sobota, 25 stycznia 2014

IMPOSSIBLE 9

Siedziałam tam jeszcze dobre pięć minut. 
Nie wiem czemu ale chciałam żeby wrócił i mnie przytulił. 
Jedna łza spłynęła po moim policzku którą od razy starłam. 
Czy ja przypadkiem nie jestem znów w nim zakochana. Może to uczucie we mnie zostało? 
Sama zadawałam sobie te pytania na które nie mogłam nawet odpowiedzieć. 
-Nie, on jest dupkiem który Cię zostawił. -powiedziałam do siebie, wstałam i zaczęłam kierować się do kręgielni gdzie czekali na mnie znajomi.

***

Gdy doszłam na miejsce zaczęliśmy grę.
Dziewczyny wygrały ale widziałam że chłopcy dają nam fory.
Nie mogłam też za bardzo skupić się na grze bo ciągle myślałam o Justinie.
\
'OCZAMI JUSTINA'

-Kochanie... -usłyszałem obok swojego ucha. Potrząsnąłem głową i spojrzałem w bok gdzie leżała Gomez. -Nie słuchałeś mnie prawda? -spytała a ja pokiwałem głową.
-Przepraszam ale byłem załatwić dziś bardzo ważną sprawę i ciągle o tym myślę. -powiedziałem i pocałowałem ją w czoło.
-Może mogę Ci w tym jakoś pomóc, chcesz o tym pogadać? -spytała a ja chwilę się zastanowiłem.
-Pamiętasz jak opowiadałem Ci o Evelinie? -pokiwała głową. -Ona ma dziś urodziny. Byłem u niej żeby z nią pogadać, przeprosić.. -powiedziałem smutno. -Wiesz jak żałuję prawda. Jedyne co z tego wszystkiego wyszło to, to że my jesteśmy razem. -dziewczyna pocałowała mnie w policzek.
-Daj jej czasu. Musi to wszystko przemyśleć, na pewno napisze.

Rozmawiałem jeszcze z dziewczyną ale o 20 postanowiłem jechać do siebie.
-Jedź ostrożnie. -powiedziała i odprowadziła mnie do drzwi. -Do jutra kochanie. -po tych słowach złożyła mi na ustach delikatny pocałunek.
Zbiegłem szybko po schodach, obejrzałem się do tyłu a ona mi jeszcze pomachała i weszła do środka domu.
Otworzyłem auto pilocikiem i szybko do niego wskoczyłem.
Postanowiłem że pojeżdżę sobie jeszcze po mieście.
Uwielbiam to bo teraz Atlanta wygląda tak pięknie.

'OCZAMI EVELINY'

Ubrana w ten strój szłam w moje tajemne miejsce o którym wie mój zmarły dziadek i Justin.

Jadłam żelki HARIBO i patrzałam się na niebo.
Było takie piękne. Te wszystkie gwiazdy świeciły tak mocno, jak nigdy.
-Ty będziesz moją gwiazdką. -wskazałam palcem na jakąś największą gwiazdę która rzucała się w oczy.
-A ta będzie moją. -usłyszałam głos chłopaka za którym tak bardzo tęskniłam.
Odwróciłam się i spojrzałam na niego. Szedł w moją stronę.
-Mogę? -spytał a ja pokiwałam. -Pamiętasz gdy tu przyjechaliśmy? Gdy pozwoliłaś mi żebym mógł tu przyjeżdżać i żeby te miejsce było nasze? -uśmiechnął się.
-Tak to było po KONCERCIE. -ostatnie słowo powiedzieliśmy razem. -Później szantażowałeś mnie że muszę iść z tobą na kolację bo robiłam sobie jaja i udawałam że jestem obrażona.
-Tak. -spojrzał na mnie. -I na następny dzień gdy podjechałem po Ciebie limuzyną byłaś tak pięknie ubrana. Czarna sukienka, pamiętasz? Tak podkreślała twoje piękne kształty. Czerwona szminka która podkreślała twoje piękne usta i długie włosy które wyprostowałaś. -pokiwałam głową.
-Wyszłam na podwórko i zobaczyłam limuzynę. Dałeś mi najpierw kwiaty a później otworzyłeś drzwi do niej.
-Tak i weszliśmy do niej a ja wlałem szampana i powiedziałem że się przeprowadzam do Atlanty.
-A ja powiedziałam że to daleko.
-A ja odpowiedziałem "kochanie nas kilometry nie rozłączą" -cytat powiedzieliśmy razem.
Zaczęliśmy się śmieć jak nigdy.
Gdy nastała cisza spojrzałam na chłopaka a on....


***

GaduGadu; 34771467
ask.fm; ask.fm/snuckky
twitter; @snuckky
tumblr; http://foreverhatelife.tumblr.com/
snapchat: Rudikoks

IMPOSSIBLE 8 cześć 2

-Nie chcesz tego naprawić? -zapytał a ja się zaśmiałam po chwili spoważniałam.
-To byłby mój najgorszy błąd w całym moim życiu. -do chłopaka zaczął dzwonić telefon. Wyjął go z kieszeni i spojrzał na mnie przepraszającym wzrokiem po czym odebrał.
-To chyba koniec naszej rozmowy. -powiedziałam na tyle głośno żeby chłopak mógł się odwrócić i błagać spojrzeniem żebym poczekała jeszcze chwilę.
Nie tym razem nie zrobiłam tak jak on chciał.
Ja po prostu odeszłam..

