otwierając drzwi. 
-Muszę porozmawiać z Justinem! -powiedziałam wstając i machając dłońmi na każde strony. -Więc idę. -powiedziałam patrząc na dwójkę przyjaciół, którzy się ze mnie śmieli. 
Myśli pianej osoby
Pierwszy krok na przód.
Kurwa czemu idę w bok. 
Dobra jeszcze raz. Przód, okej i trochę bok. 
A może poleżę sobie na tej trawie. 
Wygląda tak miękko....


*OCZAMI RYANA*
-Ej stary chyba nie jest dobrze.. -powiedziałem do Chrisa który parkował przed swoją chatą. 
-Czy ona próbuję udawać że pływa na moim trawniku. Dobra stop. Trzeba ją wziąć do domu. Dobrze by było gdyby Justin nadal się kąpał. -powiedział podchodząc ze mną bliżej do zalanej dziewczyny. 
Podnosząc ją z trawy zaczęła do nas majaczyć na samym początku coś, że dziękuje nam za takie miłe pływanie a później powiedziała parę wreszcie mądrych słów "Nie jestem z Khalil bo kocham Justina".
-Czekaj co? -zapytałem dziewczynę a ona spojrzała się na mnie swoimi czarnymi oczami i znów ledwo co powiedziała jedno zdanie.
-Nie jestem z Khalil bo kocham Justina.
Patrząc się na Chrisa szybko tylko jak mogliśmy popchnęliśmy dziewczynę po schodach a później na kanapę.
Już w rogu usłyszeliśmy krzyki Jusa.
-Cholera jasna gdzie wy byliście. Film już się zaczął a wy jak zwykle nie wiadomo gdzie chodzicie. -mówił patrząc się w telewizor.
Dziewczyna patrząc na chłopaka tył, wyrwała się z naszych ramion i zaczęło się.
-JUSTIN! -krzyknęła i wystawiła jednego palca do przodu.
Chłopak momentalnie się odwrócił.
-Miałaś już się nie pokazywać mi na oczy... -powiedział ale po chwili zrobił skwaszoną minę. -Czekaj ty jesteś napita! Dziewczyno czemu ty piłaś? -powiedział podchodząc do niej.

*OCZAMI JUSTINA*

Podszedłem do niej i przejechałem po jej policzku dłonią.
-Justin na prawdę musimy porozmawiać.  -powiedziała, zamykając oczy.
-Może usiądziesz pierw. -powiedziałem łapiąc ją od tyłu i tak jakby tuląc ale na prawdę prowadząc do kanapy.
Spojrzała się na mnie gdy usiadła a po chwili skrzywiła minę.
-Źle się czuję. -powiedziała dotykając swojego brzucha. -Chce mi się wymiotować. -szybko zaczęła próbować wstawać. Na marne. Była zbyt piana.
Podbiegając do niej i biorąc ją na ręce, zacząłem biec w stronę toalety.
-Jestem ciężka Misiek. -powiedziała a ja przypominając sobie kiedyś jak do mnie tak mówiła.
Łapiąc ją za włosy, żeby je nie "ubrudziła" pozwoliłem jej zrobić to co chciała.
-Może będzie lepiej jak jutro pogadacie. -powiedział bardzo cicho Ryan, praktycznie niesłyszalnie stając obok mnie z Chrisem.
-Zanieś ją do gościnnego. -poklepał mnie Chris po plecach i stanęli w drzwiach razem.

Unosząc powoli swoje ciało dziewczyna bez żadnego słowa podeszła do szafki, z której wyciągnęła płyn do płukania ust.
Wzięła jakiś czysty kubeczek plastikowy i powoli wlała wody a po chwili płyn.
Szybko wlewając ciecz do buzi zaczęła płukać dokładnie swoją buzię.
-Przepraszam ale dziś nie porozmawiamy. -powiedziała przepitym głosem. -Porozmawiamy jutro, jadę do domu! -szybko mówiąc wyszła obok chłopaków z łazienki chwiejnym krokiem.
Razem z chłopakami spojrzeliśmy się na siebie i wiedzieliśmy, że nie był by to zbytnio dobry pomysł.
-Evelina! -krzyknął Chris nie wiedząc sam gdzie jest dziewczyna.
-No? -powiedziała strasząc całą trójkę, wychodząc zza rogu.
-Możesz spać u mnie..
-Zgwałcicie mnie? -zapytała przestraszona powoli odchodząc do tyłu.
-Nie, jutro od razu z rana po prostu będziesz mogła porozmawiać z Justinem. -powiedział właściciel tego dużego mieszkania i zaczął się zbliżać do dziewczyny.
-No okej. -usłyszałem jej odpowiedź a za chwilę dziewczyny już nie było.


*OCZAMI EVELINY*

Obudziłam się kompletnie nie wiem gdzie ale poczułam potrzebę do toalety.
W samych stringach i staniku wyszłam z pięknego pokoju na korytarz.
Nie wiem dlaczego ale jakoś kojarzyłam to miejsce.
Szukając toalety zaczęłam krążyć po domu.
Otworzyłam pierwsze drzwi na lewo i znalazłam miejsce, które szukałam.
Po zrobieniu to co miałam zrobić, podeszłam do umywalki, żeby umyć ręce.
Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze i trochę się przeraziłam.
Twarz trochę spuchnięta a oczy lekko podpuchnięte.
Wiedziałam, że nie od płaczu ale od namiaru alkoholu w organizmie.
Odkręciłam kurek z wodą i powoli nalałam sobie wody na ręce, która po chwili przemyła moją buzię.

Wychodząc z toalety zaczęłam się kierować do pokoju.
Chciałam spać, odczuwałam niezły ból głowy.
Nie rozmyślając na razie gdzie jestem i dlaczego, weszłam w pierwszy lepszy pokój i widząc, że jest podobny do poprzedniego, pokierowałam się do łóżka.
Przykrywając swoje ciało kołdrą, wcisnęłam twarz w poduszkę i szybko zasnęłam.

Poranne słońce wleciało na moją przepitą mordę i już dobrze czułam jakiego mam kaca.
-Polska wódka bardzo dobra. -powiedziałam sama do siebie.
Czując między swoimi nogami czyjeś, szybko otworzyłam oczy i się przeraziłam.
-Co kur... -powiedziałam dosyć głośno przez co człowiek obok mnie się obudził.
-Dziewczyno co ty tu robisz? -spojrzał na mnie Jus a ja zaczęłam cicho się śmiać.
-W nocy chciałam siku, poszłam do toalety nie wiedząc nawet w czyim domu jestem. Później pokierowałam się do jakiegoś pokoju. Najwyraźniej trafiłam do twojego łóżka w taki sposób.
-Okej. Jak się czujesz? -zapytał chłopak.
-Boli mnie strasznie głowa i nie wiem co ja wczoraj robiłam. Jeżeli powiedziałam coś nie tak to przepraszam. Znając życie po wczorajszym dniu, sama nie wiem czy się tłumaczyłam czy nie ale jak się nie tłumaczyłam to wątpię, że chcesz teraz mnie słuchać.
Chłopak patrząc na mnie szybko się przeciągnął.
"No właśnie" powiedziałam sobie w głowie i powoli zaczęłam wstawać.
-Jeżeli mamy rozmawiać to się ubierz. Masz fajny tyłek i zaczyna to na mnie działać. -powiedział do mnie i mrugnął jednym okiem.
-Może zostanę tak jak jestem. -powiedziałam i podeszłam do łóżka.

-----------------

Opóźnienie, jak zawszę. 
Rozdział w tym tygodniu może się jeszcze pojawić do piątku. 
Jadę do polski. W sobotę będę w cały dzień jechać do swojego rodzinnego miasta. 
W niedziele kuzyn ma swoje osiemnaste urodziny więc będę zajęta. 
Jeżeli rozdział się nie pojawi czyli, że dodam w poniedziałek lub wtorek.

czwartek, 11 grudnia 2014

ROZ. 13/ CZ. II

-Zajebiście. Ja jestem załamany, a wy mi tak humor poprawiacie? 
-Proszę daj mi pięć minut a później jeżeli niczego nie zrozumiesz obiecuję, że już nigdy nie pojawię się w twoim życiu. 
Chłopak się odwrócił i złapał za klamkę. 
Załamana zaczęłam powoli schodzić po schodach gdy usłyszałam. 
-A gdzie ty idziesz? Masz przecież swoje pięć minut
------------------------
 
Siadając na łóżko w pokoju gościnnym i patrząc się na niego jak podchodzi do okna, po chwili odwracając się i ukazując swoje idealne rysy twarzy.. Nie wiedziałam co mówić. 
-Masz jeszcze trzy minuty. -powiedział niby stanowczo ale widziałam, że nie łatwo. 
Nie mówiłam nadal nic. 
Wstając powoli i idąc obok niego, złapałam za klamkę, która prowadziła na duży balkon. 
-Chodź. -wyszeptałam praktycznie tak, że sama nie słyszałam ale zrobił to o co go poprosiłam. 
 
