wtorek, 3 września 2013

ROZDZIAŁ 85

-Nie tylko jego ale twoją też. Nie wiem jak się o to zapytać ale mogę z tobą Rose zdjęcie? -pokiwałam głową. Dziewczyna wyszła z budki podała ochroniarzowi telefon a on zrobił nam zdjęcie. 
-Mogę wiedzieć jak się nazywasz? -zapytałam ją. 
-Rose. Tak jak ty. Pozdrowisz ode mnie Justina? -zapytała a uśmiech z jej twarzy nie znikał. 
-Chyba będziesz mogła jednak zrobić to sama. Poczekaj. -z torebki wyciągnęłam bilety na koncert Justina w NY razem z M&G i wejściówką za kulisy. Zawsze noszę po parę takich biletów. Fajnie tak spojrzeć na kogoś gdy się uśmiecha. -Trzymaj to dla Ciebie i masz jeszcze dla twojej koleżanki czy rodziny. -dałam jej jeszcze 4 dodatkowe. Ona zaczęła płakać. Przytuliłam ją i powiedziałam;
-Pa do zobaczenia na koncercie Rose. -i poszłam. 

Weszliśmy do parku a ja poczułam że właśnie odeszły mi wody;
-Jezu Kenny! -wydarłam się i spojrzałam w dół a na dole była jedna wielka kałuża cieknąca ze mnie. Mężczyzna odwrócił się i zaniemówił;
-Rose... Ty... Ty rodzisz! -powiedział i nadal się na mnie gapił. Poczułam wielki ucisk w brzuchu i zaczęłam krzyczeć z bólu. Przyjaciel wziął mnie na ręce, nie patrząc na to że po chwili on też będzie mokry i zaczął biec w stronę naszego domu. 
-Kenny postaw mnie ja jestem strasznie ciężka a ty nie możesz takiego ciężaru dźwigać a tym bardziej biegać z takim ciężarem jak ja! -zaczęłam gadać ale facet spojrzał na mnie groźnie nie przerywając biegu i zrozumiałam że mam się uciszyć. -Dobra, dobra biegnij.

Po jakiś 9 minutach byliśmy już pod domem. Zaczęłam walić w drzwi i czekałam aż ten mój kochaś mi otworzy, w tym samym czasie Kenny poszedł po innych żeby byli ze mną przy porodzie. 
-Hej kotek. -zobaczyłam zaspanego Justina. Wyglądał tak słodko.. Uśmiechnął się do mnie a ból aż przeszedł. Podszedł do mnie i pocałował w usta. Chwile jeszcze się przytulaliśmy a ja poczułam taki cholerny ból. Momentalnie zaczęło ze mnie kapać a ja znów zaczęłam płakać z bólu i się drzeć ważne słowo "RODZĘ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!". Chłopak stał tak i się śmiał;
-Dobra gdzie są kamery? Nie daliście rady wrobić słynnego Biebera! -powiedział a ja nie wytrzymałam. On myśli że żartuję kiedy moje ciało przechodzi kurwa największy ból na świecie. Podeszłam do niego jeszcze bliżej i złapałam za koszulkę;
-Kurwa Justin cholera jasna! Myślisz że poród i to że wody mi odeszły da się udawać?! Nie wiem jak ty ale ja jadę do szpitala! AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAaa. -znów ten cholerny ból. 
Weszłam do domu i szybko wyjęłam klucze Justina z szafki od auta i pobiegłam na podjazd. Chłopak nadal stał jak wryty;
-Kurde jedziesz i chcesz zobaczyć swoje dzieci? -zapytałam i zobaczyłam że znów ze mnie się leje. -Ja Justin nie mam czasu. Cześć! -powiedziałam i już wsiadałam na siedzenie kierowcy i odpalałam silnik kiedy zobaczyłam że chłopak wybiega z domu z wielką dziecięcą torbą- miała w środku ciuszki i moje ubrania. Ta torba została przyszykowana przez Justina po przyjeździe z domków. Czyli 4 miesiące temu.. Chłopak dostał świra. 
-Chodź. -wrzucił torbę na tylne siedzenia i podszedł do mnie. -Nie będziesz kierować. -spojrzał na mnie i szybko przeniósł na drugą stronę po czym usiadł obok. 
Jak najszybciej odpalił auto i wyjechał z podjazdu. Usłyszałam trąbienie i spojrzałam się do tyłu a tam za nami jedzą dwa auta. Jedno jest Chaza a drugie Erica. 
-Jadą z nami. -powiedziałam do Justina który jak najszybciej próbował przedostać się przez ulice NY. 
-Ej spokojnie. Justin jeżeli będzie trzeba to urodzę w twoim sportowym aucie. -powiedziałam i pogłaskałam go po policzku. Poczułam że się uśmiecha bo jego kąciki też się uniosły. Znów ten jebany ból. Zacisnęłam zęby i szybko złapałam się za brzuch.
-Ale ty wiesz że masz urodzić normalnie i bezpiecznie. -powiedział i zobaczyłam już nazwę na wielkim budynku "SZPITAL FELIXA ORBUNTE (nie ma nikogo takiego XD) W NOWYM JORKU". 
-Jesteśmy! -powiedział. Nie patrząc na to że stanął przed samym wjazdem szybko podbuegł do mnie i wziął na ręce. 
-Kluczyki w aucie. -powiedział do Chrisa a ten poszedł zaparkować nasze auto. 
-Będę musiała go porządnie umyć. -powiedziałam i się skrzywiłam. 
-Coś nie tak z mirabelką? -zapytał i położył na wózek kierując się do recepcji. 
-Ojjj tak. Mirabelka jest cała w moich wodach. -powiedziałam a on miał aż łzy w oczach. -Przepraszam. -powiedziałam. Nie zdążył mi odpowiedzieć bo recepcjonistka zaczęła prosić go o moje dane a jakiś facet zaczął mnie zawozić na sale porodową (?). 