**

-Wszystkiego najlepszego! -usłyszałam gdy weszłam do kręgielni. 
Cała ekipa moich znajomych rzucili się na mnie i zaczęli mnie tulić a przy tym śpiewać "Sto Lat". 
Nienawidzę tej piosenki ale gdy widzisz jak ktoś kto ją wykonuję przy tym ciągle się uśmiecha to możesz słuchać jej ciągle. 
-Dziękuję wam. -powiedziałam z uśmiechem na twarzy. -To zaczynamy grę? Dziewczyny na chłopców. Ta drużyna która przegra stawia lody. Co wy na to? -spytałam a nikt nie odpowiedział. -Ej no mówcie mi! -powiedziałam. -przyjaciółka pokazała palcem za mną. Odwróciłam się i zobaczyłam Biebera. -Co ty tu robisz? -powiedziałam wściekła. -Chcesz mi rozwalić urodziny? -spojrzałam na niego ze złością w oczach. 
-Daj mi wszystko wyjaśnić. -powiedział i zaczął do mnie powoli podchodzić. 
-Co tu kurwa jest do wyjaśniania? Dla mnie nic rozumiesz?! -powiedziałam i delikatnie go popchnęłam. 
-Przestań rozumiesz? On chce chociaż to Ci wyjaśnić.. -usłyszałam jakiś nieznajomy głos z tyłu więc się odwróciłam. 
Cała masa osób która teraz powinna grać w kręgle stała dookoła nas i patrzała się na to wszystko. 
-Udało Ci się. Zrobiłeś ze mnie idiotkę przy tych wszystkich osobach. Zadowolony? -spytałam z pogardą w głosie. 
-Proszę. Daj mi dwadzieścia minut a obiecuję że mnie zrozumiesz. -powiedział i przede mną uklęknął.
-Dziesięć minut. -powiedziałam i wyszłam z budynku żeby nikt nic nie mógł usłyszeć. 
Szłam w stronę ławki która była w parku. Niecałe 100 metrów od kręgielni. Chłopak robił to co ja ale z tyłu. 
Usiadłam na niej i powiedziałam dwa słowa. 
-Tłumacz się. 
-To nie tak jak myślisz. Chciałem pisać ale mi nie pozwolono. Chciałem dzwonić też mi zabronili. Chciałem przyjechać kazali siedzieć w miejscu i zapomnieć. -spojrzałam na niego jak na kretyna. 
-Kto Ci kazał? -spytałam tak żeby zrozumiał każde moje słowa dokładnie. 
-Wytwórnia i Scooter. Mówili że nie mogę być ze zwyczajną dziewczyną bo niby jak to wygląda. Mówili że przez to mogę stracić fanów. -chciał coś jeszcze powiedzieć ale mu przerwałam. 
-No tak dlatego jesteś z Selenką bo ona da Ci rozgłos. -powiedziałam i wstałam. Chłopak szybko zrobił to samo i złapał mnie za dłonie po czym "rzucił" na ławkę. 
-Nigdzie nie pójdziesz, rozumiesz? Mam jeszcze osiem minut. -powiedział a ja sobie przypomniałam że przecież dałam mu aż te dziesięć minut. -Scooter i wytwórnia mówili że żebym miał duży rozgłos to muszę chodzić z kimś takim jak Selena. Więc zaczęliśmy chodzić. Na samym początku nie było to fajne. Nic o niej nie wiedziałem. -mówił to i patrzał się przed siebie. -Musiałem udawać że jestem szczęśliwy ale nie było to proste. -teraz spojrzał na mnie. -Zrozum ja Cię wtedy pokochałem! -powiedział głośno abym mogła to wbić sobie do głowy. -Scooter ciągle powtarzał że jak nie przestanę pisać to mogę zapomnieć o nagrodach, fanach i tym wszystkim. Było mi ciężko. Próbowałem żeby Ryan przekazywał Ci wiadomości ale oni nawet mu zagrozili. Musiałem zapomnieć. Byłem głupi. Teraz gdy jestem z Seleną to jesteśmy już szczęśliwi i chyba ją kocham ale brakuje mi kogoś. Brakuję mi Ciebie Evelina! -powiedział i wstał. -Przemyśl to sobie, moje minuty już minęły. Numer mam taki sam, nie zmieniałem. Jak to przemyślisz to zadzwoń. -powiedział i ucałował mój policzek po czym poszedł. 

Siedziałam tam jeszcze dobre pięć minut. 
Nie wiem czemu ale chciałam żeby wrócił i mnie przytulił. 
Jedna łza spłynęła po moim policzku którą od razy starłam. 
Czy ja przypadkiem nie jestem znów w nim zakochana. Może to uczucie we mnie zostało? 
Sama zadawałam sobie te pytania na które nie mogłam nawet odpowiedzieć. 
-Nie, on jest dupkiem który Cię zostawił. -powiedziałam do siebie, wstałam i zaczęłam kierować się do kręgielni gdzie czekali na mnie znajomi. 

***

GaduGadu; 34771467

ask.fm; ask.fm/snuckky
twitter; @snuckky
tumblr; http://foreverhatelife.tumblr.com/
snapchat: Rudikoks

