środa, 31 lipca 2013

ROZDZIAŁ 54

Wbiegłem do domu i zobaczyłem jak Rose leży na ziemi i sie nie rusza.
-ROSEEEEEEEE! -wydarłem się i podbiegłem do niej. Wziąłem na ręce i szybko włożyłem ją do auta.
Płakałem. Tak, mogę się do tego przyznać. Ale jak ty byś się czuł jeśli wierzy że najważniejsza osoba w twoim życiu w tym momencie umiera? Właśnie.
Podjechałem pod szpital. Wziąłem ją na ręce i pobiegłem po pomoc.
Jakiś lekarz wziął ja szybko na nosze gdy mu wyjaśniłem że ona czeka na przeszczep.

Płakałem. Nadal nikt nie wychodził z sali tylko lekarzy tam przybywało.
Zadzwoniłem do mamy i jej wszystko wytłumaczyłem. Powiedziała że jeszcze dzisiaj do mnie dojedzie no i jak to każdy mówi "Będzie dobrze.". Później zadzwoniłem do babci i powiedziałem żeby się zajęła jeszcze młodymi.

Po 8 godzinach wreszcie z sali wyszedł lekarza. Przetarł czoło które lało się całe potem.
-Coś z nią? -podbiegłem do niego i zapytałem.
-Udało nam się ją uratować. Muszę jednak powiedzieć że jeżeli nie znajdzie się przeszczep do najwyżej 2 tygodni to niestety ale ona umrze. Jej organizm jest bardzo osłabiony. -upadłem. Mężczyzna usiadł obok mnie i powiedział;
-Cały szpital będzie się za nią modlił. Ty rób to samo. Jest w sali 352 chociaż nie powinienem to pozwalam Ci do niej wejść.
-Dziękuję. -wstałem i pokierowałem się szybkim krokiem do windy.

Zobaczyłem ją. Usiadłem obok niej i zacząłem płakać. Była podłączona do różnych urządzeń. Najgorsze że nie wiem jak mogę jej pomoc.

4 DNI PÓŹNIEJ
-Panie Bieber. Niech pan pójdzie do domu albo niech Pan chociaż coś zje. Wie pan że jeżeli się nic nie je i nie śpi przez jakiś okres to może pan też wylądować na łóżku szpitalnym obok swojej dziewczyny. - powiedziała pielęgniarka w wieku 50 lat. Nic jej nie odpowiedziałem.
Tak, nie jem nic od 4 dni, nie śpię. Leże obok niej i trzymam jej rękę którą  chciałbym nigdy nie puścić.
-Panie Bieber to nie jest zabawne. Ma pan iść coś zjeść albo będę kazał ochronie wywalić pana że szpitala. -mówił najwyraźniej wkurzony lekarz mojej dziewczyny.
-No dobra.... -wstałem z miejsca i poszedłem do szkolnego bufetu.
-Mocną kawę i 3 kanapki, jeden kawałek ciasta czekoladowego i 4 batoniki. -robiłem sobie jedzenia na zapas.

Szedłem przez korytarz, poczułem że ktoś złapał mnie za rękę. Odwróciłem się i zobaczyłem.....

KRÓTKO ALE TO SPECJALNIE. DO JUTRA.

poniedziałek, 29 lipca 2013

ROZDZIAŁ 53

Dodaje teraz w nocy bo dnia 30 już nic nie dodam.

-A powiesz?-spojrzał na mnie spojrzeniem nawet nie wiem jak mam to nazwać bo zrobił minke taka smutnego pieska a wyszedł mu martwy pies.
-Nic nie mówie.
Chłopak rzucił się na mnie i znów zaczął gilgotać. Mijają minuty a ja miałam wrżenie że zaraz sie  ze sikam.
-W kuchni obok miski z owocami. -chłopak przestał robić to co robił, pocałował mnie i pobiegł po naleśniki.
Później gadaliśmy o mojej chorobie. Chłopak płakał. Nie mógł sie z tym pogodzic Obiecal mi ze bedzie ze mna do konca. Kochalam go za to. Normalnie nie jestem pewna czy inny chlopak by zrobi&c dla mnie tyle ile on.
Poszlismy spac szybko. Oczywiscie w objeciach.
Rano obudzil mnie przyjemny zapach zelu pod prysznic- meski.
Wzielam ubrania do reki zeby pozniej sie w nie przebrała z pizamy (na dole macie zdjecie) i nie patrzac na godzine poszlam do chlopaka pod prysznic.
Wchodzac po schodach slyszalam jak chlopak spiewa jakas piosenkę.
Weszlam do lazienki. Chlopak byl pod prysznicem tylem do mnie. Zdjelam bielizne. Otworzylam powoli drzwiczki i wtulilam sie w niego. Stanelam na palcach i wyszeptalam.
-Hej Misiu. Moge sie z toba kapac? -musnelam jego szyjje. Chlopak sie odwrocil i oddal buziaka.
Wyszorowalismy sie i zaczelismy sie przebierac.
-Czemu wstalas tak szybko? -zapytal mnie tulac sie do mnie.
-Justin daj mi sie ubrac to pierwsze a drugie to ktora godzina? -zdziwilam sie i oderwalam  od niego robiac wczesniejsza czynnosc.
-Szosta.
-To przez Ciebie. 
-Czemu? A dobra nie wazne. Jade po bulki. Chcesz cos ze sklepu?
-Kubusia i juz mi nic nie jest potrzebne oprocz Ciebie.
Chlopak pocalowal mnie w policzek i wyszedl.
Zeszlam na dol poogladac telewizje.

*OCZAMI JUSTINA*

Pojechalem do sklepu jak najszybciej moglem. Nie chcialem zostawiac ja sama w domu. Jeszcze tym bardziej ze dowiedzialem sie bardzo wasna rzecz.
Kupilem potrzebne rzeczy i jechalem jak wariat. Cos w mojej glowie mowilo mi ze z Rose jest zle.
Po paru minutach bylem w domu.
Wzialem reklamowki i wbieglem do domu.
Ręce bolały mnie od noszenia tych toreb i oczy naplynely mi cale ciecza gdy zobaczylem jak ..

Staram sie pisac najdluzsze rozdzialy ale rece mi odpadaje. Przepraszam...
Oto ubranie;

sobota, 27 lipca 2013

ROZDZIAŁ 52

PS. PROSZĘ ŻEBY BLOGGERKI NIE DODAWAŁY W KOMENTARZACH LINKU DO SWOICH BLOGÓW.
JEŚLI CHCECIE REKLAMĘ BLOGA TO NAPISZCIE NA GADU; 34771467 A NIE.


-Rose co się dzieje? -złapał mnie za rękę.
-Bo musisz coś o mnie wiedzieć.
-Ale przecież wiem o tobie wszystko.
-Nie nie wierz o najważniejszym. Bo ja..... -zatkało mnie w tym momencie.
-Bo ty? -chłopak spojrzał się na mnie.
-Bo ja jestem chora. -zaczęłam płakać.
-Ej skarbie. -uniósł moją głowę ku górze. -Angina czy grypa to nic zlego.
-Justin to nie o taką chorobę mi chodzi. Nie wiem ile mi jeszcze zostało ale.... ale jak w najbliższym czasie nie będę miała przeszczepu serca to ja.... -chłopak mnie przytulił i głaskał po głowie.
-Ciiii nie pozwolę na to. -chociaż sam mnie uciszał to ona też płakał.
-Ale tu nic nie da się zrobić. Dziś gdy zemdlałam to ja już wiem że to są ostatnie chwile które mogę spędzić z moim najwspanialszym chłopakiem na całym świecie. Wiem że Bóg chciał żebym poszła tam do góry -pokazałam palcem na niebo. -szczęśliwa, chciał żebym te ostatnie chwilę spędziła idealnie. Dzięki tobie kochanie mogę odejść w spokoju. -chłopak oderwał się ode mnie.
-Jak możesz tak mówić? Jak! Ja Cię kocham a ty mi mówisz że możesz odejść że spokojem jakby nigdy nic? Czy ty myślisz co ty mówisz? -zaczął krzyczeć. Nie mogłam tego słuchać. Obkreciłam się na bok, myśląc że pójdę spać ale moje myśli mi na to nie pozwoliły. Już się przyzwyczaiłam do tej wiadomości że umrę. Kiedyś i tak bym musiała to zrobić. Spodkam się z rodzicami. Mam im tyle do opowiedzenia. Kobieto! Co ty mówisz! Jak mogłaś się przyzwyczaić?!
-Jak? -wyszeptałam po czym zaczęłam cicho szlochać.
-Przepraszam. Nie chciałem. -Justin położył się obok mnie i zaczął mocno tulić. -To nie jest takie proste gdy z dnia ns dzień dowiadujesz się że osoba która tak kochasz, niedługo odejdzie. -wtulił się we mnie mocniej.
-Przepraszam. -powiedziałam odwrscajac się do niego i muskając jego wargi. -Mówiłam przecież że masz się we mnie nie zakochać. -zaśmiałam się.
-Nieraz uczucia są silniejsze. -wyznał nadal patrząc mi głęboko w oczy.
-Kochanie jesteś taki romantyczny. -chłopak wywalił na wierzch swój szereg białych ząbków. -Czasami. -dodałam po chwili. -już tego uśmiechu nie byli tylko na jego twarzy gościł wielki grymas.
-Pfff. -odwrócił się do mnie plecami.