Siedząc i patrząc na swój zegarek a po chwili na niego, nadal nie umiałam z siebie wykrztusić tego co chciałam powiedzieć. 
Chłopak patrząc się na mnie zaczął delikatnie wstawać. 
-Nie chodzi o to, że  nie wiem co mam mówić. Wiem i to idealnie, boje się jednak, że nie zostaniesz.. -powiedziałam patrząc na niebo a później kątem oka na niego. 
-Masz minutę. -powiedział zerkając niechętnie na telefon. 
-Czemu to robisz? -zapytałam momentalnie odwracając się do niego. 
-Nie wiem o co Ci chodzi.. -mówił nawet nie zerkając mi w oczy. 
-"Nie wiem o czym mówisz"?!- powtórzyłam jego zdanie i zaczęłam się sarkastycznie śmiać. -Nie oszukujmy się Justin. -powiedziałam wstając i łapiąc go za brodę, odwracając gwałtownie w moją stronę. -Potrzebujesz mnie. Po dzisiejszym seksie jeszcze bardziej niż wcześniej. Kochasz mnie. Pragniesz mnie. Tęsknisz za mną. -mówiłam patrząc głęboko w oczy. Wyrwał twarz z moich dłoń. 
-Zamknij się. Nic nie wiesz. Idź, idź do twojego szczęścia, który czeka na Ciebie w twoim jebanym domu! Idź! Pieprz się z nim. -powiedział wstając i odpychając mnie na metalowe oparcia. 
-Nie umiem. -powiedziałam sama do siebie. 
Chłopak prysnął a ja zaczęłam się śmiać. 
 -Zamknij się! Rozumiesz zamknij się. -powiedziałam siadając na jednym z siedzeń. Zakryłam twarz dłońmi i lekko ją przetarłam. 
-Daj mi coś powiedzieć. Daj mi dokończyć. -powiedziałam patrząc na niego. 
-Jeżeli ta rozmowa ma tak wyglądać to chyba się raczej pożegnamy. -mówił wychodząc z balkonu. 

Szybko wstając wyszłam również z balkonu. 
-Czekaj. -powiedziałam już trochę głośniej. 
-To nie ma sensu. Zrozum. Kocham Cię ale nie.. Nie mogę. -mówił a mi się łzy lały do oczu. 
-Daj mi po.. -przerwał. 
-Przestań. -powiedział do mnie, otwierając przede mną drzwi i pokazując gestem ręki, żebym wyszła. 
Patrząc na niego, chciałam ujrzeć jego oczy, nie dałam rady. 
Skrywał je przede mną. 
-Przepraszam, zapomniałam że moje pięć minut minęło. -podchodząc do niego tak blisko, że nie dało się zauważyć jakiegokolwiek centymetra czy nawet milimetra między nami, uniosłam jego twarz jednym palcem wreszcie mogąc spojrzeć mu w oczy. 
"Ostatni raz widzisz jego oczy" - przyszła mi myśl do głowy. 
Nie myśląc już o niczym po prostu wbiłam się w jego usta. 
Czując odwzajemnianie, chciałam to pogłębić ale chłopak się odsunął. 
-Na Ciebie już czas. Żegnaj. -powiedział delikatnie mnie pchając i zamykając za mną drzwi. 

Delikatna łza na moim policzku się zatoczyła a ja nie mogłam uwierzyć w to co się właśnie dzieje. 
-Co narobiłaś? -powiedziałam sama do siebie. 
Waląc pięścią w ścianę, zamierzyłam do schodów po których zeszłam. 
-Chris! -krzyknęłam dusząc się łzami. 
Chłopak z Ryanem szybko podbiegli do mnie. 
Kręcąc głową powiedziałam do nich, żeby nic nie mówili. 
-Chris.. Pamiętam, że kiedyś paliłeś.. -powiedziałam cicho, patrząc się na chłopaka. 
-Palę nadal. -powiedział lekko się uśmiechając chcąc mnie pocieszyć. 
-Po napisaniu książki rzuciłam papierosy... Nie mam nic przy sobie. Mógłbyś mi dać paczkę jeżeli tylko masz i jakąś zapalniczkę? -chłopak zaczął kręcić głową. 
-Nie chcę Cię truć. -powiedział łapiąc mnie delikatnie za dłoń i masując. 
-Moje życie jest jak trutka. -powiedziałam patrząc się na dłoń. 

Chłopak puszczając dłoń, podszedł do jednej z szafek. 
Otwierając ją zobaczyłam jak wyjmuje paczkę papierosów a po chwili zapalniczkę. 
-Nie myśl, że pozwolę Ci palić! -powiedział uśmiechając się do mnie. 
Usłyszałam delikatne kroki po schodach a po chwili swoje imię, moje imię w jego ustach. 
Biorąc szybko paczkę papierosów, wybiegłam z domu. 
Otwierając szybko auto, "wskoczyłam" do niego, odpalając jak najszybciej się dało. 
Wyjeżdżając już z podwórka chłopaka zobaczyłam jak trójka przyjaciół biegnie za moim autem ale niestety nie byli wstanie mnie dogonić. 
Wyjeżdżając na ruchliwą ulicę, włączyłam głośno muzykę. 
Otworzyłam na całą parę przednie okna, kierując jedną ręką wzięłam paczkę papierosów w rękę i lekko się uśmiechnęłam widząc LM mentolowe. 
Chłopak zawsze lubił mentolowe. Myślałam, że się to zmieniło ale widocznie, niektóre rzeczy się nie zmieniają. 
Odpalając papierosa i biorąc pierwszy buch zaczęłam się odprężać. 
Widząc pierwszy lepszy sklep zjechałam na parking. 
Wyjmując portfel i wyłączając muzykę wyszłam ze szlugą w dłoni. 
Kierując się do sklepu i biorąc ostatnie zaciągnięcia, wywaliłam papierosa na bok po czym przydeptałam butem. 
Wchodząc od razu na dział z alkoholem, zaczęłam szukać dobrej wódki. 
Przypominając sobie jak pierwszy raz piłam wódkę z Justinem i mówił, że polska jest najlepsza postanowiłam wziąć jakąś polską. 
Idąc do działu ze zwyczajnymi napojami wzięłam jakąś colę. 
Kierując się już całkowicie do kasy, stanęłam w kolejce kompletnie olewając spojrzenia ludzi dookoła mnie. 
-To wszystko? -zapytała mnie się kasjerka po drugiej stronie a ja się otrząsnęłam ze własnych myśli. 
-Całą sztangę LM mentolowych z klikami i całą zwyczajnych niebieskich. -powiedziałam a po chwili wyjęłam banknot o wartości 100 dolarów. 
-Wychodzi 68,58. -powiedziała delikatnym głosem, jeszcze młoda kasjerka. 
Podając mi kasę i moje wielkie zakupy, odebrałam je i wyszłam ze sklepu. 
Wchodząc do auta, szybko odjechałam na dobrze znane mi miejsce. 
Miejsce moje i Justina. 