Siedziałam już na łóżku i dostałam jakieś znieczulenie bo ból miał sie powiększać. 
-Gdzie do cholery jest Justin?! -powiedziałam do jakiegoś lekarza a on zaczął się mnie pytać kto to "JUSTIN" więc mu powiedziałam że chłopak mojego dziecka. On powiedział że po niego pójdzie.

*OCZAMI JUSTINA*

-Zna może ktoś tu, nie jakiego pana Justina. -zapytał jakiś starszy koleś. 
-To ja. A co? -zapytałem. On złapał mnie za rękę i zaczął prowadzić do sali jakieś. 
Weszliśmy do tej sali i zobaczyłem Rose. 
-Kochanie przepraszam. -powiedziała a ja zacząłem się śmiać. 
-Ej to ja przepraszam że zamiast Ci coś podłożyć pod dupsko żeby było Ci miło kocyk to siedziałem i samemu mi było miło z kocykiem. -zaczęła się śmiać. 

Usiadłem obok niej i patrzyłem jak leży i jęczy na tym łóżku. 
Justin to jest ten moment! Ta chwila! Rób to! -mówiłem sam do siebie.


DO CZWARTKU :))

8 komentarzy:

  1. SHGCYDCGDVCDWGCFD ROZDZIAŁ JAK ZAWSZE ZAJEBISTY ♥ JESTEM CIEKAWA CO JUSTIN CHCĘ ZROBIĆ :) NIE MOGĘ DOCZEKAĆ SIĘ NASTĘPNEGO :** ♥ I JESZCZE RAZ MIEJ WYWALONE NA HEJTERÓW :) KOCHAM CIĘ SIOSTRO ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Ejjjj nieeeeee jak mogłaś w takim momencie?? JAKKKKKKK. Genialny normalnie GENIALNY jak wszystkie. Boże czekam na następny. Oby do czwartku :D:D

    OdpowiedzUsuń
  3. kocham twojego bloga :> jest po prostu genialny :> ale czemu w takim momencie musiałaś skończyć :/

    OdpowiedzUsuń
  4. Boski... już nie mogę się doczekać następnego ;)
    Agan :*

    OdpowiedzUsuń
  5. O kurwa o japierdole (sorry za słowa) ten rozdział jej zajebisty w chuj .

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział rozwaliło mnie to jak Justin nie uwierzył Rose. Czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  7. Boże ona rodzi!!! aaaaaaaaaaa!
    Najlepszy był Justin gdy nie wierzył Rose że rodzi hehe beka.
    Oczywiście rozdział jest boski jak zawsze ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Napisałas , że Justin to chłopak jej dziecka xdd Ale ok :p A pozatym rozdział świetny czekam na następny < 33

    OdpowiedzUsuń