Weszłam po schodach na górną cześć domu że strony Justina do kuchni i zaczęłam wykładać potrzebne składniki do naleśników.
Gotowe naleśniki wysmarowałam nutellą i do szklanki nalałam sok pomarańczowy. Chciałam zrobić na złość Justinowi bo to jego ulubione danie. Więc zeszł na dół. Usiadłam na kanapę, włączyłam tv i zaczęłam jeść.
Poczułam że podchodzi bliżej mnie.
-Uuu zrobiłaś dla mnie naleśniki. -poruszał zabawnie brwiami.
-Ale ty masz focha więc pomyślałam że nie bedziesz chciał jeść tego co ja. -spojrzałam na niego a po chwili mój wzrok wylądował na ekranie telewizora.
-Nie nabierzesz mnie na to. -chłopak pobiegł do kuchni i zaczął sprawdzać wszystkie szafki. Pomyślałam gdzie by nigdy nie spojrzał i się nie myliłam. Naleśniki położyłam do wielkiego kosza gdzie są owoce, Justin wolał fast food więc nie zbyt często jadł zdrowe jedzenie.
-No powiedz! -wydarłam się z góry na co ja zaczęłam się śmiać. Nic nie odpowiedziałam. Chłopak zszedł na dół ze złą miną i przez 15 nimi oglądał ze mną telenowele bez słowa ale to nigdy nie trwa wiecznie.
-To jak powiesz? -zapytał.
-Ale co mam mówić? -zaczęłam sie śmiać.
-Kochanie bo będę musiał użyć ostrzejszych metod. -zrobił dziki wyraz twarzy.
-Iiiii tak Ci nie powiem.
-Sama chciałaś. -chłopak przybliżył się do mnie i zaczął gilgotać.
-Juu..uust...in STOP! -chłopak przestał na chwilę ale nadal trzymał mnie za ręce i siedział na mnie okrakiem.
-A powiesz?-spojrzał na mnie spojrzeniem nawet nie wiem jak mam to nazwać bo zrobił minke taka smutną pieska a wyszło mu martwy pies.
-Nic nie mówię.
Chłopak rzucił się na mnie i znów zaczął gilgotać. Mijały minuty a ja miałam wrażenie że zaraz się że sikam.
-W kuchni obok miski z owocami. -chłopak przestał robić to co robił, pocałował mnie i pobiegł po naleśniki.

PISZĘ DLA WAS NA FONIE.,NORMALNIE BYM TEGO NIE ROBIŁA ALE NIE CHCĘ ŻEBYŚCIE MNIE ZNIENAWIDZIŁY.
PODOBA SIĘ JEŚLI TAK RO DODAJ KOMENTARZ!

piątek, 26 lipca 2013

ROZDZIAŁ 51

-Śpią u babci ale to nie jest ważne. No weźźź.
-Nic nie biorę.
Poszłam do pokoju Justina i rozłożyłam się na jego łożu.
-Nie mów że bedziesz spała.
-Nie wiem sama. -chłopak położył się obok mnie i przytulił.
-Ej kochanie. -powiedziałam.
-Tak?
-Ja muszę jechać do domu. -chłopak rozszerzył oczy.
-Co? Czemu? Ja Cię tak kocham! Proszę nie rób mi tego. - oczu mu napłynęły łzy.
-Ej kochanie, nie płacz. -spojrzałam na niego i uśmiechnęłam. -Muszę jechać po ubrania i zaraz wracam.
-To ja Cię zawioze, dopiero co się znów pogodziliśmy a my znów mamy się opuszczać?
-Justin to tylko pół godziny.
-Nie to nie. -zrobił obrażoną minę.
-Ej Juss nie obrażaj się! -przytuliłam sie do niego i pocałowałam w czoło. -Chcesz jechać ze mną? -spytałam i położyłam się na niego, poczym zaczęłam się głośno śmiać.
-Pewnie. -chłopak wstał i narzucił mną na plecy.
-Co ja worek ziemniaków że mną tak rzucasz? -zaczęłam się coraz głośniej śmiać. Chłopak nie odpowiadał, tylko robił to co ja.

Wziął klucze , nadal trzymając mnie na ramieniu i wyszliśmy z domu.
-Siadaj żołnierzu na swoim miejscu.
-Hahaha że co proszę? Dławiłam się smiechem.
Chłopak wsiadł do auta po czym szybko wyjechał zza bram domu.

Jechaliśmy około 10 minut cały Czas śpiewając piosenki które leciały w radiu lub śmiałam sue z Justina min lub wyzwisk które leciały na kierowców którzy jechali źle lub za wolno.
-Idziesz czy czekasz? -zapytałam.
-Idę. -chłopak wysiadł z auta i ruszyliśmy do naszego mieszkanka.
-Aaaaaaaa! -wydarła się Sandra gdy zobaczyła mnie i Justina jak idziemy za rękę.
-Chris! -wydarła się a chłopak po chwili stał już obok niej. -Wiedziałeś o tym? -zapytała zaciekawiona.
-Właśnie miałem Ci o tym mówić. -chłopak się tłumaczył.
Dziewczyna podeszła do Justina i przywalila mu w twarz.
-Jeśli ją jeszcze raz zranisz to będzie gorzej. -spojrzała na niego i wtuliła się w niego. -Zrozumiano? -oderwała się od niego i przytuliła swojego partnera.
-Tak. -Justin powiedział po czym zaczął głaskać swój policzek.
-Chodź tu do mnie. -pocałowałam go w policzek i kazałam iść do Chrisa i Sandry. Zrobił to co kazałam a ja poszłam się pakować.

*OCZAMI JUSTINA*
-Co ona tak długo tam robi? -zapytałem setny raz Sandry która znów nie wiedziała co ma odpowiedzieć. -Dobra to już dziwne minęła już godzina a jej nadal nie ma, idę to sprawdzić. -oni pokiwali a ja wyszedłem.

Wchodziłem do naszego pokoju gdy zobaczyłem jak moja kochana Rose zasnęła na walizkach.
Wziąłem ja na ręce i zaniosłem so auta. Wróciłem się po walizki, zamknąłem drzwi i poinformowałem przyjaciół że moja kobieta zasnęła i musimy wracać. Pożegnałem się i pognałem do samochodu.

Odpaliłem silnik i ruszyłem ku domu.
Gdy byliśmy na miejscu dziewczyna się akurat obudziła.
-Spij dalej kochanie. -powiedziałem.
-Ale... Ale.... Ja nie spalam.
-Nie wstydź się kochanie tego.

*OCZAMI ROSE*
Nie chciałam już się z nim kłócić. Jednak i tak niedługo się dowie o  że to nie był sen tylko moje ciało już nie wytrzymuje. Muszę mu powiedzieć o tym chociaż to nie będzie łatwe.

Weszliśmy do domu i pokierwaliśmy się do sypialni.
-Justin chodź tu. -pokazałam mu miejsce na łóżku.
-Czekaj idę bo muszę coś zrobić.
-Justin do cholery jasnej chodź tu. -poczułam jak po moich policzkach płynie ciecz.
-Rose co się dzieje? -złapał mnie za rękę.
-Bo musisz coś o mnie wiedzieć.
-Ale przecież wiem o tobie wszystko.
-Nie nie wierz o najważniejszym. Bo ja.....

Piszę dla was na telefonie i mi ręce odpadają.
Chcę żebyście wiedziały jak wygląda Matt, żebyście mogły sobie go wyobrazić.
Macie go.

Oto Matt w moim opowiadaniu;

środa, 24 lipca 2013

ROZDZIAŁ 50

Usiedliśmy w kółku i ja bo jestem jedyną dziewczyną zaczęłam kręcić. 
-Ej chłopaki ale jest tak że jeżeli osoba która na kogoś wykręciła może zadecydować czy ta którą butelka dopadła ma się z kimś pocałować czy zdjąć z siebie ubranie. Spoko? -chociaż nie chcieli to kłóciłam się z nimi i trzepałam rzęsami na lewo i prawo i co? I się wreszcie zgodzili. -To gramy. -powiedziałam i zaczęłam kręcić. Mój los wypadł na Justina. 
-Hmmmm co by tu Ci dać? -spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem a ja oblizałam warki. -Chodź moja ty paróweczko do mnie. -zrobił to co kazałam. 
-Co mam robić? -zapytał i się do mnie bardziej przybliżył. 
-Masz taką śliczną klatę a jeszcze to że kocham tak twoje usta. Nie wiem sama. -powiedziałam zrezygnowana. 
-To całuj się z nim i zdejmij mu koszulkę. -powiedział Darian.
-Ej dobry pomysł. -powiedziałam. 
Chłopaki kazali nam wyjść na środek. Justin położył mnie na dywanie i zaczął całować, ja oddawałam całusa i powoli rozrywałam jego koszulkę. No co? Zdejmować? Nie po co jeżeli bym musiała przerwać całusa. 
Chłopak tańczył językiem w mojej buzi ale nie tylko on. Chłopaki się brechali ale byli podmieceni faktem że rozerwałam Justinowi koszulkę. 
Po 5?10?15? minutach oderwałam się od chłopaka i zaczęłam się śmiać, on tak samo. Odeszliśmy od siebie i teraz on kręcił. 
Graliśmy tak do godziny 16, później chłopaki zjedli naleśniki które pomogli mi zrobić. Nie powiem dobrze mieć takich koszykarzy w domu, siłacze jak nikt. 
-To co teraz? -zapytał Justin. 
-My się zbieramy. -powiedział Chris i zaczęli kierować się ku wyjścia. 
Pobiegłam za nimi i zaczęłam po kolei całować 30 chłopców na pożegnanie w policzek. 
-Pa. -buzi. -Pa. -buzi. -i tak 30 razy. 
Nawet nie patrzyłam sie kogo całowałam. Wczułam się hahahah. 
-I ostatni. -pocałowałam chłopaka i zamknęłam mu drzwi przed nosem. -To co robimy Justin? -zaczęłam się wydzierać.
-Dziwne. -nic nie odpowiadał. Zaczęłam go szukać, w pokoju nie ma, w kuchni nie ma, w łazience nie ma. to gdzie on do cholery jest? Usłyszałam że ktoś na dole domaga się wejścia. 
Zleciałam na dół i otworzyłam drzwi. 
-Justin co ty tam robisz? -zapytałam i wytrzeszczyłam oczy. 
-No bo całowałaś chłopaków i ja też chciałem a byłem ostatni no i chciałem już się wracać ale zamknęłaś mi drzwi przed nosem. Na samym początku myślałem że jaja sobie robisz ale później zrozumiałam że nie i zacząłem walić. 
-Będziesz się tak tłumaczył jeszcze czy co? -zapytałam i pociągnęłam chłopaka za rękę. 