Gdy połowę wódki już wypiłam czułam, że jestem nawalona ale jeszcze nie tak bardzo. 
Biorąc gorzałę do buzi i biorąc kolejne pięć łyków a po chwili łapiąc papierosa w swoje usta i wypuszczając dym zaczęłam się głośno śmiać. 
-Widzisz dziadku.. Kurwa nienawidzę życia! -krzyknęłam. Wiedząc, że nikt i tak nie usłyszy. 
Patrząc się na 0,7, które kupiłam spojrzałam ile jeszcze zostało. 
Ostatnie łyki, butelka wywalona w krzaki, pet gdzieś nawet dokładnie nie wiem gdzie leżał niezagaszony. 
Wsiadłam do auta i zaczęłam jechać. 
Miałam w dupie, że jestem piana jechałam po swoją miłość i miałam w dupie czy chce czy nie chce ze mną rozmawiać. 
---------------

sobota, 6 grudnia 2014

ROZ. 12/ CZ. II

Wchodząc do nie znanej mi piekarni zobaczyłam jak każdy dookoła się na mnie patrzy i mi macha. 
Machając do wszystkich podeszłam do kolejki. 
-Przepuście ją. Jest gwiazdą. -usłyszałam jak mówi ktoś w kolejce ale nie wiedziałam dokładnie kto. 
-Jestem gwiazdą? Jestem człowiekiem i normalnie będę stać w kolejce. -powiedziałam czekając na swoją kolej. 
-----
Patrząc  się w telefon zobaczyłam fleszy. 
-Cholera paparazzi. -powiedziałam cicho do siebie. -Nie możecie dać mi nawet jednego dnia wolnego od tych zasranych fleszy? -powiedziałam patrząc się na grupkę ludzi, którzy mieli dokładnie gdzieś to co do nich mówię. 
-Zadamy Ci tylko parę pytań i jesteś wolna. -powiedział jakiś facet w czerwonej czapeczce. 
-Dobra ale dajcie mi kupić pieczywo i kawę. -powiedziałam pokazując i  drzwi. 
-Więc jaką kawę chciałaby Pani. -usłyszałam przemiły głos kobiety po 30 obok siebie. Patrząc się przed siebie i widząc, że moja kolej. Uśmiechnęłam się. 
-Evelina, nie pani. Poproszę z mlekiem i łyżeczką cukru. Do tego bułkę z serem i rodzynkami. Bułka dzieciństwa. -powiedziałam i zaczęłam się śmiać.
-Na kosz firmy. -powiedziała przepełniona uśmiechem kasjerka podając mi moje zakupy. 
-Nie, nie, nie nawet nie ma takiej opcji. -powiedziałam i położyłam 10 dolarów na ladę. 
-Mogę panią o coś poprosić? -zapytała mnie. 
-Zrobię wszystko. -powiedziałam z uśmiechem na twarzy. 
Nie śpieszyło mi już się wiedząc gdzie jest chłopak. 
-Proszę o zdjęcie, autograf i o to by zadzwoniła pani do mojej córki. Ma dziś urodziny a twoje plakaty są na wszystkich ścianach u niej w pokoju. -powiedziała a mój zarażający śmiech wyleciał z moich ust.
-Jak najbardziej. 
Kobieta wręczyła mi telefon do dłoni a ja gdy usłyszałam "Tak mamo?" włączyłam kamerkę (FaceTime, jak dobrze pamiętam nazwę jest coś takiego na IP) zaczęłam śpiewać sto lat.
Widząc uśmiech dziewczynki i sama nie mogłam przestać się uśmiechać. 
-Cześć na pewno mnie znasz. 
-Jezu Evelina! -dziewczyna pisnęła i momentalnie zaczęła płakać. 
-Taka brzydka jestem? -powiedziałam a każdy w piekarni zaczął się śmiać. 
-To ze szczęścia. -powiedziała patrząc się na mnie, jakby nadal nie mogła uwierzyć w to co się dziej. 

Wychodzą z piekarni po dziesięciu minutach zobaczyłam około dwudziestu osób. 
-Pięknie śpiewasz. -powiedział ktoś w tłumie a ja usłyszałam już jak zdjęcia zostały robione. 
-Dziękuję ale tak nie uważam. Jakie macie pytania? 
-Gdzie jedziesz? Parę osób dzwoniło do nas i mówiło, że widzieli twoje auto, które łamie przepisy. 
-Nie powiem bo dostanę parę mandatów jednak miłość jest ważniejsza. -powiedziałam i wzięłam łyka ciepłej kawy. 
-Chodzi o Khaliego? -usłyszałam. 
-Niestety ale muszę wam powiedzieć, że jest to oficjalny koniec naszego związku. Kochamy siebie jak przyjaciele. Uważam jednak, że chłopak jest idealny dla każdej innej. Najlepsze co mnie spotkało ale moje serce wybrało kogoś innego. -powiedziałam sama się uśmiechając. -Chciałabym dodać jeszcze, że nie było żadnej zdrady i rozstaliśmy się lecz zostajemy przyjaciółmi, którymi byliśmy będąc razem w związku. -powiedziałam robiąc parę kroków do swojego auta. -Stop! Polecam tą piekarnię! Jeżeli chcesz zjeść bułki takie jak robiły Ci babcie kiedyś to ta piekarnia jest dla Ciebie. A kawę mają lepszą od tych wszystkich markowych! Kawa z sercem! -powiedziałam i wsiadłam do auta. 
Włączyłam płytę Jasona Derulo i zaczęłam jechać w tak dobrze znanym mi kierunku. 

Widząc nowy praktycznie dom.

Przypomniało mi się jak chłopak mówił o swoich planach. 
Co chciałby zrobić, jaki dom. 
Widząc ten dom, wiedziałam że to się spełniło. 

Podjeżdżając do bramy zadzwoniłam. 
-Pizza? -zapytał mnie męski głos. 
-Tak, pizza. -powiedziałam przyciszając muzykę. 
-Wreeeeszcie! -sekundę później brama się otworzyła a ja mogłam podjechać pod same drzwi chłopaka. 
Widząc Justina, Chrisa i Ryana miny, które patrzą na moje auto. 
Zrozumieli, że to nie może być pizza. 
Wychodzą z auta ze swoją bułką i kawą. 
Spojrzałam na chłopaków a po chwili na niego. Nie patrzał się na mnie. Unikał mojego spojrzenia. 
-Idę do środka. -powiedział a ja upuszczając to co miałam w dłoniach pobiegłam za nim. 
-Musimy porozmawiać.
-Na prawdę nie chcę rozmawiać z tobą o twoim zajebistym związku z moim przyjacielem. -powiedział do mnie a po chwili spojrzał na chłopaków. -Chłopaki chodźcie. 
-Justin. -powiedział Ryan stając obok mnie. -Chłopie ile masz lat. Wysłuchaj jej chociaż. 
-Chris a może ty jesteś mojej strony. -powiedział a wszystkie oczy poleciały w stronę chłopaka z blond włosami. 
Zamknął oczy a ja wiedziałam, że pójdzie za Justinem. 
-Evelina siostro tęskniłem. -powiedział razem z Ryanem i tuląc mnie do swoich umięśnionych ciał. 
-Zajebiście. Ja jestem załamany, a wy mi tak humor poprawiacie? 
-Proszę daj mi pięć minut a później jeżeli niczego nie zrozumiesz obiecuję, że już nigdy nie pojawię się w twoim życiu. 
Chłopak się odwrócił i złapał za klamkę. 
Załamana zaczęłam powoli schodzić po schodach gdy usłyszałam. 
-A gdzie ty idziesz? Masz przecież swoje pięć minut. 

-------------

NASTĘPNY ROZDZIAŁ WE WTOREK, ŚRODĘ LUB CZWARTEK!

ROZ. 11/ CZ. II

Na wstępie chcę tylko jeszcze napisać, że pojawią się dzisiejszego dnia dwa rozdziały. 
Będę jednak je pisać od razu na bloga, nie na kartkę. 
Chciałabym, żeby wam się spodobały. 
Przepraszam za moje opóźnienia, które powodują, że jest was tylko mniej ale czasami zapominam. 
Nie mam tyle czasu jak w Polsce, uczę się oczywiście nowego języka i to jest ta przeszkoda. 
Całymi dniami siedzę w domu i słucham jakiś posranych niemieckich płyt douczających i czasami nie mam nawet czasu na własne przyjemności. 
Od dzisiejszego dnia obiecuję już, że nawet jakbym miała nie wiadomo jakie dni ROZDZIAŁY BĘDĄ POJAWIAĆ SIĘ W USTALONE DNI (piątek, sobota lub niedziela).
Koniec wyżalania. 
Czas na czytanie.
-------

-Jeżeli on Cie skrzywdzi to zabiję. -powiedział odsuwając się ode mnie. 
-Zostańmy przyjaciółmi dobrze? Wiem, że nam się może to udać.
Momentalnie usłyszałam trzask drzwiami. 
-Ktoś był jeszcze w domu oprócz nas? -zapytał a ja sama nie wiedziałam o co chodzi. 
-----------
  
 Wychodząc z wanny i okrywając się ręcznikiem pobiegłam do okna. 
-Kurwa.. -powiedziałam widząc jak auto Justina wyjeżdża za bramami mojego domu. 
-Justin? -zapytał chłopak wychodząc już w bokserkach. 
-Tak.. Nie obraź się ale.. -przerywając chłopak pokiwał tylko głową. 
-Ubieraj się i jeźdź za nim. 