czwartek, 23 stycznia 2014

IMPOSSIBLE 8 cześć 1

Byłam w połowie drogi gdy ktoś na mnie zaczął gwizdać. Wyjęłam słuchawkę z ucha i zaczęłam się oglądać dookoła. Obok mnie stanęło jakieś auto i była szyba otworzona. Schyliłam się i zobaczyłam znajomą mi twarz.
-Justin. -powiedziałam a chłopak się uśmiechnął.
-Cześć, byłem u Ciebie ale twoi rodzice powiedzieli że wyszłaś i że jedziesz do kręgielni. Chciałbym złożyć Ci życzenia urodzinowe i dać jeden prezent.
--
 Spojrzałam się na niego jak na jakiegoś największego idiotę na całym świecie.
-Wsiadaj, podwiozę Cię. -powiedział i wyszedł szybko z auta i jak to miał w zwyczaju podciągnął swoje spodnie. -Na kręgielnię, tak? -spojrzał się na mnie z uśmiechem na tej swojej idealnej buźce i otworzył drzwi.
-Wolę się przejść a ten swój denny prezent możesz wiesz gdzie sobie wsadzić. -uśmiechnęłam się i ruszyłam przed siebie.
-Evelina zaczekaj! -wykrzyknął i złapał mnie za dłoń. Wyszarpałam się. -O co chodzi? -zapytał.
-Nie wiesz o co chodzi? -spytałam takim głosem jakbym mówiła do niepełnosprawnego umysłowo.
-No nie za bardzo... A powinienem? -zapytał ale gdy zobaczył moją reakcje na jego słowa od razy spoważniał.
-Pisałam, dzwoniłam, prosiłam twoich znajomych żeby przekazywali, wysyłałam listy ale wiesz stało się już to bardzo nudne. Mówiłeś że kilometry które nas dzielą nigdy nas nie rozłączą a ty tak po prostu gdy nie pisaliśmy przestałeś pisać i dzwonić. Co przypomniałeś sobie o swojej przyjaciółce na miesiąc w dzień jej urodzin żebyś nie wyszedł głupio przed mediami że dziewczyna z którą się spotykałeś i widziano was nie raz w uściskach ma urodziny a ty jej nie składasz życzeń? Wiesz co? Jesteś dupkiem. Myślisz że te twoje pudełeczka i teraz jakiś liścik- wywaliłam mu z dłoni ozdobione pudełko i piękną kopertę z napisem "Evelina" na ziemię- Myślisz że to coś da? To si mylisz panie Bieberze. Naszą znajomość oraz przyjaźń uważam za skończoną. -wykrzyczałam mu prosto w twarz. Pojedyncze łzy spływały po moich dwóch czerwonych policzkach. Wytarłam je szybko i spojrzałam w jego oczy. Zauważyłam w nich smutek oraz złość. Ale nie złość na mnie tylko na samego siebie. Nie wiedział jak mnie cholernie zranił myślę że gdybym dziś mu tego nie powiedziała to znaczy wykrzyczała to nadal by myślał że jest okej.
-Nie chcesz tego naprawić? -zapytał a ja się zaśmiałam po chwili spoważniałam.
-To byłby mój najgorszy błąd w całym moim życiu. -do chłopaka zaczął dzwonić telefon. Wyjął go z kieszeni i spojrzał na mnie przepraszającym wzrokiem po czym odebrał.
-To chyba koniec naszej rozmowy. -powiedziałam na tyle głośno żeby chłopak mógł się odwrócić i błagać spojrzeniem żebym poczekała jeszcze chwilę.
Nie tym razem nie zrobiłam tak jak on chciał.
Ja po prostu odeszłam..

***
wiem że tego nie lubicie ale jeżeli temu panu http://ask.fm/MarcelMISZCZ dobijecie do 17 tysięcy lajków w następnym tygodniu dodam cztery rozdziały!
***

ROZDZIAŁ JEST KRÓTKI BO JEST TO CZĘŚĆ PIERWSZA ROZDZIAŁY ÓSMEGO.
SKOŃCZYŁAM NA TYM MOMENCIE NA KTÓRYM CHCIAŁAM TO ZAKOŃCZYĆ.
JESTEM Z SIEBIE ZADOWOLONA, TAK I TO BARDZO.
KOCHANI JUSTIN NASZ BYŁ W WIĘZIENIU.
CHCIAŁABYM ŻEBYŚCIE OD NIEGO NIE ODCHODZIŁY..
WSPIERAJMY GO A ON WRESZCIE WYJDZIE Z TEJ ZŁEJ DROGI I WEJDZIE W DOBRĄ,


GaduGadu; 34771467

ask.fm; ask.fm/snuckky
twitter; @snuckky
tumblr; http://foreverhatelife.tumblr.com/
snapchat: Rudikoks

niedziela, 19 stycznia 2014

IMPOSSIBLE 7

-Nie Nicol nie idź tam! -powiedziałam zła na jedną z bohaterek opowiadania. 
Spojrzałam na zegarek w telefonie i dopiero teraz zauważyłam że kąpie się jakieś cztery godziny. Woda już dawno zrobiła się lodowata a moje ciało strasznie zimne. 
Odłożyłam telefon na brzeg wanny i szybko z niej wyskoczyłam. 
Dużym zielonym ręcznikiem zaczęłam wycierać swoje mokre ciało. 
Usłyszałam powiadomienie prawdopodobnie z Twitter'a..
Gdy moje ciało było już suche założyłam dużą luźną bluzkę i wyszłam z łazienki biorąc swój telefon. 
Wbiegłam na łóżko i włączyłam telewizor na kanale gdzie lecą piosenki. 
I znów usłyszałam jakieś powiadomienie z Twitter'a.. 
'Kto to może być?' pomyślałam i odblokowałam telefon.
--
[kochani wejdźcie w prolog bo zmieniłam postać Eveliny!
jak przeczytacie proszę was żebyście przeczytali info z dołu.]
Justin. 
Tak dobrze przeczytałyście. To był Justin. Napisał na mojej tablicy. 
"Wszystkiego najlepszego, pamiętaj że możesz na mnie liczyć♥". Prychnęłam pod nosem i wyszłam z twittera. 
Telefon podłożyłam pod poduszkę i zamknęłam oczy próbując zasnąć.

'1,44'
-No zaraz nie wytrzymam! -powiedziałam na maxa zła. -Po co on napisał? Teraz się zaczęło. Jak fanki zobaczyły że ich kochany Justinek napisał do mnie na tablicy to one też już musiały. Żałosne. -powiedziałam sama do siebie. Miałam to gdzieś że właśnie wyglądam jak jakaś chora dziewczyna która ma problemy z głową. -Chociaż sama tak jeszcze rok temu robiłaś żeby on Cię zauważył. -powiedziałam już smutno. -Jesteś jakaś chora. -powiedziałam znów do siebie. 
Wzięłam telefon do ręki i nacisnęłam przycisk wyłącz. 
Muszę jakoś normalnie wyglądać na własnych urodzinach. Nieprawdaż?
Położyłam się teraz już pewna że będę mogła zasnąć i po chwili Morfeusz zabrał mnie do swojej krainy.