Poszliśmy do niego do pokoju. Ja siedziałam na nim okrakiem i zaczęłam całować go po jego umięśnionej klacie. (OD AUTORA; chłopak nie miał koszulki bo ona mu ją rozerwała.) Chyba coś z Jerrym nie tak, pomyślałam i zaczęłam się śmiać. A dobra jak już jest coś z nim to niech się chłopak napali a i tak nic nie będzie. 
Zdjęłam z siebie moje rurki i bluzę, bluzkę i bluzkę. Wreszcie byłam tylko w koszulce Justina i moich figach no i oczywiście biustonoszu. Chłopak się na mnie cały czas patrzał. 
Znów usiadłam na niego okrakiem ale tym razem nie na jego podbrzuszu tylko na jego członku. Zaczęłam się kręcić i się śmiać. 
-Justin coś nie wygodnie, jakos pod górkę. -nie mogłam ze śmiechu i spadłam z łóżka. 
-Tak na mnie działasz. -powiedział i zdjął z siebie spodnie. 
-Po co zdejmujesz? -zapytałam nadal się śmiejąc. 
-Bo mi coś obiecałaś. -oblizał wargi. 
-Ale nic nie będzie. -zaczęłam uciekać bo wiedziałam że zaraz zacznie mnie gonić. 
-OOOOOOOOOOOOOO NIE STÓJ! -spojrzałam się do tyłu i zobaczyłam że zaraz mnie złapie. Wbiegłam do łazienki. 
-HAHAHAHAHA, mam Cię. -wykrzyczałam gdy usłyszałam że chłopak jest obok.
-Napaliłem się a teraz takie coś? Oj nie ładnie kicia, oj nie ładnie. 
-A kiedy zaprosisz mnie na bal? Hmmm.
-O jezu bal zapomniałem. Idziesz ze mną? 
-Wal się. Nigdzie z tobą nie idę. 
-I znów te twoje humorki. -wymruczał, myślał że nie słyszałam. 
-Może i humorki, a własnie przez te humorki sexu nie będzie. -wyszłam z toalety i pokazałam mu język. 
Weszłam do kuchni a chłopak za mną. 
-Serio? Przepraszam, ty moja bogini, ja nie chciałem. Serioooooo. 
-Gdzie są dzieci w ogóle? -zapytałam.
-Śpią dziś u babci ale to nie jest ważne. No weźźźźźź.
-Nic nie biorę. 

I JAK? HMMM ZOBACZYMY CZY JUTRO BĘDZIE ROZDZIAŁ :)

ROZDZIAŁ 49

-JUSTIN! -chłopaki zaczęli trąbić i drzeć się razem ze mną "Justin". 
Zatrzymałam się, on biegł, on biegł do mnie. Stałam jak słup. Wreszcie on przybiegł;
-Justin  ja Cię kocham. -powiedziałam i zaczęłam płakać. 
-Ja, ja Ciebie też. -chłopak się zacinał. Płakał gorzej niż ja. Zaczęłam się śmiać. 
-Chodź. -złapałam go za rękę a auta zaczęły powoli jechać. 

Weszliśmy do auta i zaczęliśmy jechać;
-Nie chcę Cię ranić, na prawdę. -chłopak spojrzał w moje oczy.
-Ale to ja spieprzyłam, mogłam Ci dać wytłumaczyć, dać dojść do słowa, odebrać chociaż jeden telefon a nie od razu skasować z całego życia. -złapałam go za rękę którą miał na skrzyni biegów. 
-Nie to moja wina. Jeśli jeszcze raz zobaczę Cię płaczącą przeze mnie to obiecuję że już nigdy mnie nie zobaczysz, skończę ze sobą. -poczułam wielką gulę w buzi. 
-Ale ja Cię kocham, ja nie widzę życia bez Ciebie. 
-Ja Ciebie też kochanie, ja Ciebie też. 

Jechaliśmy w ciszy ale nam to nie przeszkadzało, ważne że jesteśmy razem.
-Wiem że za szybko pytam i wgl ale zamieszkasz ze mną do końca tygodnia, no wiesz pomożesz mi nad opieką rodzeństwa? Jeśli nie chcesz to nie musisz. -zaczął się jąkać. 
-Tak. -powiedziałam pewna siebie. 
-Zgadzasz się? Serio, kochanie nie wiesz jak się cieszę. Będę Ci śniadanie do łóżka przynosił, będę Cię budził, mył, będę zawoził Cię do szkoły i kupował kwiaty co tydzień. 
-Justin? -zrobiłam dziwną minę. -Bez przesady. 
-No okej.

Jak to zwyczaj u Justina to jechaliśmy ostatni do jego domu i jeszcze chłopak jechał 40 na godzinę bo chciał żebym "czuła się bezpieczna przy nim". Gdy dojechaliśmy do jego domu to chłopaki zaczęli trąbić. 
-WARIATY! -wydarłam się do Justina. 
Chłopak otworzył mi drzwi od auta a oni zaczęli się drzeć "GORZKO, GORZKO!".
-To jak? -powiedziałam. -Będziesz stał tak wryty i cieszył się jak głupi do sera czy wreszcie mnie pocałujesz? -przewaliłam chłopaka na masce, skoczyłam mu na ręce więc on żeby mnie przetrzymać złapał za tyłek i wbiłam mu się w usta. Szczerze? Brakowało mi tego jak niczego innego. 
-UUUUUUUUUUUUUUUUUUUUU! -chłopaki zrobili chórek. Oderwałam się od chłopaka i zaczęłam się śmiać on tak samo. 
-Koniec porno idziemy do domu grać w butelkę! -wydarłam się a na chłopakach buzi wyszły duże uśmiechy. -Ej a może rozbieranego? -zapytałam się i zaczęłam śmiać. Oni debile się zgodzili. Od małego jestem najlepsza w takich grach. Zawsze mam na sobie dużo bransoletek czy jeszcze czegoś więc zawsze wygrywałam. 
-Ej chłopaki nie ma tak! -wydarł się Justin. 
-Ty nie masz nic do gadania. -wytknęłam mu język. Złapałam za rękę i wbiegłam z nim pierwsza do jego domu. 
-Chodź. -pociągnęłam go do jego pokoju. Usłyszałam "DAWAJ JUSTIN!", "BĘDZIE SIĘ DZIAŁO!", "POKAŻ NA CO CIĘ STAĆ!". 
Weszłam do pokoju i powiedziałam. 
-Chcesz żeby twoja dziewczyna latała z gołym tyłkiem? 
-Właśnie nie wiem po co Ci to było. Chłopaki się napalą.... -spojrzałam na niego po czym on wiedział że ma przestać. 
-Daj mi swoje bluzki, takie wiesz z dekoltem tak jakby, twoje bokserki i inne tego typu rzeczy. Ale takie żebym zmieściła pod swoją bluzą.m -chłopak zrobił pytające oczy. -No dawaj. 
-A co za to będę miał. -zapytał i zaczął ruszać zabawnie brwiami, zbliżyłam się do niego i złapałam za jego kroczę po czym się złoczyńco uśmiechnęłam. Oczywiście żartowałam ale chłopak w to uwierzył i szybko pobiegł do swojej szafy. 

Po 5 minutach przyszedł z wielką walizką ubrań;
-Trzymaj. -uśmiechnął się sam do siebie. 
-Nie przesadziłeś? 
-Nie chcę żeby moja dziewczyna latała w samej bieliźnie. No raz, dwa ubieraj się! 

Gdy byłam ubrana razem z Justinem wyszliśmy z pomieszczenia i wydarłam się;
-Gramy! Trzeba zobaczyć co macie w tych spodniach -po czym zaczęłam się śmiać. 
Usiedliśmy w kółku i ja bo jestem jedyną dziewczyną zaczęłam kręcić. 
-Ej chłopaki ale jest tak że jeżeli osoba która na kogoś wykręciła może zadecydować czy ta którą butelka dopadła ma się z kimś pocałować czy zdjąć z siebie ubranie. Spoko? -chociaż nie chcieli to kłóciłam się z nimi i trzepałam rzęsami na lewo i prawo i co? I się wreszcie zgodzili. -To gramy. -powiedziałam i zaczęłam kręcić. Mój los wypadł na ...

EJ SŁUCHAJCIE BĘDĘ JESZCZE INFORMOWAĆ ALE JESTEM TERAZ W WARSZAWIE I NIE WIEM CZY BĘDZIE MI SIĘ CHCIAŁO PISAĆ NA TELEFONIE, CHYBA ŻE CHCECIE KRÓTKIE ROZDZIAŁY. JAK COŚ TO SPRAWDZAJCIE I JAK COŚ TO BĘDĄ TEŻ INFORMACJĘ TYPU "DNIA .... NIE BĘDZIE ROZDZIAŁU." ALE BĘDĘ SIĘ STARAĆ DODAWAĆ JAK NAJCZĘŚCIEJ! 
PAPA KICIE DO JUTRA ;> KC

ROZDZIAŁ 48

 Zleciałam szybko na dół i akurat zdążyłam chłopak na mnie już czekał w aucie;
-Cześć. Długo czekasz? -zapytałam wsiadając do auta. 
-Hej, nie właśnie przyjechałem.
-A no to spoko. 