Nie czekając już ani chwilę podbiegłam do swojej szafy i wybrałam luźne ubrania. 
Moja twarz była całkowicie bez makijażu, zawsze się malowałam. 
Nie akceptowałam siebie naturalnej ale teraz na to nie miałam czasu. 
Szare dresy z czarnymi sznurkami oraz zwykła biała bluzka która odkrywała mój brzuch było pierwszym co wpadło mi w ręce. 
Białe conversy i wyglądałam nawet dobrze. 
Włosy mokre, które opadały na moje boki.
Patrząc jeszcze na chłopaka pomachałam mu i wybiegłam do garażu. 
Biorąc za jeden z moich wyścigowych auto, wsiadłam do niego i poczułam adrenalinę. 
Uwielbiałam nim jeździć wiedząc, że szybko się porusza. 
Puściłam jeszcze tylko CD z moim ulubionym niemieckim raperem (Shindy) i wyjechałam na światło dzienne. 
Przyciskiem obok siebie otworzyłam bramy i byłam już na drodze. 

Wzięłam swojego nowego iPhone 6 w dłoń i wybrałam numer chłopaka. 
-"Numer pod, który dzwonisz jest tymczasowo niedostępny. Zostaw wiadomość". 
Odłożyłam telefon na siedzenie obok siebie. 
-Gdzie on może być? -zaczęłam myśleć ale nic mi do głowy nie przychodziło. 
Dzwoniąc do jego mamy, która tak samo jak on, nie odbierała. Postanowiłam pojechać na jego posiadłość. 

Parę minut później widziałam jak wielkie bramy się otwierają a mała kobieta biega w ogromnym ogrodzie z uśmiechem na twarzy, podlewając bardzo zadbane rośliny. 
-Evelina? -spojrzała się na mnie ze zdziwieniem na twarzy ale i wielkim uśmiechem. 
-Dzień dobry proszę pani. -powiedziałam wysiadając  z auta i rozglądając się za chłopakiem. 
-Szukasz Justina? -zapytała a ja pokiwałam lekko głową. -Przyjechał tylko na chwilę jakieś piętnaście minut temu. Spakował parę rzeczy i powiedział, że wróci jutro. Nie wiem czemu ale był strasznie dobity. Nie chciał powiedzieć czemu. Praktycznie wybiegł z domu. Może zajechać jeszcze do studia podziękować chłopcą za bardzo dobrą robotę. 
-Dziękuję pani. Obiecuję, że niedługo wpadnę ale teraz bardzo się śpieszę. 

*OCZAMI PATTIE*
Widziałam jak dziewczyna szybko odbiega do auta. 
Nie widziałam jej dobrych parę lat.
Jej rysy twarzy się zmieniły. 
Była piękna. 
Dużo przeszła, wiedziałam o niej dużo. 
Przyjechała tu tylko po jedno. 
Po miłość. 
Dokładniej? 
Po serce mojego syna, które potrzebuję bardziej niż ktokolwiek. 
-Ta miłość. -powiedziałam gdy dziewczyna wjechała na ruchliwą drogę a moje oczy już po chwili jej nie widziały. 

*OCZAMI EVELINY*

Łamiąc kolejne prawo i przejeżdżając przez czerwone światło na drodze, prawie robiąc wypadek zaczęłam jechać coraz szybciej. 
-Dlaczego Justin wybrał studio, które jest 10 km od jego domu?! -powiedziałam zła sama na siebie. 
Płyta się skończyła a ja jak na zawołanie usłyszałam dzwonek swojego telefonu. 

/rozmowa telefoniczna/ 
-Tak słucham? -powiedziałam załamana tym, że łamię tyle przepisów a sama nie wiem czy on tam będzie. 
-Evelina? -usłyszałam tak dobrze mi znany głos. 
-Słucham Pattie. 
-Przed chwilą dzwonił Scooter i powiedział, że Justin jest w studio ale za jakieś piętnaście minut mówił, że jedzie do Chrisa nocować. 
-Ile minut minęło od twojej rozmowy ze Scootem? -zapytałam zatrzymując się obok piekarni. 
-Może minuta, może dwie. 
-Chris mieszka tam gdzie mieszkał? -spytałam, przypominając sobie piękny biały dom w, której przeżywałam swoje pierwsze imprezy życia. 
-Tak, dom może jest trochę bardziej odnowiony ale nadal stoi tam gdzie stał. 
-Dziękuję bardzo. Jesteś najlepsza. -powiedziałam i usłyszałam kobiecy śmiech a później zwyczajne pikanie, które oznaczało rozłączenie się. 
/koniec rozmowy telefonicznej/

Patrząc się na lusterko w aucie wyszłam z niego wiedzą, że żadne auto nie jedzie. 
-Muszę coś zjeść. -powiedziałam do siebie. 
Wchodząc do nie znanej mi piekarni zobaczyłam jak każdy dookoła się na mnie patrzy i mi macha. 
Machając do wszystkich podeszłam do kolejki. 
-Przepuście ją. Jest gwiazdą. -usłyszałam jak mówi ktoś w kolejce ale nie wiedziałam dokładnie kto. 
-Jestem gwiazdą? Jestem człowiekiem i normalnie będę stać w kolejce. -powiedziałam czekając na swoją kolej.

poniedziałek, 24 listopada 2014

ROZ. 10/ CZ. II

-Tak mi dobrze. -powiedziałam szybko gdy tylko ból zmienił się w rozkosz.
-Wszystko dla Ciebie Księżniczko! -powiedział przyśpieszając ruchy.
Moją rękę położyłam na jego brodzie i zabrałam ją z moich piersi.
-Całuj mnie i mów jak kochasz. -powiedział patrząc mi w oczy. -Mów jak bardzo mnie kochasz, nie kłamiąc. -powiedział a jego oczy były już czarne z tego wszystkiego.
-Kocham Cię do kurwy nędzy jak nikogo innego Justin! -powiedziałam i szybko wbiłam usta w jego.
----

-Jak się czujesz? -zapytałam chłopaka widząc jak otwiera oczy. 
-Która godzina? -powiedział nawet nie patrząc na mnie. 
-Pytaniem na pytanie się nie odpowiada. -powiedziałam jego słynny tekst po czym on się lekko uśmiechnął i spojrzał na mnie. 
-Dobrze, mam strasznego kaca więc dziś mi jest potrzebna tylko moja dziewczyna i łóżko. -powiedział przysuwając mnie do siebie. 
Nie poczułam nic, chłopak zaczął się zbliżać do mnie. Chciał mnie jak normalny facet pocałować ale ja nie czułam tego. 
On nie był nim.. On nie był Justinem. 
-Coś nie tak? -spojrzał się na mnie opierając się łokciem. 
-Nie po prostu śmierdzisz kocie alkoholem a dobrze wiesz jak tego nie trawię. -powiedziałam coś szybko co tylko wpadło mi do głowy. 
-Mój błąd. Przepraszam. -powiedział i po chwili wstał, kierując się do łazienki. 
-Nie musisz przepraszać. -powiedziałam gdy jego sex'owna sylwetka miała wejść do  łazienki.
 To chyba jedyne co mnie bardziej do niego przyciągało. 
Justin miał mięśnie i to duże i six pack ale nie aż taki jak on. 
-Idziesz ze mną? -powiedział, gdy chciałam odpowiedzieć to dodał szybko. -Spokojnie żartowałem. 
-Kto powiedział, że nie.. -powiedziałam a chłopak się gwałtownie odwrócił. 
-Możemy zostać w bieliźnie. -powiedział oblizując wargi. 