**

-Sto lat, sto lat, sto lat! -usłyszałam jakieś niemiłe dźwięki. Otworzyłam lekko oczy i zobaczyłam moich rodziców z wielkim bananem na twarzy i mamę która trzyma w dłoniach.
'Zaczyna się' pomyślałam.
Na samym początku udawałam że jeszcze śpię ale oni dobrze wiedzieli jaka jest prawda.
Zrozumiałam że tak czy siak będę musiała przez to przejść więc wstałam.
Rodzice którzy nadal stali w tej samej pozycji, spojrzeli na mnie i znów zaczęli śpiewać nie jaką serenadę.
-Proszę nie śpiewajcie bo jak wy to robicie to ranicie moje uszy. -powiedziałam a oni się skrzywili.
-Córci...- zaczął tata a ja wiedziałam że to będzie z jego strony krótka przemowa, gorzej będzie z mamą. -Chciałbym Ci życzyć zdrowia i kasy. -uśmiechnął się do mnie, podarował mi kopertę w której jak zawsze znajdowała się jakaś duża suma pieniędzy i dał buzi w policzek.
-Dziękuję. -powiedziałam i chciałam uniknąć życzeń od mamy, zaczęłam kierować się szybko do łazienki.
Ktoś mnie pociągnął za dłoń i po chwili stałam przed mamą.
-Kochanie jeszcze ja. -powiedziała uśmiechając się do mnie. Ona chyba nie wie że nie lubię za bardzo życzeń z jej strony bo zawsze płacze i mówi najwięcej o jakiś chłopakach. Pokiwałam do niej głową żeby zaczęła swoją przemowę. -Evelinko moja najdroższa. Nie mogę uwierzyć że masz już 19 lat. Jeszcze ostatnio świętowaliśmy z tatą twoje pierwsze urodziny a teraz już dziewiętnaste. -po policzku spłynęła jej łza którą szybko starła dłonią. -Chciałabym życzyć Ci szczęścia którego i tak Ci nie brakuję, żebyś się zawsze uśmiechała. Życzę Ci dobrych ocen w szkole, przyjaciół ale takich wiesz mocnych..- pokazała dłonią. -Chłopaka takiego wiesz jakiegoś najlepiej włocha bo oni są najlepsi.. -mrugnęła do mnie okiem a tata walną ją delikatnie w ramie, spojrzała na niego i wysłała mu buziaka. Ja zaczęłam się śmiać. -Niech on Cię tam pilnuję i szybko z nim zamieszkaj.. -tata jej przerwał.
-Ja Ci zamieszkam. Najpierw ślub, później dzieci ale gdy ja wam pozwolę je zrobić a mieszkać.. Mogę mu pokoik wynająć u nas w domu. -powiedział stanowczo ale wiedziałam że w środku sam z siebie się śmieje.
-Nie słuchaj ojca, mu na tą jego banie siada na stare lata. -powiedziała i zaczęła się śmiać. -Nie będę Ci mówić jeszcze czego Ci życzę ale chcę żebyś pamiętała że ja zawsze z tatą będziemy za tobą i chcielibyśmy Ci powiedzieć że zawsze na nas możesz liczyć. -i znów zaczęła płakać.
Spojrzałam na tatę i cała nasza trójka zrobiła wielkiego misia.

**

Ubrana w ten zestaw właśnie wychodziła z domu.
Kierowałam się w stronę kręgielni tak jak umówiłam się wczoraj z przyjaciółką.
Z plecaka wyjęłam moje czarne ray ban'y i iphod'a.
W drodze wsłuchiwałam się w mojego nowego ulubionego wykonawcę.


Byłam w połowie drogi gdy ktoś na mnie zaczął gwizdać. Wyjęłam słuchawkę z ucha i zaczęłam się oglądać dookoła. Obok mnie stanęło jakieś auto i była szyba otworzona. Schyliłam się i zobaczyłam znajomą mi twarz.
-Justin. -powiedziałam a chłopak się uśmiechnął.
-Cześć, byłem u Ciebie ale twoi rodzice powiedzieli że wyszłaś i że jedziesz do kręgielni. Chciałbym złożyć Ci życzenia urodzinowe i dać jeden prezent.

###

SZUKAM KOGOŚ KTO MI ZROBI WYGLĄD BLOGA.
CHODZI O SZABLON MOJEGO BLOGA Z EVELIINĄ I JUSTINEM!
JEŻELI KTOŚ SIĘ ZNAJDZIE NIECH PISZE NA GADU!

co do opowiadania na razie te rozdziały są nudne później się zacznie na serio :)

GaduGadu; 34771467

ask.fm; ask.fm/snuckky
twitter; @snuckky
tumblr; http://foreverhatelife.tumblr.com/
snapchat: Rudikoks

sobota, 18 stycznia 2014

IMPOSSIBLE 6

Szyby były zaciemniane przez co nie mogłam nic zobaczyć. 
Chłopak otworzył butelkę szampana i wlał nam do kieliszków. 
-Pierwszy raz poznałem tak ciekawą osobę jak ty. -powiedział a mi źrenice się poszerzyły o 100 stopni. -Jesteś taka inna. Nie rozumiem Cię. Jesteś jedną z Belieber'ek. Chodziłem z różnymi moimi fankami na randki i zawsze kończyło się to tak samo. Zrobiłem coś i wielki pisk i teksty w stylu "JEZU, JUSTIN BIEBER ZROBIŁ TO!". A ty jesteś taka inna. Chciałbym żebyś dzisiejszego dnia poczuła się wyjątkowo, jak ta księżniczka. -uśmiechnęłam się do niego. -Chciałbym Ci powiedzieć że dziś gdy byłaś w szkole i ze mną pisałaś podpisywałem czek na kupno domu. -spojrzałam na niego z zaciekawieniem. 
-Gdzie tym razem nasz kanadyjczyk się przeprowadza? -zapytałam i rozsiadłam się wygodnie na skórzanym fotelu. 
-Atlanta.. -powiedział a ja z zachwytu wyplułam szampana, chłopak jak to chłopak zaczął się śmiać. 
-Ty tak na poważnie? -zapytałam a on pokiwał głową w geście na "tak". -Gdzie dokładnie? 
-Metter Street (OD AUTORA: to jest wymyślone przeze mnie). 
-Czyli na końcu Atlanty. -posmutniałam. 
-Kochanie nas kilometry nie rozdzielą. -powiedział i poczułam jak dłoń Justina leży po chwili na mojej. 
--