Jechaliśmy i gadaliśmy ogółem o wczorajszym zajściu i imprezie.
-O już jesteśmy? -zapytałam. 
-Nom. Co teraz mamy? 
-Geografie. -uśmiechnęłam się. 
-Mamy jeszcze 30 minut. Idziesz popatrzyć jak gram w kosza z chłopakami? -zapytał i zrobił maślane oczyska. 
-No niech Ci będzie. 

Poszliśmy na boisko gdzie już z tego co mówił Matt . Znałam każdego. 
-Hej Matt. -powiedzieli chłopaki. Nie widzieli mnie jeszcze bo byłam za rogiem. 
-Hej. -chłopak mnie pociągnął. -Dziś z nami gra Rose. -"wyleciałam" zza rogu.
-Cześć chłopaki. -powiedziałam do nich a później spojrzałam się na Matta. -Miałam tylko oglądać a nie. -starałam się mówić jak najciszej ale w ogóle mi to nie wyszło.
-Ale będziesz grała bo umiesz. -skrzywiłam się. 
-A w co się przebiorę? -zadałam mu trudne pytanie. 
-Mogę pożyczyć Ci bluzkę. -wyszedł z tłumu Justin. Zaszkliły mi się oczy. Miał tą samą bluzę co ja na sobie, miodowe spodnie które ja mu kupiłam na naszą tygodnice i białe nike które też razem kupiliśmy tylko że on miał męskie. Gdy mnie zobaczył w tym stroju tak samo jak ja otworzył buzię. 
-Co wy w zmowie? -zapytał Matt. Nie odpowiedzieliśmy. -Bierz od niego bluzkę i gramy. 
-No nie wiem zaraz dziewczyny ze szkoły będą gadać że jestem puszczalska i że gram tylko dlatego żeby każdy na mnie się gapił. -powiedziałam i skrzywiłam usta. Chłopaki wszyscy oprócz mnie i Justina zrobili z siebie kupkę i coś omawiali;
-Wiemy! -wydarł się Chris.
-Chris kiedy ty doszedłeś do nas? -byłam oszołomiona nie wiedziałam jak? co się dzieje?
-Nie ważne. Razem z chłopakami uważamy że jesteś najfajniejszą dziewczyną w szkole i będziesz chodziła z nami na przerwach. -chłopak się uśmiechnął. 
-Ale... -przerwano mi. 
-Nie ma ale. -powiedział Matt i dał mi bluzkę Justina. Złapałam ją i poczułam te jego perfumy, zaczęłam ją odwracać i wąchać. Każdy z chłopaków się na mnie gapił, wiedzieli o co chodzi. Tęskniłam za jego ubraniami, za tym jego zapachem, za nim całym zaszkliły mi się oczy. Spojrzałam na chłopaka i momentalnie oczy napłynęły mi się łzami. Podeszłam do niego i się z nim przytuliłam. On to odwzajemnił. Czułam się świetnie w jego ramionach. Chwila! Rose on Cię zdradził. On całował się z Emily. Szybko wyrwałam się z jego uścisków. 
-Nie, nie. Co ja robię. -powiedziałam i zaczęłam się delikatnie odsuwać do tyłu (była cały czas przodem do Justina).
-Poczekaj, proszę. -powiedział a ja ruszyłam przecząco głową. Momentalnie zaczęłam ryczeć. Gang chłopaków postanowił odwołać dzisiejszy meczyk i zająć się mną. 
Zaczęli mnie rozśmieszać. Justin stał z tyłu tam gdzie stał i patrzał się na mnie. Zobaczyłam że podchodzi do niego Chris. Nie wiedziałam o co chodzi ale nie chciałam nawet wiedzieć. Zaczęłam słuchać chłopaków. 

*OCZAMI CHRISA*
Nie wytrzymam zaraz! On jest moim przyjacielem a ona moją przyjaciółką! Widzę że tak nie może dłużej być. Oni za sobą tęsknią. -pomyślałem. 
Chłopaki umieli się zająć Rose więc postanowiłem pogadać z Justinem. 
-Cześć. -powiedziałem.
-Wal, wal jak najmocniej. Tak ona znów przeze mnie płacze.-nastawił policzek i ścisnął zęby.
-Nie, nie chcę Cię bić. Chciałbym zapytać dlaczego jej to zrobiłeś? 
-To nie tak. -powiedział i schował ręce do kieszeni
-A jak? -zapytałem. 
-Bo na imprezie, to wtedy ja siedziałem w basenie i czekałem na Rose. Słyszałem jak gada z tobą że tam idzie. To znaczy słyszałem jak Emily gada do jakiejś z blondynek. Szybko pobiegłem do basenu i na nią czekałem, chodzi o Rose. Byłem też strasznie zalany. Ktoś wtulił się we mnie od tyłu. Myślałem że to Rose i zacząłem się z nią całować. Po chwili otworzyłem oczy, bo wiesz jak to wygląda jak całujesz się z otwartymi i zobaczyłem Rose, po chwili ogarnąłem się i zobaczyłem że to Emily mnie całowała. Oderwałem ją od siebie i zacząłem na nią się drzeć. Później już znasz historię. 
-Kurde źle wyszło. Musisz z nią pogadać.
-Wiem, ale jak mam z nią gadać jak ona mnie unika.
-Obiecała Mattowi że dziś z tobą pogada. Iiii sory że Cie wczoraj walnąłem w twarz ale no nie znałem historii, całej historii. 
-Nie no spoko. 

*OCZAMI ROSE*

Chłopaki cały czas mnie rozśmieszali nawet tym jak gadali o tym co robią w domu. Kto normalny pije herbatę pod prysznicem? No właśnie.. 
-Dobra stop. Proszę was stop. -mówiłam przez śmiech i płacz. 
-Dobra już jesteśmy. -powiedział Chris i Justin za nim szedł. 
-Spoko. -powiedział każdy z chłopaków. 
-No więc Rose, to ta chwila. Ten moment. -spojrzał się na mnie a później na Justina. 
-Wiem, wiem obiecałam. Zrobiłam to tylko bo mnie poprosiłeś. 
-Dobra chłopaki nie idziemy na lekcje. -powiedział Chris. 
-Jak to? A co ze mną? Zostawiacie mnie tu samą? W tej szkole? -zrobiłam maślane oczyska. 
-Dobra to kto ma wolną chatę? -zapytał Matt. Nikt nic nie mówił. 
-Ja mam. -powiedział Justin. 
-To idziemy do Justina. 
-A czym? -zapytałam, oni w ogóle nie myślą bo czym mamy tam jechać? 
-Każdy z nas ma auto a jak ktoś nie ma to do kogoś się dosiądzie.
-No spoko. 

Każdy z nas się zabrał z kimś. 
Ja jechałam z Mattem i Chrisem który miał auto w naprawie. 
-Nie macie na co się napalać. -powiedziałam patrząc w szybę .
-Hmmm. -powiedział Chris. 
-Kocham go ale to co zrobił to, to ja mu nigdy nie wybaczę tego. 
-Ale to Rose nie jest tak. -znów powiedział Christian.
-A jak?
Chłopaki zaczęli mi mówić całą historię. Jechaliśmy jako pierwsi. 
-ZATRZYMAĆ AUTO! - krzyknęłam. Chłopaki zrobili to co im kazałam, wyszłam z pojazdu i zobaczyłam że około 30 aut też się zatrzymało. Zaczęłam biec i krzyczeć. 
-JUSTIN! -chłopaki zaczęli trąbić i drzeć się razem ze mną "Justin". 
Zatrzymałam się, on biegł, on biegł do mnie. Stałam jak słup. Wreszcie on przybiegł;
-Justin  ja Cię kocham. -powiedziałam i zaczęłam płakać. 
-Ja, ja Ciebie też. -chłopak się zacinał. Płakał gorzej niż ja. Zaczęłam się śmiać. 
-Chodź. -złapałam go za rękę a auta zaczęły powoli jechać. 

Weszliśmy do auta. ........


DO NOWEGO :) PISZCIE KOMY JAK SIĘ PODOBAŁO.

poniedziałek, 22 lipca 2013

ROZDZIAŁ 47

-Dziś ktoś wam zaśpiewa na live! -zaczęłam się śmiać, od razu pomyślałam o Macie (Matt-Macie)
Na scenę wszedł tak Matt ale nie tylko, na scenę wszedł też Justin.
-HEJOOOOOOOO! -wydarł się Matt przez co zaczęłam się bardzo głośno śmiać. -NO HEJ ROSE! -wydarł się i światła poleciały na moją osobę. -MAM DLA CIEBIE NIESPODZIANKĘ! -wtf? o co kaman?
-NO TO DAWAJ! -wydarłam się i z głośników zaczęła lecieć piosenka.
(OD AUTORA; niby Ludacris to Matt :)

Światła cały czas padały na mnie. Justin śpiewał i patrzał się na mnie. 
Piosenka przestała grać a ja czekałam na Matta. Chciałam go opieprzyć. Zobaczyłam że chłopak idzie w moim kierunku, musiał zauważyć że jestem zła bo zaczął przede mną uciekać. 
-Mam Cie! -powiedziałam cała zadyszana. Usiadłam na niego okrakiem i cieszył tą michę. 
-Mi nie jest tak do śmiechu. -powiedziałam wkurzona. -Idę do domu. -powiedziałam i wstałam z niego. 
-Ej Rose przepraszam, pogadaj z Justinem. Proszę! 
-Po co? PO CO MAM GADAĆ Z OSOBĄ KTÓRA MNIE TAK SKRZYWDZIŁA?
-Zrób to dla mnie! Proszę! On ma Ci coś ważnego do powiedzenia. 
-To go poszukaj. Ale gadam z nim 5 minut i jedziemy do domu. Chyba że nie chcesz mnie zawozić do domu. 
-Chcę, chcę a po za tym obiecałem Ci że Cię odwiozę. A ja dotrzymuję tajemnic. Jest gdzieś w klubie. -otrzepywałam się z piachu i myślałam, wolę jednak jutro z nim pogadać. 
-Jutro z nim pogadam, obiecuję. 
Pojechaliśmy do domu. Byłam zmęczona więc szybko wzięłam prysznic i zmazałam makijaż po czym poszłam spać. 
Rano obudził mnie mój telefon. Spojrzałam i dzwonił Matt;
/rozmowa telefoniczna/
Ja; Haloo?
Matt; Siema. Chciałem przypomnieć że dziś rozmowa z Justinem na Ciebie czeka.
Ja; Hej. Wiem, tylko po to dzwonisz?
Matt; Jedziesz ze mną do szkoły?
Ja; Mogę jechać.
Matt; To za 15 minut bądź na dole. 
/koniec rozmowy telefonicznej/