Delikatnie wstałam z jedwabnej pościeli. 
Luźną koszulkę, którą miałam na sobie zdjęłam ukazując moje piersi. 
Po chwili delikatnie palcem przejechałam po swoich czerwonych stringach. 
Chłopak momentalnie zrobił się czerwony. 
-Nic nie musisz.. -powiedział wchodząc bardziej do łazienki. 
-To jest tylko kąpiel.. -powiedziałam gdy moje figi spadły na dół. 
Podchodząc powoli do wanny przekręciłam kurek z wodą i pozwoliłam wlać sobie płynu o zapachu czekolady.
Poczułam zimne ręce na swoich biodrach a po chwili zostałam wniesiona do wielkiej wanny. 
Usiadłam na przeciw chłopaka.
-Wiedz, że się Ciebie nie wstydzę. -powiedziałam łapiąc go za rękę. 
-Nie wiem co mam myśleć. Raz nie pozwalasz się dotknąć a później pozwalasz mi się ze sobą kąpać.
-Nie wiem jak Ci to wytłumaczyć. Wiem, że jesteś dla mnie jak brat i coś więcej. 
-Chyba ta kąpiel nie jest tylko o tym co mamy robić w przyszłości ale czy dojdzie do niej. 
-Poczekaj. 
-Widzę jak na niego patrzysz.. Widziałem to już wczoraj, wiem że to on Cie skrzywdził.
-Khalil nie, daj mi wytłumaczyć bo nic nie rozumiesz. -powiedziałam a łzy delikatnie zaczęły mi spływać po policzkach.
-Ej nie jestem zły na Ciebie. -powiedział a ja podniosłam głowę. -Jestem bardziej zły na siebie. Widziałem wszystko co działo się dookoła ale nic z tym nie robiłem. To nie na takiej zasadzie że Cię nie kocham. Jesteś czymś co mnie w życiu najlepszego na prawdę spotkało dlatego wiem, że nie mogę Ci zabraniać kochać. -powiedział i położył swoją rękę na moim policzku, wycierając słoną ciesz. 
-Czułam coś do Ciebie.. Czułam przysięgam. Ale wszystko do jasnej cholery wszystko mi się z nim kojarzyło, po za tym był twoim przyjacielem i widziałam go bardzo często. Myślałam, że o nim zapomniałam ale wczoraj.. Wczoraj wszystko mi się przypomniało. Te pocałunki, to wszystko. Jesteś idealny, dziewczyny mogły by mnie zwyzywać od najgorszych za to co robię ale przepraszam. 
-Mogę Cię ostatni raz pocałować? -zapytał a ja delikatnie pokiwałam głową. 
Przybliżając się do niego zaczęłam muskać jego usta, tak jak to uwielbiał. 
Usiadłam mu na kolanach oplątując swoje nagie ciało w jego. 

Całowaliśmy się długo. 
To miał być ostatni pocałunek. 
Chciałam go też zapamiętać. 
Był on dla mnie taki ważny, był jak brat. 
Nawet czymś więcej. 

-Jeżeli on Cie skrzywdzi to zabiję. -powiedział odsuwając się ode mnie. 
-Zostańmy przyjaciółmi dobrze? Wiem, że nam się może to udać.

Momentalnie usłyszałam trzask drzwiami. 
-Ktoś był jeszcze w domu oprócz nas? -zapytał a ja sama nie wiedziałam o co chodzi. 

------------------


niedziela, 9 listopada 2014

ROZ. 9/ CZ. II +18

-Dlaczego? -zaczął delikatnie jeździć po mojej nodze swoją dłonią.
-Przestań! -powiedziałam cicho ale nie odsunęłam nogi. Było mi bardzo dobrze.
-Jesteś tego pewna? -zapytał..
Nic nie odpowiadając przysunęłam się do niego.
Serce mówiło mi że dobrze robię a głowa że nie powinnam.
Wchodząc na pierwszy schodek i czując wodę wiedziałam, że chcę tego.
----------------------------------------------
*COŚ DLA STARSZYCH ALE I TAK TEGO NIE POMINIECIE +18*

-Masz takie piękne ciało.. -wyszeptał mi polowi do ucha.
Był tak blisko.
-Nie mogę przestać myśleć, że on to z Tobą robił. Nie mogę uwierzyć, że to on jako pierwszy Cię poczuł. -powiedział mi do ucha delikatnie przybliżając się do ścian.
Przestałam patrzeć na niego. Widział to, zauważył, że sie zdenerwowałam.
-Nie zrobiłaś to z nim. Jestem tym pierwszym prawda? -zapytał i zaczął delikatnie ssać skórę na mojej szyi. Dobrze wiedział, że to uwielbiam.
-Powiedz, że to ja jestem pierwszy. -powiedział łapiąc mojego sutka do swojej buzi i delikatnie go pieścić swoim językiem jak i wargami.
Zrobiło mi się ciepło.
-Jezu jak dobrze! -powiedziałam, odchylając głowę do tyłu, już całkowicie przywarta do jednej ze ścianek basenu.
Chłopak oderwał się od mojej jednej piersi i przysunął twarz do mojej.
Widział, że nie byłam zadowolona z tego, że przestał.
-Dobrze Ci co nie Kochanie? -przegryzając wargę pokiwałam głową. -Chciałabyś, żebyśmy znowu zaczęli to co przed chwilą? -zapytał a ja znów pokiwałam. Czułam, że zaraz się na niego rzucę jak nie zaczniemy tego robić. -Powiedz mi czy jesteś dziewicą czy nie. -powiedział a po chwili złapał mnie mocno za tyłek i zaczął go bardzo mocno ściskać, co jak co ale podobało mi się.
-Czy to jest aż tak ważne? -zapytałam patrząc na jego klatkę a później na męskość, cały czas przegryzając wargę.
Chłopak się oddalił.
-Nie mówisz nic, to ja i też nic nie zrobię. -powiedział odpływając.
Szybko złapałam go za dłoń i podpłynęliśmy do schodków.
-Jesteś pierwszym, jasne.
Rzuciłam go na schodki lecz nadal przykrywała nas jakaś ilość wody.
Chłopak się na mnie spojrzał z pożądaniem.
-Jesteś tak bardzo sexowna. -w chwili gdy to powiedział moje całe ciało zostało położone na zimne kafelki.
-Taka piękna. -powiedział przysuwając się do okolicy moich piersi.
W jednej sekundzie chłopak dotykał mojego ciała swoimi dużymi dłońmi.
Zaczął ssać moje sutki, delikatnie jęki wypadały z moich ust.
Zjeżdżając pocałunkami coraz niżej ja byłam coraz cieplejsza.
Chłopak rozłożył moje nogi, patrząc mi się w oczy.
Nie wiedział, nie był pewny czy może to zrobić.
-Tak, proszę zrób to. -powiedziałam błagając, już tak napalona.
W tej chwili gdy to powiedziałam chłopak przysunął twarz do mojej pochwy i zaczął robić w niej różne dziwne wzorki.
Moje ciało wygięło się w łuk a ja bardzo głośno jęczałam.
-Krzycz moje imię! -powiedział nie przerywając.
-JUSTIN! KURWA JUSTIN KOCHAM CIE! TAK MI DOBRZE! -wydarłam się jak najbardziej mogłam.
Justin dodał palce. Wkładając je w moją pochwę poczułam delikatny ból, który po chwili zmienił się w rozkosz.
Rozpalona już całkowicie gdy jego palce od dobrych paru minut ruszały się we mnie w bardzo szybkim tępię.
Postanowiłam zmienić pałeczkę.
-Przestań! -powiedziałam delikatnie sapiąc.
Chłopak to zrobił.
-Rozumiem nie chc... -nie dałam mu dokończyć bo rzuciłam się na niego.
-Czas chyba zrobić tobie dobrze. -powiedziałam a chłopak się uśmiechnął.
Zaczęłam szukać jakiegoś dobrego miejsca.
-Chodź. -złapałam go za rękę a on nie wiedząc o co chodzi pozwolił się prowadzić.
Na samym rogu było duże tak jakby łoże o którym całkowicie zapomniałam.
Widząc chłopaka, jego przyrodzenie, oczy a później klatę.
Zaczęłam biec myśląc, że dojdę zarz tak po prostu.
Chłopak usiadł na łóżku a ja po prostu uklękłam.
-Nic nie musisz robić. -powiedział mi do ucha gdy jego przyrodzenie znalazło się w mojej dłoni.
-Zamknij się kurwa! -powiedziałam szybko całując go w usta a później zaczęłam to na co miałam teraz ochotę.
Włożyłam jego męskość sobie do buzi i zaczęłam ruszać głową dodając do tego rękę.
Po paru chwilach usłyszałam ciche jęki chłopaka.
-Nikt.. mi.. tak... dobrze.. jeszcze.. nie... robił. -powiedział przerywając a ja złapałam jego jądra wsadzając do buzi i delikatnie ciągnąc swoimi zębami.
Chłopak delikatnie się podniósł, tak że teraz stał.
-Spokojnie, lepiej będzie gdy będę stał. -powiedział rozpalony.
Łapiąc w usta jego penisa, znów zaczęłam ruszać głową.
Jedną rękę położyłam na jego mięśniach które ciągle dotykałam.
Poczułam rękę chłopaka na tyle swojej głowy i już po chwili "wspomagał" mnie i dodawał własnego tępa.
Odrywając mnie od swojego przyrodzenia, rzucił mnie na łóżko i przegryzł usta.
-Chodź proszę już! -powiedziałam.
-Ładnie poproś! -powiedział śmiejąc się sam do siebie.
-JUSTIN SKURWYSYNIE CHODŹ DO MNIE I WE MNIE WEJDŹ BO CIĘ ROZJEBIE! -powiedziałam szybko powalając go na łóżko.
Chciałam już to zrobić, chciałam poczuć go wreszcie w sobie.
Chłopak patrzał się na mnie, podobało mu się to jaka byłam brutalna w stosunku co do niego.
Siadając mu praktycznie na kroczu, spojrzałam mu w oczy, uśmiechnęłam się delikatnie a później tylko poczułam go w sobie.
Chłopak nie wychodząc ze mnie położył mnie na plecach i zaczął się bardzo szybko ruszać.
-Kurwa jak boli! -wydarłam się.
Chłopak złapał mnie jedną ręką za moje biodro a drugą za głowę.
Lekko położył się na mnie i zaczął ssać moją pierś.
-Tak mi dobrze. -powiedziałam szybko gdy tylko ból zmienił się w rozkosz.
-Wszystko dla Ciebie Księżniczko! -powiedział przyśpieszając ruchy.
Moją rękę położyłam na jego brodzie i zabrałam ją z moich piersi.
-Całuj mnie i mów jak kochasz. -powiedział patrząc mi w oczy. -Mów jak bardzo mnie kochasz, nie kłamiąc. -powiedział a jego oczy były już czarne z tego wszystkiego.
-Kocham Cię do kurwy nędzy jak nikogo innego Justin! -powiedziałam i szybko wbiłam usta w jego.