'Siedem miesięcy później' 
[kochani, mogę powiedzieć że właśnie od tego rozdziału jakby zaczyna się opowiadanie]

Justin przeprowadził się do Atlanty. Na samym początku się spotykaliśmy. 
Parę razy wylądowałam z nim na okładkach jakiś dennych magazynów i parę razy wyszliśmy na miasto, jakąś kawę czy coś. Po miesiącu nasza znajomość się zakończyła, nie mieliśmy tematów. 
On później mówił że za daleko ma do mnie żeby przyjechać a mi się tylko przypominało jak mówił "Kochanie nas kilometry nie rozdzielą".
Chłopak zaczął znów jeździć w trasę, na samym początku normalnie pisaliśmy, gadaliśmy przez kamerkę a później tak po prostu zerwało się wszystko. 
-Evelina! -usłyszałam głos przyjaciółki i można powiedzieć że obudziłam się z transu.. -Mówię Ci mówię a ty najwyraźniej masz mnie w czterech literach. Spojrzała na mnie tym swoim spojrzeniem typu "Oktavia terminator" a ja zaczęłam się cicho śmiać. -Nie wiem o czym dziewczyno myślałaś i dlaczego sie teraz śmiejesz ale najwidoczniej masz coś z głową. -powiedziała a ja walnęłam ją delikatnie w ramię z pięści. 
-Przepraszam po prostu myślałam o tym wszystkim, o Justinie i naszej przygodzie na niecały miesiąc. -trochę posmutniałam ale dziewczyna mi nie pozwoliła na to za bardzo. 
-To może porozmawiajmy o twoich jutrzejszych urodzinach! To znaczy ja już Ci wszystko przed chwilą mówiłam co o tym wszystkim sądzę ale ty mnie nie słuchałaś najwyraźniej. -uśmiechnęłam się przepraszająco. -No to jutro bierzemy wszystkich i idziemy na kręgle. Co ty na to? -spytała. 
-Może być. Wiesz, mi to obojętnie. -powiedziałam i wstałam z łóżka, 
-Ja będę musiała już lecieć. Bądź gotowa jutro o 14 na kręgielni. -powiedziała i wyszła. Nie zdążyłam nawet powiedzieć "pa" bo po chwili słyszałam jak drzwi wyjściowe robią duży huk. 

Podeszłam do mojej wielkiej szafy. Otworzyłam ją i zrobiłam duże oczy.
-Czas zrobić tu porządki. -powiedziałam sama do siebie.
Powoli zaczęłam wyciągać wszystkie ubrania. z szafy na łóżko. 
Usiadłam na fioletowej kołdrze i zaczęłam je składać. 
Spojrzałam na jedną z koszulek. a na niej był Justin. Przypomniało mi się od razu jak rok temu dostałam tą koszulkę od przyjaciółki. 
-Trzeba to wyrzucić. -powiedziałam i wywaliłam ją gdzieś na podłogę. 
Nie chcę żebyście mnie źle zrozumieli ale jak straciłam kontakt to powoli zaczęłam odchodzić od Justina. Chłopak jest z nie jaką Seleną Gomez. 
Oktavia już go całkowicie znienawidziła przez to że narobił mi nadziej a później sobie odszedł. Tłumaczyłam jej nie raz że to nie jest jego wina, po prostu nie miał nawet czasu na pisanie ale jej jakoś to nie wchodziło do tej jej małej główki. 

*

Gdy uporałam się z tymi wszystkim ubraniami postanowiłam iść się myć. 
Weszłam do łazienki i powoli zaczęłam się rozbierać. 
Woda już się lała do dużej wanny a olejek o zapachu ananasa dało się wyczuć.
Powoli wchodziłam do wanny, włączyłam sobie w telefonie piosenki po cichu i zaczęłam czytać opowiadania, można nazwać to nawykiem. 


'GODZINA 00,03'

-Nie Nicol nie idź tam! -powiedziałam zła na jedną z bohaterek opowiadania. 
Spojrzałam na zegarek w telefonie i dopiero teraz zauważyłam że kąpie się jakieś cztery godziny. Woda już dawno zrobiła się lodowata a moje ciało strasznie zimne. 
Odłożyłam telefon na brzeg wanny i szybko z niej wyskoczyłam. 
Dużym zielonym ręcznikiem zaczęłam wycierać swoje mokre ciało. 
Usłyszałam powiadomienie prawdopodobnie z Twitter'a..
Gdy moje ciało było już suche założyłam dużą luźną bluzkę i wyszłam z łazienki biorąc swój telefon. 
Wbiegłam na łóżko i włączyłam telewizor na kanale gdzie lecą piosenki. 
I znów usłyszałam jakieś powiadomienie z Twitter'a.. 
'Kto to może być?' pomyślałam i odblokowałam telefon. ...

--

a co tam będzie? :)
za jakieś godzinki nowy skarby :D
GaduGadu; 34771467

ask.fm; ask.fm/snuckky
twitter; @snuckky
tumblr; http://foreverhatelife.tumblr.com/
snapchat: Rudikoks

poniedziałek, 13 stycznia 2014

IMPOSSIBLE 5

Siedzieliśmy jeszcze tam i rozmawialiśmy. 
Może i na samym początku było nie miło bo zaczęłam mówić Justinowi że ostatnio trochę przegina i że musi przystopować. Później zaś chłopak zaczął śpiewać jakieś dopiero co utworzone przez niego piosenki np: o ogórku. 
Jednak zadzwonili do mnie rodzice że muszę jechać już do domu i że mam pożegnać się niestety ze swoim idolem. 
Trochę się załamałam ale Justin powiedział że jutro do mnie zadzwoni i zabiera mnie na kolację i że mam się ładnie ubrać a ja wtedy udałam oburzoną że co ja niby się brzydko ubieram? Chłopak przez całą drogę powrotną mnie przepraszał. A ja dopiero obok domu powiedziałam że cały czas udawałam. Na przeprosiny właśnie wtedy powiedział że żebym mu wybaczyła to właśnie wtedy zaprosił mnie na tą kolację a ja żeby nie było obrażony zgodziłam się. 
Odprowadził mnie pod sam dom a później dał buzi w policzek chociaż byłam przeciwko i to na serio. Mama jak to mama dopytywała się co robiliśmy a tatę obchodziło tylko czy się dobrze uczy i czy pochodzi z dobrej rodziny.
Gdy mama mi dała już odpocząć, poszłam się umyć a później położyć. 
I właśnie w taki sposób jestem teraz sobie w moim pięknym i dużym łóżeczku. 
--