Matt się rozłączył a ja szybko spojrzałam na zegarek jest już 7,05. Czemu mnie budzik nie obudził? 
Szybko wstałam poleciałam do toalety umyć zęby, dziś włosów nie prostowałam- nie chciało mi się. Miałam loki takie jak zawsze z rana. Gdy umyłam zęby poleciałam do szafy;
-Kurwa! -wydarłam się, robiłam pranie i wszystko jest na strychu lub leży brudne w koszu.
Zobaczyłam że leży bluza- taka sama co ma Justin, kupiliśmy sobie je razem gdy byliśmy parą, rurki, nike i plecak który uwielbiałam. 
Szybko spakowałam do plecaka jabłko, portfel, telefon, słuchawki, zeszyt do rysowania i piórnik. 
Po co mi zeszyty i książki, jeżeli już w piątek koniec roku szkolnego? (OD AUTORA; dziś jest wtorek)

Zleciałam szybko na dół i akurat zdążyłam chłopak na mnie już czekał w aucie;
-Cześć. Długo czekasz? -zapytałam wsiadając do auta. 
-Hej, nie właśnie przyjechałem.

I JAK WAM SIĘ KOCHANI PODOBA? OGÓŁEM WIEM ŻE KRÓTKI ALE NIE MAM CZASU NA PISANIE. JESTEM W DRODZE DO WARSZAWY CO MNIE JUŻ MĘCZY... 

DO JUTRA :)

ROZDZIAŁ 46

-Też prawda, ja wypiję piwo bo później muszę Cię odwieź do domu. 
-Oooo słodki jesteś. A jak bez % nie będziesz się dobrze bawił? -spojrzałam sie na niego. 
-Jak mogę się źle bawić gdy będę miał taką śliczną towarzyszkę? 
-Przestaniesz mi tak słodzić? -powiedziałam.
-Nie kicia. -gdy usłyszałam słowo kicia zaczęłam się bardzo głośno śmiać, gdy on usłyszał mój śmiech to zaczął robić to co ja. 

Dojechaliśmy na plaże. Stały tam leżaki, różne stoliki oraz łóżka które były zasłonięte baldachimami. Ludzie stali na ciepłym pisaku i puszczali lampiony, przez co niebo było całe rozświetlone. Obok plaży był klub gdzie już zaczęła się impreza. 
-Jezu jak ślicznie. -powiedziałam do chłopaka po czym znów otworzyłam buzię. 
-Tak, to prawda. -chłopak odpowiedział, z tego co widziałam patrzał się tak samo jak ja czyli na niebo. 

Kiedy skończyliśmy patrzeć się na te piękne widoki, poszliśmy do klubu.
-Poproszę jedne malibu i piwo. -spojrzał się na mnie Matt pytającym wzrokiem czy dobrze wybrał, ja tylko pokiwałam. 
-Proszę. -barman podał mi malibu po czym zaczęłam je pić przez rurkę. Po chwili też podał piwo Mattowi.
-Ile mam zapłacić? -zapytał chłopak z którym przyszłam. 
-Nic, za to że do klubu przyprowadziłeś taką ślicznotkę. -powiedział i do mnie mrugnął. Jak to ja- zaczerwieniłam się. 

Wypiłam szybko malibu i szarpnęłam chłopaka za rękaw przez co upuścił swoje piwo. Miałam szczęście bo nie tylko on coś upuścił. 
Zaczęliśmy tańczyć do;

Spojrzałam w tył a cała sala robiła kroki z tej piosenki. Zaczęłam się śmiać. 
-Idę po drinka. Chcesz coś?
-Nie bo kieruję. -mrugnął do mnie.
Poszłam do baru;
-Co tym razem dla Ciebie śliczna? -zapytał barman, robiąc dla kogoś napój.
-A co polecisz? -zapytałam. 
-To już wiem. -zaczęłam się patrzeć na ręce chłopaka. 
Najpierw wlał alkohol-> trochę soku z granatu-> picie energetyzujące. 
-Trzymaj! Powiedz czy dobre. -uśmiechnął się. Napiłam się drinka i aż zaniemówiłam nigdy w życiu nie piłam czegoś tak dobrego. 
-Jezu to jest pyszne! -wydarłam się. -Jak to się nazywa ? -zapytałam nadal ciągnąc sok przez rurkę. 
-A jak masz na imie? -zapytał mnie a ja tak po prostu odpowiedziałam;
-Rose. 
-To napój nazywa się Rose. -zdziwiłam się. Chłopak wziął do ręki mikrofon i zaczął krzyczeć a didżej przyciszył muzykę.
"Hej ludziska!" -wydarł się na co wszyscy wykrzyczeli "SIEMA!". "Jest przy mnie pewna Rose i dzięki niej wymyśliłem nowego drinka. Ta pani daje mi nowe pomysły! Oklaski dla niej."-każdy zaczął klaskać a ja zaczęłam się śmiać. "No dobra więc dziś dzięki naszej koleżance każdy ma darmowe drinki. Zapraszam!"
-Hahahahah głupi jesteś! -wydarłam się bo muzyka była bardzo głośno. 
-Wiem. 

Pogadałam jeszcze chwilę z chłopakiem i poszłam do Matta. 
-Kurcze no. -powiedziałam zawiedziona bo Matt właśnie teraz gadał z Justinem. -Ej co ja się będę przejmować? -powiedziałam sama do siebie i podeszłam do Matta.
-Słyszałeś to?!Mam swojego drinka! -powiedziałam do niego i olałam Justina. 
-No ale jaja! Jak to było? -zapytał a ja stanęłam na przeciwko niego przez co zakryłam Justina. 
-Opowiem Ci jak będziemy wracać do domu. -chłopak pokiwał a ja zaczęłam tańczyć. -Chodź na parkiet! -złapałam go za rękę. Spojrzałam jeszcze szybko za siebie a Justina już nie było.
-Ja zaraz wracam! -powiedział chłopak a ja się wkurzyłam. Ej dopiero co go wzięłam na parkiet a on już idzie. Pff. 
-A no to fajnie. -powiedziałam oburzona a chłopak to najwyraźniej zauważył bo podszedł do mnie i mnie przytulił;
-Zaraz zatańczymy ale teraz idę coś zrobić. 
-No dobra, idź już bo o 1 chcę być też w domu bo jutro szkoła. -uśmiechnęłam się. 
(OD AUTORA; NIE CHCĘ ŻEBYŚCIE MYŚLELI ŻE ONA DO WSZYSTKICH ZARYWA ALE CHODZI ŻE JEST BARDZO PRZYJAZNA I KAŻDY JĄ LUBI A ZAPEWNE NIE TYLKO ONA BO JA TEŻ JAK I MOJE KOLEŻANKI TULIMY SIĘ Z CHŁOPAKAMI PO PRZYJACIELSKU. ROSE Z MATTEM SIĘ KOLEGUJĄ WIĘC PROSZĘ ŻEBYŚCIE MNIE NIE OCZERNIALI W KOMENTARZACH ŻE ONA JEST STRASZNIE PUSZCZALSKA.)

-Dziś ktoś wam zaśpiewa na live! -zaczęłam się śmiać, od razu pomyślałam o Macie (Matt-Macie)
Na scenę wszedł tak Matt ale nie tylko..

WIEM MAŁO JUSA ALE TO SIĘ ZMIENI :)

sobota, 20 lipca 2013

ROZDZIAŁ 45

Czekałam na Sandrę, która była w łazience i się przebiera. 
-HAHAHAHAHAHAHAHA! -zaczęłam się śmiać razem z Sandrą gdy zobaczyłyśmy że jesteśmy do siebie bardzo podobnie ubrane. 

Zeszłyśmy na dół i poszłyśmy do auta. 
-To możemy jechać? -zapytał Chris siedzący na przodzie. 
-Ej ja tu siedzę! -wykrzyczałam gdy zobaczyłam go na moim miejscu. 
-Dobra zluzuj trochę, chcę jeszcze pogadać z Jerry'm. 
-No dobra. -powiedziałam naburmuszona i wsiadłam na tylnie siedzenie obok Sandry. 