-----------------

TAK OTO KOŃCZY SIĘ TEN ROZDZIAŁ.
DO NASTĘPNEGO :) -ADMINKA


sobota, 18 października 2014

ROZ. 8/ CZ. II

Zadowolona z życia zniknęła gdzieś. 
Po chwili poczułem dłoń na swoim ramieniu. 
Odwracając się do tyłu, zobaczyłem bardzo złą twarz. 
-Co to kurwa miało być? 
------------------

-To nie tak jak myślisz stary. -powiedziałem do Khaliego, którego twarz była cała czerwona. 
Po oczach poznałem, że jest już nawalony więc darcie się by dało tylko nie potrzebną bójkę. 
-Ślepy nie jestem. 
-Wyluzuj, jakiś koleś do niej podszedł i zaczął prosić ją o taniec a ona zbytnio zadowolona nie była dlatego podszedłem i powiedziałem, że moja kolej. Kumasz? -spytałem kumpla i położyłem mu dłoń na ramie. 
-Dzięki. Sory, że od razu z łapami ale no alkohol zaczyna działać. 

Dochodziła już ósma. 
Khali leżał już dawno w łóżku, nawalony w trzy dupy. 
Próbowałem ogarniać ludzi, po czym wypraszałem ich do domu oraz zamiatać porozwalane butelki po piwie. 
-Co robisz? -poczułem delikatną dłoń na swoim karku. 
Odwracając się zobaczyłem Evelinę, której nie widziałem od jakiś dobrych pięciu godzin. 
-Spałaś? -zapytałem siadając na sofie patrząc się na pusty już dom. 
-Tak.. -powiedziała siadając jedynie w samych stringach i dużej bluzce mojego przyjaciela. -Ja powinnam tu sprzątać a nie ty. -spojrzała się na mnie. 
-Tak ale widzisz stało się inaczej. -powiedziałem uśmiechając się do niej.
-Jezu poszłam spać o pierwszej.. Nie rozumiem. Nigdy tak wcześnie spać nie chodziłam. Zawsze bawiłam się aż do końca a później nawet gdy nie mogłam ustać na nogach sama sprzątałam. -powiedziała kręcąc głową. 
-Dużo nie straciłaś. Działo się to co zwykle. -powiedziałem wspominając. Spojrzała na mnie pytającym wzrokiem. 
-Czyli? 
-Nawalone dziewczyny, próbujące się rozebrać i tańczyć na stole. Chłopaki , którzy się biją o dziewczynę a ona i tak wychodzi z innym kolesiem. Rozbijanie szkła jak i kąpiele w basenie z pianą na golasa. To wszystko co zawsze jest na imprezach. 
-Czyli.. Straciłam kąpiel w basenie? -powiedziała patrząc się na mnie załamana. 
-Chciałaś się kąpać z jakimiś frajerami ,którzy mogą nie wiadomo komu wsadzać chuja ? -zapytałem sam nie wiedząc w to co słyszę. 
-Ja zawsze praktycznie to zaczynam. Uwielbiam to. -powiedziała czerwieniąc się na twarzy.
-To będziesz musiała trochę czekać.. -powolnie wstałem.
-No, straciłam coś najlepszego.

Zacząłem ściągać bluzkę, powoli rozpinać spodnie.
-Kto powiedział, że jest do tego potrzebna banda głupich nastolatków?
Dziewczyna nawet nie patrząc na mnie zaczęła się rozbierać.
Miała przecież na sobie tylko stringi i bluzkę.
Po chwili zobaczyłem jej duże piersi.
Jednak szybko je przykryła.
-Nie ściągasz tego? -wskazała na moje bokserki. -Wstydzisz się swoich rozmiarów? -powiedziała i zaczęła śmiesznie poruszać brwiami.
-Nie mam czego. -po tych słowach nawet nie czekałem na to co ma zamiar powiedzieć, po prostu zdjąłem bokserki.
Dziewczyna spojrzała na moje krocze i cała się zaczerwieniła.
-Coś nie tak? -zapytałem a ona nadal się patrzyła na mojego członka.
-On jest wielki! -powiedziała i zaczęła pokazywać dłońmi "jego" długoś. -I szeroki!
-To chyba dobrze, co nie? Pozwolę sobie iść już do basenu. -nie czekając co mi odpowie, wziąłem rozbieg i wleciałem do basenu.

*OCZAMI EVELINY*

Rzuciłam bluzkę na bok i wbiegłam do basenu.
Po jakiś paru sekundach się wynurzyłam i poczułam przyjemne ciarki.
-Dobrze Ci ? -zapytał się mnie ktoś z tyłu.
Odwracając się do niego, uśmiechnęłam się lekko.
-Jak się czujesz taki nagi przy mnie? -spojrzałam mu głęboko w oczy.
-Nie mam czego się wstydzić, twoja dzisiejsza reakcja na to jaki mój członek jest mnie tylko upewniła w tym wszystkim.
-Mhmm. -pokiwałam głową.
-A jak z tobą? -spytał a ja zamarłam. -Masz takie piękne ciało.. -poczułam jego rękę na moim gołym ramieniu.
-Nie jest aż takie piękne. -powiedziałam i zaczęłam podpływać do brzegu.
-Stój. -usłyszałam i po chwili byłam pod wodą i po drugiej stronie ogrodu. Tam gdzie nikogo nie widać z domu. Gdzie ogółem nikt Cię nie widzi.. Żeby się tam znaleźć musisz przepłynąć przez tunel a później wypływasz na oddzielną część mojego mieszkania.
Jest ono całe zasłonięte drzewami.
-Skąd wiedziałeś że jest tu coś takiego? -powiedziałam patrząc się na niego i siadając na brzegu.
-Ja wiem dużo rzeczy kochanie. -pokiwałam głową.
-Khali niedługo będzie wstawał. Zapewne będzie się martwił gdzie jestem. -powiedziałam delikatnie przebierając nogami w wodzie.
-Sama siebie oszukujesz.. Dobrze wiesz, że będzie spał tak długo aż nie wejdziesz do pokoju i sama go obudzisz.. -przegryzłam wargę ze zdenerwowania.
-Nie denerwuj się tak. -powiedział podpływając do mnie.
-Nie powinniśmy być razem. Sami, chodzi że nie powinniśmy być razem sami. -powiedziałam kiwając głową jakbym potwierdzała że chyba chcę to powiedzieć..
-Dlaczego? -zaczął delikatnie jeździć po mojej nodze swoją dłonią.
-Przestań! -powiedziałam cicho ale nie odsunęłam nogi. Było mi bardzo dobrze.
-Jesteś tego pewna? -zapytał..
Nic nie odpowiadając przysunęłam się do niego.
Serce mówiło mi że dobrze robię a głowa że nie powinnam.
Wchodząc na pierwszy schodek i czując wodę wiedziałam, że chcę tego.