Usłyszałam anielski głos i wstałam powoli z łóżka. 
-Nic mi się nie chce.. -powiedziałam sama do siebie powoli się rozciągając. 
Odblokowałam swój telefon i zobaczyłam urocze zdjęcie z wczorajszego wieczoru z Justinem. 
Słodko- pomyślałam, odłożyłam telefon i powoli wstałam z łóżka kierując się do szafy. 

*

-Czarna czy czerwona ? -stałam już po szkole przed szafą i wybierałam strój na dzisiejszy wieczór. 
Musiałam przecież wyglądać idealnie. 
Justin napisał do mnie wiadomość w której uświadomił mi że nie mogę iść w jakiejś pierwszej lepszej sukieneczce i balerinkach. 
Napisał "przygotuj się na coś wyjątkowego kochana:* ~Justin"

Siadając na łóżku i myśląc że mam taki wielki dylemat zaczęłam bawić się swoimi włosami. 
No właśnie! Włosy. Jakie ja je uczeszę? 
Walnęłam się z otwartej dłoni w czoło i pomyślałam że jednak powinnam zacząć coś wybierać bo jednak zostały mi tylko trzy godziny a ja nadal nie jestem jeszcze świadoma w czym pójdę na "spotkanie". 

*

Usłyszałam pukanie do drzwi ponieważ miałam otworzone okno. 
-Tato otwórz. -szybko powiedziałam przebiegając obok taty i zakładając szpilki, kierując się jeszcze do pokoju żeby pomalować usta czerwoną szminką i byłam gotowa. 

'OCZAMI JUSTINA'

Zapukałem do drzwi i po chwili jakiś mężczyzna o ciemnych włosach otworzył mi drzwi. 
-Dobry wieczór ja po Eveline. -powiedziałem i jak najszerzej się uśmiechnąłem. 
Mężczyzna spojrzał na mnie od góry do samego dołu przez co się trochę przestraszyłem. 
-Jeżeli skrzywdzisz moją księżniczkę to obiecuj... -mężczyzna nie dokończył bo usłyszałem głos brązowookiej. 
-Tato możesz nie straszyć Justina? -powiedziała i się szeroko uśmiechnęła. 
Wyszła zza pleców mężczyzny i teraz mogłem zobaczyć jak wygląda. 
Czarna sukienka która opinała się na jej pięknej figurze. Buty koloru kremowego na wysokim obcasie co pasowało do jej pięknych, długich nóg. W ręku tego samego koloru torebka. Włosy miała idelanie wyprostowane, soczyste- czerwone usta i zapach, znajomy mi zapach. Tak, to "THE KEY". 
-Wyglądasz pięknie. -powiedziałem z trudem, dziewczyna się uśmiechnęła. 
Odwróciła się na chwilę tyłem do mnie i ucałowała ojca mówiąc mu coś na ucho. 

'OCZAMI EVELINY'

-Nie bój się, będę przed północą. -wyszeptałam ojcu do ucha i złapałam za rękę chłopaka. 
Spojrzałam przed bramę a tam stała czarna, długa limuzyna. 
-Wszystko dla Ciebie księżniczko. -powiedział i ucałował moją dłoń. 
Jak dżentelmen otworzył mi drzwi a sam po chwili wszedł. 
Rozejrzał się dookoła i zaczął czegoś szukać. 
-Coś się stało? -zapytałam zdziwiona. 
-Mam. -powiedział jakby do siebie i po chwili ukazała się jedna czerwona róża. -Dla Ciebie. -podał mi ją i przysunął się bliżej mnie. 
-Mogę wiedzieć gdzie jedziemy? -zapytałam, chłopak się uroczo uśmiechnął. 
-Niespodzianka. 

Szyby były zaciemniane przez co nie mogłam nic zobaczyć. 
Chłopak otworzył butelkę szampana i wlał nam do kieliszków. 
-Pierwszy raz poznałem tak ciekawą osobę jak ty. -powiedział a mi źrenice się poszerzyły o 100 stopni. -Jesteś taka inna. Nie rozumiem Cię. Jesteś jedną z Belieber'ek. Chodziłem z różnymi moimi fankami na randki i zawsze kończyło się to tak samo. Zrobiłem coś i wielki pisk i teksty w stylu "JEZU, JUSTIN BIEBER ZROBIŁ TO!". A ty jesteś taka inna. Chciałbym żebyś dzisiejszego dnia poczuła się wyjątkowo, jak ta księżniczka. -uśmiechnęłam się do niego. -Chciałbym Ci powiedzieć że dziś gdy byłaś w szkole i ze mną pisałaś podpisywałem czek na kupno domu. -spojrzałam na niego z zaciekawieniem. 
-Gdzie tym razem nasz kanadyjczyk się przeprowadza? -zapytałam i rozsiadłam się wygodnie na skórzanym fotelu. 
-Atlanta.. -powiedział a ja z zachwytu wyplułam szampana, chłopak jak to chłopak zaczął się śmiać. 
-Ty tak na poważnie? -zapytałam a on pokiwał głową w geście na "tak". -Gdzie dokładnie? 
-Metter Street (OD AUTORA: to jest wymyślone przeze mnie). 
-Czyli na końcu Atlanty. -posmutniałam. 
-Kochanie nas kilometry nie rozdzielą. -powiedział i poczułam jak dłoń Justina leży po chwili na mojej. 