Pojechaliśmy pograć w kosza na ORLIK (ośrodek sportowy).
-To ja pójdę po piłkę. -powiedziałam w stronę faceta od sprzętu. 
-Okej a my idziemy zająć kosza. -jeszcze usłyszałam. 
-Poproszę piłkę do kosza. -powiedziałam ciągle patrząc na dół bo oglądałam moje paznokcie. 
-Rose? -zapytał. 
-Hmmm? -spojrzałam na faceta od piłek. Faceta? To przecież Matt! -Matt? Co ty tu robisz?
-Pomagam ojcu, to jego jest ORLIK. -podał mi piłkę. 
-Aaaaa. To fajnie zawszę zarobisz czy coś w takim stylu. 
-Ej Rose. -chłopak spojrzał się na swoje nogi i trochę zaczerwienił. 
-Tak? -podniosłam jego głowę do góry i się uśmiechnęłam. 
-Pójdziesz ze mną na dzisiejszą imprezę nad morzem? -spojrzał na mnie. 
-Okej ale jako kto? -wolałam się upewnić. 
-Jako osoba towarzysząca. 
-A no to spoko. To o której?
-Impreza zaczyna się o 21,30 więc był bym po Ciebie około 21,00.
-To przyjedź do mnie, mieszkam na.... -chłopak mi przerwał.
-Ja wiem gdzie mieszkasz. -uśmiechnął się do mnie. 
-Ale skąd wiesz? -zapytałam, byłam zdziwiona bo skąd on może wiedzieć? Przecież mu nie mówiłam. 
-Ja mieszkam w klatce obok. -powiedział. 
-A no to spoko. Będę 21 przed klatką. A jak mam się ubrać? 
-Weź strój jak będziesz się kąpać i no nie wiem jakoś luźno czy coś. To już twoja decyzja i tak będziesz wyglądać olśniewająco. -uśmiechnął się do mnie po czym ja się zarumieniłam. 
-Dzięki. Ja muszę lecieć bo przyjaciele na mnie czekają. Do później! -wydarłam się i pobiegłam. 

Wszystko opowiedziałam Sandrze. Dowiedziałam się dziś dużo ciekawych rzeczy np;
-ojciec Jerrego ma KFC w którym pracowałam. (wszystkie KFC są jego),
-Chris nazwał swój brzuch Rose ponieważ myśli że jestem do niego podobna czyli; delikatna ale też umiem nieraz dowalić,
-Sandra lubi nieraz zapalić papierosa ale tylko na jakiejś fajnej imprezie,
-Jerrego bardzo wzruszyła historia moich rodziców i mojego życia, popłakał się przy nas.

Około 19 pożegnałam się z przyjaciółmi którzy postanowili że pójdą na lody. 
Poszłam do domu się jakoś ogarnąć i wybrać ubrania na dzisiejszą imprezę. 

Wchodziłam właśnie na klatke;
-Matt? -zapytałam gdy byłam już obok drzwi swojego domu.m Chłopak siedział na schodach. 
-Tak to ja. -powiedział i się uśmiechnął. 
-Już jest 21? -zapytałam i spojrzałam w telefon. -Nie dopiero 19,30 więc po co przyszedłeś? -powiedziałam zdziwiona. 
-A to mam iść? -chłopak wstawał. 
-Nie chodź do mnie! Ale jestem zdziwiona trochę bo nic nie mówiłeś że przyjdziesz. -zaprosiłam chłopaka do domu. 

Chłopak usiadł na kanapie;
-Co chcesz do picia? -zapytałam. 
-Masz cole? 
-Mam. -nalałam do szklanki coli i włożyłam rurkę. -Trzymaj. -podałam mu. 
-Dzięki. 
-Dobrze się składa, pomożesz mi wybrać wybrać ubrania na imprezkę. 
-Spoko. To co dawaj, pokazuj co masz w tej szafie. 
Złapałam chłopaka za rękę i poszliśmy do mojego pokoju. 
-Zobacz co ja tu mam a ja idę się myć. -powiedziałam i wzięłam ręczniki. 
-Spoko. 

Wykąpałam się i zrobiłam kłosa;
-I co? Znalazłeś coś? -zapytałam. 
-Trzymaj. -chłopak rzucił mi jakieś ubrania. -Ubierzesz się i jedziemy. 
-Okej. -poszłam do łazienki i założyłam to co chłopak mi dał. 

Fajny był ten komplet. A z resztą zobaczcie sami;




-I jak? -wyszłam z łazienki i spojrzałam na chłopaka który siedział przeglądając coś w telefonie. 
-O cholercia! -chłopak otworzył buzię. 
-Jedziemy? -zapytałam.
-Nom jedziemy!

Zakluczyłam drzwi i poszliśmy do auta. Chłopak miał jakieś tam auto- ładne, bez dachu. 
-Będziesz piła alkohol?-zapytał żeby przerwać niezręczną ciszę.
-Nie wiem już sama, nie powinnam ale no co to za impreza bez piwa ;lub drinka?
-Też prawda, ja wypiję piwo bo później muszę Cię odwieź do domu. 
-Oooo słodki jesteś. A jak bez % nie będziesz się dobrze bawił? -spojrzałam sie na niego. 
-Jak mogę się źle bawić gdy będę miał taką śliczną towarzyszkę? 
-Przestaniesz mi tak słodzić? -powiedziałam.
-Nie kicia. -gdy usłyszałam słowo kicia zaczęłam się bardzo głośno śmiać, gdy on usłyszał mój śmiech to zaczął robić to co ja. 


I JAK?

ROZDZIAŁ 44

-Przepraszam za spóźnienie. -powiedziałam wchodząc do klasy.
-Nic się nie stało. Usiądź na swoje miejsce. -hmmm na swoje. Nie ciekawie.
-A mogę usiąść z kimś innym? -zapytałam.
-No dobrze.

Szłam przez klasę i szukałam wolnego miejsca. Nie chciałam siadać z nim. Co spojrzałam sie na mojego byłego to on miał wzrok na mnie...
-Usiądź ze mną. -powiedział Matt. Znałam go, przecież on też grał w kosza z Justinem.
-Ale ty nie masz wolnego miejsca. -spojrzałam się na jego przyjaciela.
-Jak nie. -spojrzał na blondyna który siedział obok niego i dał mu znaki że ma iść. Chłopak wstał i poszedł do jakiegoś klasowego prymusa.
-Siadaj. -zrobiłam to co kazał.

Lekcja była luźna więc pisałam z Sandrą i Chrisem. To znaczy pisałam z Sandrą ale że ona jest na lekcji swojego chłopaka i siedzą razem w ławce to pisałam z nimi.
-Z kim piszesz? -zapytał Matt.
-Z Chrisem i Sandrą.
-Ammm. -powiedział. Trochę było mi głupio że z nim nie gadałam więc napisałam sms'a przyjaciołom że muszę kończyć i zaczęłam rozmowę z chłopakiem.
 -I co kiedy macie jakiś meczyk? Może przyjdę Ci i Chrisowi pokibicować. -powiedziałam a on się zaczął śmiać.
-Jest koniec roku ale jak chcesz to możesz ze mną sama zagrać jakiś mecz. -ja głupia walnęłam się w głowę. -Musiało boleć. -powiedział i znów zaczął się śmiać.
-Jestem głupia, przecież koniec roku więc koniec sezonu. A no z chęcią, chęcią.
-Nie ciekawa akcja z Justinem, dziwne bo ciągle na Ciebie patrzy. -spojrzałam na chłopaka który siedział 2 ławki za mną i znów na Matta.
-Ta nieciekawa, wolę o tym nie gadać. A z meczykiem to z chęcią mogę pograć.
-Spoko.
Prawie przez całą lekcje się brechaliśmy ale nadszedł czas gdy Justin musiał podejść.
-Siema bracie. -razem z Mattem przybili sobie piątkę.
-Cześć. -powiedział niepewnie chłopak i spojrzał na mnie, czułam się głupio, słyszałam jego głos który wychodził z jego ust, tych którymi całował Emily.
-To co dziś gramy mecza? -zapytał.
-Nie wiem, możemy pogadać na przerwie bo teraz jestem zajęty. -spojrzał na mnie a ja spojrzałam na Justrina. Widziałam że chłopak jest zły.
-Ta spoko. -powiedział i odszedł.

-Dziękuję Ci. -powiedziałam i przytuliłam.
-Wiem że nie chcesz się na niego gapić a znając Justina to specjalnie tu przyszedł, po co masz się denerwować. Gdy się denerwujesz to marszczysz czoło ale nadal jesteś śliczna. -powiedział a ja się zarumieniłam.

Po wszystkich lekcjach stałam z Chrisem i Sandrą przed szkołą w poczekaniu na Jerrego.
-Siema. -podszedł do nas chłopak o ciemniejszym kolorze skóry. Poznał się z Sandrą i Chrisem i weszliśmy do auta.
-Ej zajedziemy do mnie? -zapytałam.
-Po co? -spojrzał się na mnie Jerry.,
-Chcę się przebrać. -powiedziałam i się uśmiechnęłam.
-To dobry pomysł. -dodała Sandra.
-Nie no spoko. Tylko powiedz gdzie mam jechać. -pokierowałam chłopaka i po chwili byliśmy już na moim osiedlu. 

Chłopaki siedzieli w autach a ja my poszłyśmy się przebrać;
JA;

SANDRA;

Czekałam na Sandrę, która była w łazience i się przebiera. 
-HAHAHAHAHAHAHAHA! -zaczęłam się śmiać razem z Sandrą gdy zobaczyłyśmy że jesteśmy do siebie bardzo podobnie ubrane. 

I JAK?????????????????????????????????????



piątek, 19 lipca 2013

ROZDZIAŁ 43

-Źle mnie zrozumiałaś, chodziło mi o wypad nie wiem do kina ale po przyjacielsku. Ten chłopak jest idiotą i tyle. Weź przyjaciół i pojedziemy gdzieś. Spoko?
-Okej. -uśmiechnęłam sie. -To bądź o 13.30 pod szkołą, może nie do kina ale na jakieś lody czy na obiad.
-Spoko. To pa.
-Pa. -podeszłam i dałam mu buziaka w policzek.