----------------

NASTĘPNY ODCINEK DODAM WE WTOREK.
MAM DZIŚ URODZINKI I PROSZĘ ŻEBY NIE MIŁE KOMENTARZE ZOSTAŁY DLA WAS :)

piątek, 10 października 2014

ROZ. 7/CZ. II

Podchodząc do szafy wyjęłam jakieś ubrania i im rzuciłam. 
-Ubierajcie się. -powiedziałam wychodząc i klepiąc każdego po tyłku. 
Patrząc jeszcze się do tyłu widziałam jak Justin na mnie patrzy i oblizuje wargi. 

Wiem jedno, na dzisiejszej imprezie coś się stanie. Nie wiem jeszcze tylko co..
-----------

"Narrator"

Ona.
Włosy jej falowały na każde strony. 
Śmiała się gdy tańczyła na środku parkietu w krótkich szortach. 
Każdy na nią patrzył. 
Nikt nie mógł uwierzyć, że jest taka piękna. 
Każdego zarażała śmiechem.

On.
Stał, opierając się o kominek. 
Patrzył się na nią i uśmiechał. 
Cieszyło go to, że jest szczęśliwa. 
Miał ochotę zabić wszystkich, którzy patrzyli się na nią. 
Patrzyli się na nią z pożądaniem. 

*OCZAMI JUSTINA*

Byłem po dobrych paru drinkach ale kontrolowałem wszystko. 
Zobaczyłem jak mój przyjaciel zostawił Evelinę na parkiecie i skierował się do góry. 
-Gdzie on poszedł? -zapytałem się dziewczyny, uspokajając ją na chwilę. 
Spojrzała się na mnie swoimi prawie czarnymi oczami a ja miałem ochotę ją pocałować, jednak wiedziałem, że muszę się hamować. 
-Poszedł na piętnaście minut gdzieś tam.. -powiedziała i dotknęła mojego policzka. 
-Okej. -kiwnąłem głową i chciałem odchodzić gdy poszedł do niej jakiś typ. 
Na jej twarzy nie pojawiał się jakoś wielki uśmiech gdy poprosił ją o taniec. 
-Ej kolego! -powiedziałem głośniej, żeby mnie usłyszał. Chłopak gwałtownie się odwrócił. 
-Ta? -powiedział a ja podszedłem do nich. 
-To, że poszedłem odstawić kubeczek z piwem nie oznacza, że jest wolna. -kiwnąłem. 
-Dobra, dobra sorki Bieber. -walnąłem z nim piątkę i poszedł. 
-Dzięki. -spojrzała na mnie. -Jeżeli już mu tak powiedziałeś to zatańczymy. -widziałem w jej oczach jak bardzo była zalana więc wolałem ją przypilnować na te piętnaście minut. 

Dziewczyna wepchnęła się na sam środek parkietu, trzymając mnie za rękę. 
Kula nad nami cała się świeciła. 
W rytm piosenki dziewczyna ustawiła się do mnie tyłem i zaczęła kręcić kroczem obok mojego kolegi (;]]). 
Złapałem ją za biodra i zacząłem też się powoli ruszać. 
Położyła dłoń na moim ramieniu. 

Nie widziałem tak jakby dookoła ludzi, widziałem tylko ją. 
Piosenka ucichła a dziewczyna przekręciła się do mnie. 
-Ej Justiś... -powiedziała bardzo słodko się uśmiechając. 
-Tak? -zapytałem patrząc się z uśmiechem na twarzy. 
-Schylisz się? -zapytała dotykając mojej ręki a ja tak jak mnie poprosiła zrobiłem. 
Dziewczyna nadal była o wiele niższa ode mnie. 
Uśmiechnąłem się do siebie na ten uroczy widok. 
Stając delikatnie na palcach, pocałowała mnie w policzek. 
-Dziękuję za taniec Królu. -pochyliła się tak jakby na prawdę mówiła do "Króla". 
-Dziękuję za taniec Księżniczko. -powiedziałem, uniosłem jej dłoń i delikatnie ją ucałowałem. 

Zadowolona z życia zniknęła gdzieś. 
Po chwili poczułem dłoń na swoim ramieniu. 
Odwracając się do tyłu, zobaczyłem bardzo złą twarz. 
-Co to kurwa miało być? 

------------


TROCHĘ PÓŹNO ALE WAŻNE ŻE JEST :)

środa, 8 października 2014

ROZ.6/ CZ. II

*OCZAMI EVELINY*

Kurwa mać! Ty idiotko. 
Nie miałaś mówić tego na głos. 
-Zapomnij o tym. -powiedziałam szybko.
--------------------

*OCZAMI EVELINY*

Jechaliśmy w ciszy, było mi głupio. 
Mam chłopaka, który mnie kocha. 
Ja go chyba też. 
Nie umiem powiedzieć, że ja na pewno go kocham. 

-Przestań tak dużo myśleć.. -powiedział po chwili patrząc się ciągle na drogę. -Zaraz będziemy pod twoim domem a chyba nie chciałabyś, żeby ktoś zobaczył twój wyraz twarzy. -pokiwałam głową. 
-Głupio mi jest. Mam chłopaka i w ogóle razem mieszkamy a tu takie coś Ci powiedziałam. 
-Co?! Jak to razem mieszkacie? -powiedział a wóz się zatrzymał. 
-Od jakiś dwóch tygodni mieszkamy razem. -powiedziałam spokojnie, spojrzałam na jego dłonie, które bardzo mocno zacisnęły się na kierownicy. Jego oczy stały się czarne. 
Spojrzał na mnie jakby miał zaraz mnie rozszarpać. 
-On Cie uszczęśliwia? -zapytał nie patrząc się już na mnie tylko na jakiś punkt za mną. 
-Bardzo mnie wspiera i przy nim się szczerze uśmiecham. -powiedziałam cicho, nie byłam pewna czy dobrze, że mu takie coś mówię. 

Dwa palce uniosły moją małą twarz do góry.. 
-Nie bój się mnie.. -powiedział cicho do mnie. 
Jego twarz była trzy lub cztery cm od mojej. 
Czułam się nie pewnie. 
-Twoje oczy.. -powiedziałam cicho patrząc na niego. -Nigdy jeszcze czegoś takiego u Ciebie nie widziałam. -pogłaskałam go po policzku. 
-Jestem zdenerwowany. -przysunął się bliżej. 
-Nie potrzebnie. -wyszeptałam przed jego ustami. 
Delikatnie się do siebie zbliżaliśmy.
Nasze usta miały do siebie jeszcze parę milimetrów. 
Już miałam go pocałować gdy on się odsunął. 
-Jesteś z moim przyjacielem. Nie chcę go stracić. -powiedziała a po chwili odpalił silnik i skręcił w moją uliczkę. 
-Tak, przepraszam. Nie powinno do tego dojść. 
-Tak. Nie powinno. -powiedział nie patrząc się na mnie. Mówił to  tak obojętnie. 
Jakbym ja mu była obojętna. 

-Na miejscu. -powiedziałam i otworzyłam szybko swoje drzwi. 
Nie patrząc się czy chłopak idzie za mną, szybko weszłam do swojego domu. 
-Długo wam to zajęło. -powiedział jakiś głos za mną. 
Po chwili mocne i duże ręce mnie odwróciły. 
Spojrzałam do góry a tam chłopak o głowę większy ode mnie ucałował mnie delikatnie w usta. 
-Za jakąś godzinę powinni się wszyscy zjawić. -powiedział w moje usta. 
-Pójdę się chyba przebrać w coś luźniejszego. 
-Zaraz do Ciebie dojdę tylko pogadam z Justinem czy ma jakieś ubrania. 

Wbiegłam szybko po schodach i zaczęłam się cała trząść. 
-Tylko, żeby nic mu nie powiedział... -mówiłam sama do siebie wchodząc do swojego pokoju a później do garderoby. 
Nie pomyślałam mogłam najpierw jechać do niego do domu. 
Nie jest to jakaś tam impreza bardzo ważna. 
Przychodzą nasi znajomi, parę gwiazd z wieku XXI. 
Ma być około 300 osób i każdy ma się ubrać luźno a taki Bieber w garniaku. 
Zaczęłam cicho się śmiać. 