--

DZIEWCZYNY/ CHŁOPAKI OBIECAŁAM ŻE DODAM DWA ALE TEGO NIE ZROBIĘ. 
NIE ŻE NIE CHCĘ BO MAM JUŻ TEN NASTĘPNY ROZDZIAŁ ALE JA W NASTĘPNYM ROZDZIALE MAM PRZEJŚCIE NA "PÓŁTORA ROKU PÓŹNIEJ" I UWAŻAM ŻE TO BEZ SENSU JAKBYM DODAŁA TEN NASTĘPNY. 
WSTRZYMAJCIE SIĘ DO SOBOTY/NIEDZIELI. 
I OBIECUJĘ TAK NA SERIO ŻE W FERIE BĘDĘ DODAWAŁA CZĘŚCIEJ ALE JAK COŚ TO BĘDĄ INFORMACJE. 

sobota, 4 stycznia 2014

IMPOSSIBLE 4


W aucie byliśmy cicho. Justin chciał żebyśmy jechali jego autem i żeby on kierował ale ja na to nie pozwoliłam. Wyszło na to że jedziemy jego autem ale ja prowadzę. 
Później już się do siebie nie odzywaliśmy. 
-Jesteś gotowy? -zapytałam gdy podjechaliśmy. 
-Ale przecież tu jest tak ciemno. -powiedział i spojrzał na mnie zszokowany. 
-Załóż to. -rzuciłam mu na kolana chustkę. 
-Nie bo jeszcze mnie gdzieś porwiesz i zgwałcisz i co będzie? -zapytał a ja zaczęłam się śmiać. 
Gdy przestałam go namawiać on wreszcie powiedział że się zgadza. 
Wyszliśmy z auta i chłopak podał mi chustkę. 
-Zawiązuj. -wzięłam ją szybko i delikatnie zaczęłam zakładać mu na oczy. 
-Nadal nie mogę uwierzyć że własnie pokażę chłopakowi który jest nawet na mojej pościeli i teraz jest żywy i taki prawdziwy te miejsce. Nikogo jeszcze tu nie przyprowadzałam wiesz?
-Czyli jestem wyjątkowy? -zapytał gdy podawałam mu dłoń i zaczęłam prowadzić. 
-Można tak powiedzieć. -uśmiechnęłam się do samej siebie, nie musiałam spoglądać w tył żeby zobaczyć że on też się uśmiecha. 

***
-Możesz już zdjąć. -powiedziałam i zrobiłam krok do tyłu żeby usiąść na ławkę i napatrzeć się na ten widok:


Nie widziałam reakcji chłopaka, po prostu stał prosto i spoglądał na to wszystko. 
-Jest tu pięknie. -powiedział i usiadł obok mnie. -Długo już tu przychodzisz? -spojrzał na mnie a ja nadal nie odrywałam wzroku od tego widoku. 
-Ogółem to przychodziłam tu kiedyś z dziadkiem zanim on umarł. Później gdy miałam jakieś problemy czy coś to zawsze tu przychodziłam. Czułam że dziadek jest i jakoś nade mną czuwa. Nawet nie wiem kiedy pierwszy raz tu byłam ale zakochałam się w tym miejscu. 
-A gdybym tu zamieszkał to podzieliłabyś się ze mną tym miejsce? -zapytał a ja nie wiem czemu natychmiast bez żadnego zastanowienia odpowiedziałam:
-Tak. To będzie nasze miejsce, tylko nasze. Zgoda?
-Tak.
-Ale na paluszek że nikomu o nim nie powiesz. -spojrzałam na niego i wyciągnęłam do góry mały palec. 
-Na paluszek Ewelinko. 

***

Siedzieliśmy jeszcze tam i rozmawialiśmy. 
Może i na samym początku było nie miło bo zaczęłam mówić Justinowi że ostatnio trochę przegina i że musi przystopować. Później zaś chłopak zaczął śpiewać jakieś dopiero co utworzone przez niego piosenki np: o ogórku. 
Jednak zadzwonili do mnie rodzice że muszę jechać już do domu i że mam pożegnać się niestety ze swoim idolem. 
Trochę się załamałam ale Justin powiedział że jutro do mnie zadzwoni i zabiera mnie na kolację i że mam się ładnie ubrać a ja wtedy udałam oburzoną że co ja niby się brzydko ubieram? Chłopak przez całą drogę powrotną mnie przepraszał. A ja dopiero obok domu powiedziałam że cały czas udawałam. Na przeprosiny właśnie wtedy powiedział że żebym mu wybaczyła to właśnie wtedy zaprosił mnie na tą kolację a ja żeby nie było obrażony zgodziłam się. 
Odprowadził mnie pod sam dom a później dał buzi w policzek chociaż byłam przeciwko i to na serio. Mama jak to mama dopytywała się co robiliśmy a tatę obchodziło tylko czy się dobrze uczy i czy pochodzi z dobrej rodziny.
Gdy mama mi dała już odpocząć, poszłam się umyć a później położyć. 
I właśnie w taki sposób jestem teraz sobie w moim pięknym i dużym łóżeczku. 

--

GaduGadu; 34771467
ask.fm; ask.fm/snuckky
twitter; @snuckky
tumblr; http://foreverhatelife.tumblr.com/
snapchat: Rudikoks

IMPOSSIBLE 3

***

Po koncercie tak jak chłopak kazał w sms'sie zostałam pod sceną. 
Usłyszałam czyjeś kroki, byłam pewna że to był on i się nie myliłam. 
Spojrzał na mnie.
-Evelina? -zapytał. 
-Przecież pisałam że będzie to niespodzianka. -uśmiechnęłam się a chłopak mi też powtórował. 