*OCZAMI JUSTINA*

 Właśnie przyjechałem do szkoły. Miałem już wchodzić ale gdy zobaczyłem Rose postanowiłem że poczekam na nią i z nią pogadam.
Stała z jakimś chłopakiem. Chciałem przysłuchać się rozmowie, więc  podszedłem bliżej, tak żeby mnie nie zobaczyła. Zacząłem słuchać o czym gadają;
-O której kończysz? -zapytał.
 -Czemu pytasz? -spojrzała się na niego.
-Może byśmy się umówili? - że co? On chce iść z nią na randkę! Oooo nie, ona jest moją dziewczyną! Nie... Przecież już nie jest. No nie ważne ciekawe co odpowie.
-Nie to zły pomysł. -powiedziała smutnym głosem.
-Szkoda. -chłopak z ciemną karnacją zaczął wsiadać do BMW X6- brązowe.  (http://www.motofilm.pl/wp-content/gallery/bmw-x6-po-faceliftingu-styczen-2012/2013-BMW-X6-Facelift-2%5B2%5D.jpg)
-Poczekaj! -dziewczyna uniosła swój głos.
-Hmm? -chłopak wysiadł z auta w którym przed chwilą jeszcze miał odjeżdżać.
-Nie chcę żebyś mnie źle zrozumiał ale dopiero co straciłam miłość swojego życia. Nadal go kocham i to bardzo. Dużo się zmieniło przez niwgo, na pewno gdyby nie on i Chris to bym nie wyglądała tak jak teraz. Na razie chcę byś został moim przyjacielem. -usłyszałem to i momentalnie zaczęły lecieć mi łzy. Co ja takiego zrobiłem? Nie wiem jak mogłem zranić tak ważną osobę. Kłótnia i zerwanie było tak jakby przez nic. Wiedziałem jeszcze przed imprezą że znów będziemy razem. Czemu na samym początku nie poszedłem do niej? Sam nie wiem. Wiem tylko tyle że jak chcę ją odzyskać to muszę się na serio postarać.
-Źle mnie zrozumiałaś, chodziło mi o wypad nie wiem do kina ale po przyjacielsku. Ten chłopak jest idiotą i tyle. Weź przyjaciół i pojedziemy gdzieś. Spoko? -rozluźniłem się ale nadal byłem na siebie zły za to co zrobiłem.
-Okej. To bądź o 13.30 pod szkołą, może nie do kina ale na jakieś lody czy na obiad. -zrozumiałem że to koniec jest ich rozmowy więc szybko uciekłem do szkoły.

*OCZAMI ROSE*

Pożegnałam się z chłopakiem i poszłam do szkoły.
Weszłam przez drewniane drzwi i wzrok każdego z uczniów który był na korytarzu skierował się na mnie.
"Na pewno to przez te ubrania." pomyślałam. Wiecie jednak do szkoły chodziłam w starych szmatkach (rozdział 1 lub 2- nie ogarniam już) a teraz? Teraz jestem w swxownej sukience.
Nikt oprócz Chrisa, Sandry i wszyutkich wczorajszych imprezowiczów mnie nie widział w takich ubraniach. A no zapomniałam o... o Justinie.

-Jezu Rose! -podbiegła do mnie Sandra z krzykiem a za nią Chris.
-Co ty tu robisz? -zapytałam. Jednak ona nie chodziła do naszej szkoły więc mogę być zdziwiona.
-Przyszłam do Ciebie i do Chrisa. Macie ostatni tydzień szkoły a i tak nic nie będziecie robić.
-A no tak. -powiedziałam i chciałam już odchodzić.
-Nic po niej nie widać. -usłyszałam i się cofnęłam.
-Słucham? -zapytałam ze zdziwieniem.
-No bo, bo, bo wczorajsza akcja z Justinem... Nie widziałam że impreza która miała was złączyć to bardziej was rozdzieli. -powiedziała Sandra i schyliła głowę na dół.
-Trudno się mówi. Nienawidzę go za to, ale no cóż. Chcę o nim zapomnieć chociaż wiem że to będzie trudne. Na każdym kroku jest coś co łączy się z nim, nawet głupia lodziarnia na rogu gdzie jak mnie tam zaprosił jadł tak lody że miał całą mordę upapraną. Nie gadajmy o nim, proszę. A wy o tym skąd wiecie?- zapytałam i jednocześnie spojrzałam na nich błaganym wzrokiem i poczułam jak mi łzy cieknął.
-Cała szkoła o tym gada. Przykro nam serio. -powiedział Chris. -Okej. -powiedzieli jednogłośnie.

Szliśmy przez korytarz. Każdy chłopak się na mnie gapił, chyba to dobrze co nie?
-TY GNOJU! -wydarł się Chris a ja aż podskoczyłam. -JAK MOGŁEŚ! -podszedł do Justina i go walnął w twarz z pięści. Chłopak zaczął krwawić ale stał w miejscu jak słup.
-Chris proszę Cię stop! -krzyknęłam i podbiegłam.
-JAK MOGŁEŚ JĄ ZRANIĆ?! -wykrzyczał (Chris) i łzy zaczęły mu cieknąć z oczu. -Jak mogłeś? -zapytał ciszej. -Już nie jesteś moim przyjacielem. -powiedział i złapał mnie i Sandrę za rękę.

Nie chodziłam do klasy z Chrisem- szkoda. Bardzo go kochałam, jestem strasznie mu wdzięczna za to co zrobił ale mógł narobić sobie problemów. Poszliśmy na zewnątrz, żeby chłopak złapał świeżego powietrza i przestał się tak denerwować.
-Dziękuję Ci. -powiedziałam i się przytuliłam.
-Jesteś dla mnie jak siostra. On chociaż jest to znaczy był moim najlepszym przyjacielem od małego nie jest taki ważny jak ty. Zawszę stawił bym się za przyjaciółką. On? On już się nie liczy..
-Słodziaku ty mój. -pocałowała go Sandra w policzek i razem we trójkę się przytuliliśmy.

Miałam teraz chemie. Oczywiście z Justinem bo jak inaczej. Szłam przez korytarz i cała szkoła gadała o dzisiejszym zdarzeniu które było jeszcze 9 minut temu. Gadałam z Chrisem i Sandrą i zgodzili się na dzisiejsze wyjście z Jerrym, nawet byli podmieceni tym że wyjdziemy z nim. HAHAHAHAAH.
Byłam trochę spóźniona na lekcje ale to tylko dlatego że pani od chemii zawsze przychodzi wcześniej niż ma przyjść.
-Przepraszam za spóźnienie. -powiedziałam wchodząc do klasy.
-Nic się nie stało. Usiądź na swoje miejsce. -hmmm na swoje. Nie ciekawie.
-A mogę usiąść z kimś innym? -zapytałam.
-No dobrze.

Szłam przez klasę i szukałam wolnego miejsca. Nie chciałam siadać z nim. Co spojrzałam sie na mojego byłego to on miał wzrok na mnie...
-Usiądź ze mną. -powiedział..........

ROZDZIAŁ 42

Położyliśmy się na łóżku i razem w objęciach zasnęliśmy. Do niczego nie doszło.

Rano obudziłam się z wielkim kacem. Byłam cała wpleciona w Jerrego który tak słodko spał. Nie chciałam go budzić.
Wszystko z nocy pamiętam, to jak tańczyłam z chłopakiem który właśnie śpi obok mnie i to jak Justin całował się z Emily.

Trochę jeszcze leżałam ale gdy zobaczyłam na zegarku 6;29 to zerwałam się z łóżka i pobiegłam pod prysznic.
"Puk puk" usłyszałam jak ktos puka. Byłam pod prysznicem więc nic mi nie groziło żeby ta osoba mnie zobaczyła.
-Proszę! -krzyknęłam.
-Hej to ja. -był to Jerry poznałam go po jego męskim głosie. -Co tak się zerwałaś? -zapytał.
-Bo ja mam szkołę. Muszę jechać.
-A co ty na to żebyś się ubrała a ja Cię zawioze do niej?
-Spoko. Ale wiesz jestem glodna. Podasz mi ręcznik to pójdę nam zrobić coś do jedzenia?
-Trzymaj ręcznik, a o śniadanie się nie martw zajedziemy do piekarni. -wzięłam od chłopaka ręcznik i się nim okryłam po czym wyszłam z pod prysznica.
-Dziękuję i dzień dobry. -powiedziałam i dałam mu soczystego całusa w usta.
-Takie przywitanie to ja lubię. Dobra idę się ubierać a ty ogarnij jeszcze się chociaż i tak jesteś śliczna nawet bez makijażu. -zarumieniłam się. Chłopak wyszedł a ja zaczęłam się szykować.

-Cholera. -powiedziałam pod nosem. Byłam w samym staniku i figach. Dobra co mi szkodzi. Jakby Jerry nie widział dziewczyny w samej bieliźnie.

Wyszłam z łazienki i zobaczyłam Jerrego który jest w samych spodniach na łóżku i rękami są szyją.
Wzięłam moja sukienkę która kupił mi Chris i zaczęłam się w nią ubierać.
Gdy byłam juz cała ubrana, spojrzałam w lustro żeby się przeglądnąć.
-Wyglądasz ślicznie. -powiedział chłopak który jeszcze chwilę temu spał.
-Może spij sobie jeszcze a ja pójdę pieszo do szkoły? -zapytałam po czym usiadłam obok chłopaka.
-Nie ma mowy! Jedziesz że mną i nie ma innej opcji. -powiedział a ja się przytuliłam do jego torsu.
-Czemu wczoraj mnie nie wykorzystałeś? -zapytałam i spojrzałam na niego.
-Ja nie jestem taki. Nie robię tego z pierwszą lepszą a po za tym to byś żałowała tego.
-Twoja dziewczyna ma szczęście. -powiedziałam i pokierowałam się do drzwi.
-Nie mam dziewczyny. -spojrzałam na niego i zrobiło mi się trochę głupio.
-To co? Jedziemy na ciepłe drożdżówki? -zapytałam i zaczęłam się śmiać.

Otworzyłam drzwi i zobaczyłam jak mój były leży obok drzwi.
-Co ty tu do cholery jasnej robisz? -wydarłam się aż chłopak się obudził.
-Yyyyy Hej Rose. -podniósł się. -Sam nie wiem, nic że wczoraj nie pamiętam.
-Fajnie Ci się całowało Emily? -wydarłam się i szybko zbiegłam na dół. Słyszałam jak Jerry zbiega za mną.