-I co wybrałaś? -zapytał mnie znajomy głos przy moim uchu. 
-Chyba założę po prostu czarne szorty, do tego tą bluzkę z marihuan'ami do pępka i białe vansy. Włosy będę miała takie jak teraz. 
-No i będzie dobrze. Teraz mi coś wybierz i Bieberowi. -powiedział z uśmiechem na twarzy wskazując na swoje półki. 
-Nawet nie ma takiej opcji, jesteście duzi możecie sami sobie ubrania dobierać. -powiedziałam odsuwając się od niego i się śmiejąc.. 
-Bieber, nie ukrywaj się baranie. -powiedział ciemniejszy a po chwili Justin wyszedł zza rogu. 
-Bardzo prosimyyy. -powiedzieli klękając na kolana. 
Szybko wyjmując swój telefon zrobiłam im zdjęcie i dodałam na Shot's z podpisem. 
"Wiedziałam, że lubią na kolankach. HAHAHAHAHA". 
-No niech wam będzie. 

Podchodząc do szafy wyjęłam jakieś ubrania i im rzuciłam. 
-Ubierajcie się. -powiedziałam wychodząc i klepiąc każdego po tyłku. 
Patrząc jeszcze się do tyłu widziałam jak Justin na mnie patrzy i oblizuje wargi. 

Wiem jedno, na dzisiejszej imprezie coś się stanie. Nie wiem jeszcze tylko co..

-------------

DO JUTRA <3



wtorek, 7 października 2014

ROZ. 5/ CZ. II

*OCZAMI JUSTINA*

 -Nadal nie wiem czemu nie chcesz mi o tym powiedzieć ale sam wiesz bardzo dobrze że gdy będziesz chciał się wygadać to możesz przychodzić zawsze.. Tylko nie w środku nocy.- nie mogłem uwierzyć w to co on powiedział. Miałem ochotę podejść do niego i wybić mu wszystkie zęby. 
Obiecałem sobie jednak dać spokój i muszę to robić. 
---------

Wziąłem telefon w dłoń i bez żadnego zdania odszedłem od towarzystwa. 
Wybrałem numer do mojej rodzicielki a po chwili wcisnąłem zadzwoń. 

/rozmowa telefoniczna/
-Tak Justin? -usłyszałem przesłodki głos swojej matki. 
-Mamo bo ja zostałem zapr... -nie zdążyłem dokończyć zdania a moja matka już wiedziała o co chodzi. 
-Justin, jesteś już dawno pełnoletni. Możesz iść na imprezę. Nawet lepiej Ci to zrobi, może poznasz tam kogoś a nie cały czas siedzisz w tym domu i nie masz żadnego kontaktu z ludźmi. 
-Dzięki mamo. Zamknij już drzwi bo nie będę wracał i budził Cię po nocach. Zostanę tu lub pojadę do jakiegoś hoteliku. Dobranoc, kocham Cię. -powiedziałem.
-Ja Ciebie też synku, ale pamiętaj pij z umiarem. -powiedziała i się rozłączyła. 
/koniec rozmowy telefonicznej/ 

Odwróciłem i się a moje oczy zobaczyły jej oczy. 
-Khali powiedział, żebyś ze mną jechał a on jedzie jeszcze ustalić o, której godzinie mają dowozić alkohol. -uśmiechnęła się słodko.
-Okej. -złapała mnie delikatnie ale nie pewnie pod rękę i ruszyliśmy w stronę wyjścia. 

*OCZAMI EVELINY*

Było bardzo cicho. 
Nie wiedziałam co mam mówić, on chyba też nie. 
-No to kogo masz na oku? -zapytałam nawet już nie myśląc o tym co mówię. 
Chłopak wykręcił swoją głowę na mnie i patrzył na mnie. 
Jednak nie spotkałam jego oczu bo byłam zajęta kierowaniem. 
-Znasz ją. -powiedział jednocześnie spojrzał się na drogę i się uśmiechnął. 
-Jak bardzo? -byłam ciekawa, chyba aż za bardzo. 
-Bardzo i to bardzo. Długą ją znasz.. -powiedział a jego uśmiech się jeszcze bardziej powiększył. 
-Jakie ma imię? -spojrzałam na niego a on zaczął się śmiać. 
-Widzę, że jesteś ciekawa ale nie mogę Ci powiedzieć. 
-A chociaż jakie ma oczy? Włosy? Czym się wyróżnia? 
-Jej oczy są tak hipnotyzujące, mógłbym patrzeć się tylko na nie. Włosy są takie piękne, że jest to dziwne ale wyglądają jakby były ze złota lub srebra. Czym się wyróżnia? Takiej pięknej, oraz mądrej dziewczyny nie ma na świecie. Ona jest tym limitowanym egzemplarzem. Jakbyś zobaczyła jej uśmiech, jeszcze ten szczery uśmiech... -spojrzał na mnie a ja kiwałam głową. 
Myślałam o tym kto to może być ale nic i nikt nie przychodził do głowy. 
-Jest na pewno piękna. -powiedziałam patrząc się w jego stronę. 
Nasze oczy się spotkały. 
-Tak, jest i to bardzo. 

Tkwiliśmy patrząc się na siebie aż ktoś z tyłu na mnie nie zadzwonił klaksonem. 
-Jedź ty idiotko. -usłyszałam w swoim kierunku. 
-O nie, żaden skurwiel mnie wyzywać nie będzie. -powiedziałam sama do siebie a Justin, który nie wiedział o co chodzi po prostu się na mnie spojrzał. 
Nie hamując się wyszłam z auta w kierunku tego idioty. 
Otwierając drzwi od niego i patrząc się na niego jak jakiegoś frajera zaczęłam swoją gadanie. 
-A czy do kurwy nędzy stało by Ci się coś jakbym jeszcze postała tam parę sekund? Uciekło by Ci coś? -facet, który wreszcie spojrzał się na mnie z chamskim uśmieszkiem, mina mu zeszła gdy zobaczył mnie. 
-Coś nie tak? -zapytałam już wkurzona na maxa. 
-Przepraszam.. Nie chciałem, po prostu gdy jest zielone to powinnaś jechać a nie stać minutami i nie jechać. -powiedział sam dobrze nie wiedząc co mówi. 
-Przepraszasz mnie? Za wyzwiska w moją stronę. Następnym razem pomyśl czy chciałbyś, żeby ktoś tak wyzywał twoją matkę, żonę czy córkę jakby sekundę dłużej stały na światłach. -chłopak już był zdołowany. -Co kurwa głupio Ci sukinsynu? Czemu już nic nie mówisz co? No do kurwy nędzy czemu nic nie mówisz?! -nie wiem sama czemu się tak zdenerwowałam ale szybko podchodząc w szpilkach do jego koła zaczęłam go kopać. 
Poczułam ręce na swoim brzuchu i delikatne ale szybkie odciągnięcie. 
Chłopak uniósł mnie i postawił obok auta a sam się pokierował do tamtego kierowcy. 

*OCZAMI JUSTINA*

-Nigdy nie denerwuj kobiety, która ma okres. Nigdy nie denerwuj żadnej kobiety. Nigdy ale to już nigdy nie wyzywaj żadną osobę podczas jazdy. Nie możesz być pewien czy właśnie w ułamku tych kilku sekund nie ominą Ci jakiś wypadek w, którym mogłeś tak po prostu zginąć. A teraz przepraszam za koleżankę i no. -powiedziałem uśmiechając się i odszedłem. 
-Co mu powiedziałeś? -zapytała się mnie a ja tylko zacząłem się śmiać. 
-Teraz ja kieruję. 
-To moje auto. -stanęła z założonymi rękoma. 
-Teraz ja na prawdę pokieruję. 
-No dobra. -widziałem jak obchodzi auto a jej zgrabny tyłek w tej czarnej, obcisłej sukience ładnie sunię w swoją stronę. 
Odpaliłem delikatnie silnik i odjechaliśmy. 
-Dlaczego aż tak bardzo się zdenerwowałaś? -zapytałem cały czas się śmiejąc. 
-Chciałam jeszcze chwilkę popatrzeć się w twoje oczy. -powiedziała a po chwili przegryzła wargę. 

*OCZAMI EVELINY*

Kurwa mać! Ty idiotko. 
Nie miałaś mówić tego na głos. 
-Zapomnij o tym. -powiedziałam szybko.

------------------------------------------------

PRZEPRASZAM, ŻE WCZORAJ NIC NIE DODAŁAM I OGÓŁEM, ŻE NIE DODAWAŁAM. 
WCZORAJ BYŁAM Z TATĄ W SZPITALU BO SKRĘCIŁ SOBIE NOGĘ..
DO JUTRA ☺