***

Chłopak zeskoczył po chwili i stanął obok mnie opierając się plecami o scenę.
Nastała niezręczna cisza. 
Może i na samym początku rozumiałam to i w ogóle ale później miałam tego dosyć.
-I co będziemy tu tak stać i czekać aż któreś z nas coś powie? -powiedziałam nie czekając na jego odpowiedź. -Nie, zabieram Cię tam gdzie obiecałam. Zabieram Cię w miejsca o których wiem tylko ja ale musisz się jakoś ubrać bo bez koszulki.- spojrzałam na jego umięśnioną klatę i przegryzłam wargi ale po paru sekundach się otrząsnęłam i spojrzałam znów na jego twarz. -Myślę że będzie Ci zimno a i przyda Ci się jeszcze jakaś czapka bo jeszcze ktoś Cię pozna czy coś a przecież tego nie chcemy prawda? -chłopak pokiwał głową. 

Szliśmy znów w milczeniu. Powoli dochodziliśmy do jego pokoju. 
-To ja tu poczekam.- powiedziałam i usiadłam na jedno z krzeseł które było obok. 
-Nie będziesz tu siedziała. -powiedział szybko i pociągnął mnie za sobą. 
Rozejrzałam się po całym pokoju i mogłam powiedzieć że na sam jego widok aż się uśmiechnęłam. 
Pierwsze co rzuciło się w oczy to wielka fioletowa sofa. Po prawej stronie stały ławy gdzie mogłam poznać że są różne batony i jego ulubione żelki. Zaś po lewej była wielka szafa oraz lustro. Obok wejścia na prawej stronie stał telewizor. Na drzwiach był mały kosz a w nim piłeczka. Zapomniałam. Cały pokój był koloru ciemnego niebieskiego a na ścianach wisiały zdjęcia z młodości. Jak był mały i do teraz. 
Podeszłam do jednego z nich gdzie było widać że Justin ma z 5-6 lat nigdy nie widziałam tego zdjęcia w internecie. 
-Z twarzy jesteś ciągle taki sam. -powiedziałam odwracając się do niego, chłopak właśnie zajadał się słodyczami. 
-Wiem nadal jestem taki sexowny ale urosło mi coś. -poruszał zabawnie brwiami a na jego policzkach zauważyłam delikatne rumieńce. Zaśmiałam się i usiadłam na sofie. 

Przez chwilę gadaliśmy nie mogąc przestać się śmiać. Zapomnieliśmy w ogóle o tym że mamy gdzieś jechać. Chłopak stał i stał tak bez koszulki co na mnie nie za dobrze działało. 
-Dobra ubieraj się. -powiedziałam i poklepałam go po klatce piersiowej. 
Chłopak wstał, podszedł do szafy i wyjął z niej jakąś bluzkę i okulary, do tego bluzę. 
Wstałam i podeszłam do mini kosza. Zaczęłam rzucać do kosza co za bardzo mi  nie wychodziło. 
-Czekaj. -usłyszałam za plecami ale zanim zdążyłam się odwrócić to poczułam na swoich biodrach jego dłoń a drugą trzymał mojej. 
-Na boisku Ci tak dobrze wychodziło a co teraz z tobą? -uśmiechnął się i delikatnie zaczął kierować moimi rękoma po czym po chwili zrobił jakby rzut i piłeczka wpadła do kosza. 
Odwróciłam się do niego i znów nasze twarze zaczęły dzielić jedynie milimetry. 
Chłopak delikatnie się do mnie przysuwał. Chciał mnie pocałować i był już blisko ale tym razem nie dałam mu się. 
-Nie możemy tego robić. -powiedziałam i odwróciłam głowę przy tym robiąc jeden mały krok do przodu. -Musisz mnie zrozumieć. Jestem jedną z Belieber's, jedną która przez taki pocałunek może się w tobie zakochać na zawsze a ty przecież nic do mnie nie czujesz, przecież wyjeżdżasz i nie będziemy mieli kontaktu. -chłopak zaczął robić ten jeden krok znów w moją stronę i znów dzieliły nas milimetry. -Justin nie. -powiedziałam już szeptem i odwróciłam głowę w jego stronę. W jego dało się zobaczyć smutek oraz złość. 
Odeszłam od niego nie patrząc mu w oczy. 
-Idziemy? -otworzyłam drzwi i spojrzałam na niego znów. 
Chłopak pokiwał zrezygnowany głową i wyszedł zaraz za mną. 

***

W aucie byliśmy cicho. Justin chciał żebyśmy jechali jego autem i żeby on kierował ale ja na to nie pozwoliłam. Wyszło na to że jedziemy jego autem ale ja prowadzę. 
Później już się do siebie nie odzywaliśmy. 
-Jesteś gotowy? -zapytałam gdy podjechaliśmy. 
-Ale przecież tu jest tak ciemno. -powiedział i spojrzał na mnie zszokowany. 
-Załóż to. -rzuciłam mu na kolana chustkę. 
-Nie bo jeszcze mnie gdzieś porwiesz i zgwałcisz i co będzie? -zapytał a ja zaczęłam się śmiać. 
Gdy przestałam go namawiać on wreszcie powiedział że się zgadza. 
Wyszliśmy z auta i chłopak podał mi chustkę. 
-Zawiązuj. -wzięłam ją szybko i delikatnie zaczęłam zakładać mu na oczy. 
-Nadal nie mogę uwierzyć że własnie pokażę chłopakowi który jest nawet na mojej pościeli i teraz jest żywy i taki prawdziwy te miejsce. Nikogo jeszcze tu nie przyprowadzałam wiesz?
-Czyli jestem wyjątkowy? -zapytał gdy podawałam mu dłoń i zaczęłam prowadzić. 
-Można tak powiedzieć. -uśmiechnęłam się do samej siebie, nie musiałam spoglądać w tył żeby zobaczyć że on też się uśmiecha. 

--

GaduGadu; 34771467

ask.fm; ask.fm/snuckky
twitter; @snuckky
tumblr; http://foreverhatelife.tumblr.com/
snapchat: Rudikoks