Zamknęłam drzwi wejściowe i usiadłam na schodach.
-Ej co się stało? -usłyszałam znajomy głos, zaczęłam z Jerrym rozmawiać.

*OCZAMI JUSTINA*

Że co? Przyszłem tu po to by pogodzić się z Rose a tak na serio to ją bardziej zraniłem. Cholera! Ciekawi mnie co to za koles...
Na pewno ja pocieszał gdy płakała przeze mnie. Głupi jestem.
Jak ona ślicznie wyglądała. Ta sukienka to ta ze zdjęcia ale jeszcze lepiej wygląda na żywo.
Pójdę do domu i pojadę do szkoły, poproszę babcię żeby się za opiekowała sie moim młodszym rodzeństwem.

*OCZAMI ROSE*

Byliśmy obok szkoły. Jerry oparł się o auto i patrzył na mnie.
-O której kończysz? -zapytał.
-Czemu pytasz?
-Może byśmy się umówili? -zapytał. Jezu on jest strasznie miły i fajny ale randki? Dopiero co ryczałam przez jednego.
-Nie to zły pomysł. -powiedziałam smutnym głosem.
-Szkoda. -zaczął wsiadać do auta.
-Poczekaj! -wydarłam się a chłopak wysiadł i znów stanął przede mną.
-Hmm? -spójrzał na mnie.
-Nie chcę żebyś mnie źle zrozumiał ale dopiero co straciłam miłość swojego życia. Nadal go kocham i to bardzo. Dużo się zmieniło przez niwgo, na pewno gdyby nie on i Chris to bym nie wyglądała tak jak teraz. Na razie chcę byś został moim przyjacielem.
-Źle mnie zrozumiałaś, chodziło mi o wypad nie wiem do kina ale po przyjacielsku. Ten chłopak jest idiotą i tyle. Weź przyjaciół i pojedziemy gdzieś. Spoko?
-Okej. -uśmiechnęłam sie. -To bądź o 13.30 pod szkołą, może nie do kina ale na jakieś lody czy na obiad.
-Spoko. To pa.
-Pa. -podeszłam i dałam mu buziaka w policzek.

Podoba się?

Ps. Małgorzato twój komentarz mnie nie obchodzi.

niedziela, 14 lipca 2013

ROZDZIAŁ 41

Poszłam do lodówki i zaczęłam lać sobie lać alkohol. Wypiłam 5 kieliszków bez popitki tylko zagryzałam cytryną i solą. Później wypiłam 8 piw i poszłam na balkon. 
-Hej chcesz zapalić? -ktoś się z tyłu zapytał. 
-Nie ona nie pali. -usłyszałam znajomy głos. Był to Chris. 
-Okej ziomek jak chcecie. -powiedział i odszedł. 

Odwróciłam się w stronę przyjaciela i nic nie mówiłam, wiedziałam że on jak zwykle zacznie. Chociaż nieraz mnie męczył i zachował się jak jakieś dziecko to umiał doradzić lub pocieszyć za to go kochałam. 
-I jak się czujesz? 
-Jestem trochę wcięta ale tak to spoko. -chociaż dużo wypiłam to mogłam stać w miejscu i robić jaskółkę. 
-Nie chodzi o to , chodzi o serce, o Justina. 
-Dzięki Chris ale to nie jest najlepszy pomysł na gadanie. Idę do ogrodu, nad basen popływać z tymi pianymi ludźmi. 
-Okej, a mogę coś dla Ciebie zrobić? Żebyś się dobrze bawiła. 
-Daj mi kluczyk do mojej sypialni. -chłopak się spojrzał na mnie. 
-Trzymaj. -rzucił do mnie. -Twoja sypialnia jest na samej górze po prawej stronie, myślę że Ci się tam spodoba. 
-Dzięki. -powiedziałam i wyszłam z balkonu. 

Weszłam na wielki ogród i to co zobaczyłam to, to ja nie mogłam uwierzyć. Przetarłam oczy i zaczęłam płakać. Nie wiem czemu przecież już nie jesteśmy razem no ale kto by nie płakał jakby zobaczył swojego byłego całującego się z twoim najgorszym wrogiem w basenie gdzie jest dookoła masa ludzi. 
Podeszłam do niego i powiedziałam;
-Powodzenia kochanie. -po czym uśmiechnęłam się i pobiegłam do wielkiego salonu gdzie tańczyli wszyscy. 
-To nie tak. -usłyszałam. 
Jak by tu go zgubić? Wejdę w tłum i zacznę z ludźmi tańczyć. 

-Hej zatańczysz? -podeszłam do chłopaka który był ciemnego skóry. 
-Spoko. 
Akurat zaczeła lecieć piosenka
 

Poruszałam się powoli ale sexownie. Zobaczyłam Justina w tłumie i moje kroki były bardziej wyzywające. Zbliżyłam swój tyłek do jego krocza i zaczęłam nim ruszać. Chłopak nadal się kręcił. Piosenka nadal leciała. Odwróciłam się do niego i położyłam jego ręce na moich pośladkach po czym zaczęłam nimi szybko ruszać. Chłopak delikatnie przysuwał mnie do siebie., Piosenka się skończyła a ja spojrzałam na niego;
-Dzięki. -pocałowałam go namiętnie, wiedziałam że on stoi gdzieś obok, niech widzi co ja czułam gdy on całował Emily. -Dzięki tobie ten wieczór stał się lepszy, Chodź. -złapałam go za rękę i pokierowałam na schody.

Weszliśmy do pokoju a ja zapytałam;
-Nie jestem dziwką więc to z tobą nie zrobię ale chciałabym żebyś nie był na mnie zły. 
-Nie jestem na Ciebie zły. Sam bym nie chciał żebyś czegoś później żałowała. A tak wgl jestem Jerry. -to zajebiście coś co mi przypomina Justina. 
-Rose. -powiedziałam po czym się uśmiechnęłam.

Położyliśmy się na łóżku i razem w objęciach zasnęliśmy. Do niczego nie doszło. 


Jerry Finks. Lat 22. Jest bardzo bogaty. Jego ojciec ma KFC. Chłopak nie przepada za fastfudami bo musiał je jeść od małego. Teraz gdy mieszka sam i jest singlem dba o siebie i je bardzo zdrowe jedzenie. Myśli nad założeniem własnego klubu. 

ROZDZIAŁ 40

-Dzięki chłopaki. -powiedziała i sexownie im pomachała po czym wyszliśmy. 
-To było extra! -wydarłem się a ona zaczęła się szczerzyć. 
-Widzisz jaką masz siostrzyczkę genialną? 
-Widzę! A teraz dawaj na jakiegoś shake i jedziemy do domu się szykować.

Kupiliśmy napój i poszliśmy do auta. Byliśmy już w drodze do domu Chrisa. 
-Ej Chrisiak. -powiedziałam przerywając picie. 
-Hmm? -chłopak mówił jednocześnie pijąc i kierując. 
-Będzie Justin? -zapytałam patrząc na szybę. 
-Będzie. -powiedział wprost. 
-To ja chyba niee.... -nie chciałam dokańczać. 
-Wiem Rose że jest to trudne ale no nie będziesz całe życie przed nim uciekać co nie? 
-No dobra niech Ci będzie. Ale będę musiała dużo wypić. Ej a tak wgl gdzie są twoi rodzice? -zaczęłam sączyć napój. 
-Wyjechali na miesiąc i mam wolną chatę! 
-A no to spoko. -uśmiechnęłam się.
-Patrz akurat jesteśmy. 

Była już 20.30 postanowiłam się przebrać. Gdy byłam na zakupach kupiłam to znaczy Chris mi kupił 2 zestawy;
-jeden to ten z tą sukienką,
-a drugi na dziś na imprezkę. 

-Ej Chris w czymś Ci pomóc? -zapytałam i weszłam do kuchni. Chłopak nie był zdziwiony moim strojem bo mnie widział już go wcześniej. 
-Możesz poroznosić chipsy po mieszkaniu i włożyć piwo i wódkę do lodówki. 
-Spoko. -zaczęłam wkładać alkohol do wielkiej zamrażarki. 

Była już 22 a ludzi nie było, oczywiście oprócz mnie i Chrisa. 
-Tyrym. -usłyszałam dzwonek i pobiegłam do drzwi po czym otwierając je. 
-O kurwa! -krzyknął Chris gdy zobaczył tłum ludzi. 

Piwo się lało, ludzie tańczyli a impreza trwała tylko 10 minut. Z minuty na minutę było coraz więcej ludzi. 
Zaczęłam chodzić po domu i szukać kogoś z kim mogła bym potańczyć. Oczywiście Chris- nie ani Sandra- nie bo oni już tańczą i nikt nie może im tego zepsuć. 
Usiadłam na kanapę i zaczęłam słyszeć jak ktoś znów dzwoni do drzwi. Siedziałam dalej bo tak czy siak sam musi wejść. Tak jak powiedziałam wszedł i był to Justin. Witał się z każdym. Nie chciałam pokazywać że się nudzę. Byłam wkurzona bo założył na siebie ubrania które sama mu wybierałam. Na włosy nałożył żel i były nastawione, właśnie tak jak lubię. 
Poszłam do lodówki i zaczęłam lać sobie lać alkohol. Wypiłam 5 kieliszków bez popitki tylko zagryzałam cytryną i solą. Później wypiłam 8 piw i poszłam na balkon. 
-Hej chcesz zapalić? -ktoś się z tyłu zapytał. 
-Nie ona nie pali. -usłyszałam znajomy głos. Był to Chris. 

I JAK PODOBA SIĘ? KOMENTARZE MILE WIDZIANE.