wtorek, 17 września 2013

ROZDZIAŁ 91

Jeszcze raz się przeglądnęłam w lustrze i zaczęłam zakładać kurtkę, nie zapinałam się tylko jedną ręką przetrzymywałam ją a drugą trzymałam małą torebkę. 
-Dziękuję. -powiedziałam przy wyjściu do Pattie i dałam jej całusa w policzek. 
-To wasz wieczór kochanie, wasz.. -otworzyła mi drzwi a za chwilę za mną zatrzasnęła. 

Wyszłam przed dom a to co zobaczyłam to myślałam że mi zaraz gały wypadną. Przed domem stała czarna limuzyna. 
-Jezuu. -powiedziałam kiedy szofer wyszedł zza rogu i otworzył mi drzwi. 
-Dziękuję. -powiedziałam przelotnie. 
W środku był jakiś koleś, gadałam z nim, śmiałam się oraz piłam czerwone wino za którym na serio przepadam. 

Po jakiś 15 minutach jazdy poczułam że samochód się zatrzymuję, nie myliłam się. 
Mężczyzna ponownie podał mi dłoń i otworzył drzwi od auta, ja złapałam za nią i szybkim ruchem z niego wyszłam. 
Przede mną stała jakaś piękna restauracja. Na pewno było tu kosztownie. 
Śnieg zaczął sypać, spojrzałam do tyłu a auta już nie było, spojrzałam znów do przodu a śnieg zaczął coraz bardziej sypać. 
Nie wiem czemu ale nie weszłam do środka. Zobaczyłam Justina przez szybę i mu pomachałam, on się na to szeroko uśmiechnął i wstał z krzesła. Nie chciałam tam wchodzić, chciałam żeby ten wieczór wyglądał inaczej. 
Chłopak stał i stał a ja robiłam kulki ze śniegu i rzucałam w szybę od restauracji. Zrozumiałam że nie ma zamiaru wyjść więc szybko wbiegłam do restauracji i nie zauważyłam że jest schodek. Upadłam, ludzie zaczęli się zbierać i mi pomagać, Justin stał przy stole i się ze mnie śmiał a ja robiłam to samo ze swojej głupoty. 
Wreszcie kiedy wstałam to zdjęłam szpile i wzięłam je w dłoń. Ludzie się mi przyglądali ze zdziwieniem;
-Kochanie.. mogę wiedzieć co ty robisz? -zapytał Justin, płacząc i jednocześnie się śmiejąc. 
-Nie tak będzie wyglądał ten wieczór. -powiedziałam i szarpnęłam go za dłoń w stronę wyjścia on jednak był silniejszy. 
-Ale ja wszystko zaplanowałem, zamówiłem już i zapłaciłem. -powiedział i odsunął mi krzesło. 
-Ale tak nie będzie, chodź proszę.! -powiedziałam i zaczęłam jeździć po jego policzku. 
-Nooooooo dobra! Ale co z jedzeniem? -zapytał a ja chwilę pomyślałam. 
-Bierzemy na wynos! -powiedziałam do kelnera który właśnie przyniósł na talerzu kaczkę z ziemniakami w przyprawach i do tego groszek. Musiało być to pyszne ale nie chciałam dziś jeść takiego jedzenia mam już go dość! Facet na mój znak poszedł znów do kuchni z talerzami. 
-No ubieraj się. A ja nie idę w tych butach bo jeszcze sobie coś zrobię. -zaczęłam się śmiać a chłopak ubrał na siebie swoją kurtkę i złapał mnie za rękę. 
-Jak ty chcesz iść stąd jak nie masz butów. -powiedział. 
-Ooo mnie się nie martw! -właśnie odebrałam od kelnera zamówienie i wybiegłam na ulicę a mój narzeczony za mną. 

Wybiegłam przed tą restaurację, bez butów, z reklamówkami i zaczęłam szukać jakiś biednych ludzi. 
-Mam! -zobaczyłam jak jakiś koleś z dzieckiem szpera po śmietniku. Podbiegłam do nich i klepnęłam w ramie małego chłopca który się odwrócił. Przyjrzałam się bliżej i była to dziewczynka, podeszła do swojego taty i złapała za nogi. 
-Boję się. -powiedziała i zaczęła cicho szlochać. Było mi tak zimno w nogi ale stałam na tym śniegu i patrzałam się na nich. 
-Nie płacz. Proszę. -podeszłam do niej i uklęknęłam żeby stać na równo z nią. -Jesteś głodna? -zapytałam a ona pokiwała głową. -Proszę, to jest jeszcze ciepłe. -poczułam łzę na policzku. Ona się cała trzęsła. Było jej zimno i widać było że marzy o ciepłej kąpieli. Wstałam i spojrzałam na jej ojca. Kiwnął głową tak jakby mi dziękował. Spojrzałam na Justina a on coś pisał, spojrzałam dokładniej i był to czek. Narzeczony spojrzał na niego i powiedział;
-To dla Ciebie i dla tej twojej pociechy, tak trochę przed gwiazdką ale myślę że to dobry prezent. Jeżeli zabraknie zgłoś się do mnie. Razem z firmą znajdziemy Ci jakąś fuchę, normalne mieszkanie, ciepło i wodę. -mężczyzna popłakał się. Klęknął przed nami i zaczął jeździć szmatką po Justina butach. Chłopak się odsunął i powiedział że to nie potrzebne. 
-Idźcie do hotelu, ogrzejcie się. -powiedział i złapał mnie, po czym podrzucił że byłam na jego plecach. 
-Przecież nie będziesz szła tak bez butów bejbe. 


JEZU KRÓTKIE ORAZ BEZ SENSU I ZA PÓŹNO DLATEGO JUTRO DODAM XDSPAĆ MI SIĘ CHCE, PRZEPRASZAM :C 

9 komentarzy:

  1. Rozdział krótki ale bardzo ciekawe. Czekam do jutra :)

    OdpowiedzUsuń
  2. zajebisty rodział i bardzo się cieszę że dodasz jutro jeszcze jeden <3<3<3<3<3<3<3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  3. Cześć! JA jestem Oliwia :) Kocham twojego bloga! Zaczęłam go czytać około 2 dni temu i jestem na 80 rozdziale. W szkole się nie skupiam tylko myślę co dalej. Do 1 w nocy siedzę i czytam. Boże! Nie przeżyje jeżeli przestaniesz go pisać albo zakończysz to opowiadanie. BŁAGAM CIE! BŁAGAM! Zrób jeszcze ze 100 rozdziałów! Że niby ślub , rozstanie bla bla ... miesiąc miodowy. Nie doszłam do tego 91 rozdziału ale piszę tu byś to przeczytała! Na serio proszę cię z całego serca o pisanie. Na pewno są też inne osoby co kochają to czytać! PROSZĘĘĘ!!! Nie zawiedź mnie!

    OdpowiedzUsuń
  4. No i znowu wyszedł Ci rozdział :) Świetne :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham twojego bloga jest wspanialy ! Codziennie go sprawdzam zeby przeczytac.. niestety teraz rzadko dodajesz nowe rozdzialy, ale rozumiem i wiem jakie to jest ciezkie pisac opowiadanie ^^ Prosze kontynuluj i pisz dalej bo lepiej Ci to wichodzi nic admince Lili z stronki na fb Moj maz bedzie sid nazywal justin bieber

    OdpowiedzUsuń