sobota, 27 lipca 2013

ROZDZIAŁ 52

PS. PROSZĘ ŻEBY BLOGGERKI NIE DODAWAŁY W KOMENTARZACH LINKU DO SWOICH BLOGÓW.
JEŚLI CHCECIE REKLAMĘ BLOGA TO NAPISZCIE NA GADU; 34771467 A NIE.


-Rose co się dzieje? -złapał mnie za rękę.
-Bo musisz coś o mnie wiedzieć.
-Ale przecież wiem o tobie wszystko.
-Nie nie wierz o najważniejszym. Bo ja..... -zatkało mnie w tym momencie.
-Bo ty? -chłopak spojrzał się na mnie.
-Bo ja jestem chora. -zaczęłam płakać.
-Ej skarbie. -uniósł moją głowę ku górze. -Angina czy grypa to nic zlego.
-Justin to nie o taką chorobę mi chodzi. Nie wiem ile mi jeszcze zostało ale.... ale jak w najbliższym czasie nie będę miała przeszczepu serca to ja.... -chłopak mnie przytulił i głaskał po głowie.
-Ciiii nie pozwolę na to. -chociaż sam mnie uciszał to ona też płakał.
-Ale tu nic nie da się zrobić. Dziś gdy zemdlałam to ja już wiem że to są ostatnie chwile które mogę spędzić z moim najwspanialszym chłopakiem na całym świecie. Wiem że Bóg chciał żebym poszła tam do góry -pokazałam palcem na niebo. -szczęśliwa, chciał żebym te ostatnie chwilę spędziła idealnie. Dzięki tobie kochanie mogę odejść w spokoju. -chłopak oderwał się ode mnie.
-Jak możesz tak mówić? Jak! Ja Cię kocham a ty mi mówisz że możesz odejść że spokojem jakby nigdy nic? Czy ty myślisz co ty mówisz? -zaczął krzyczeć. Nie mogłam tego słuchać. Obkreciłam się na bok, myśląc że pójdę spać ale moje myśli mi na to nie pozwoliły. Już się przyzwyczaiłam do tej wiadomości że umrę. Kiedyś i tak bym musiała to zrobić. Spodkam się z rodzicami. Mam im tyle do opowiedzenia. Kobieto! Co ty mówisz! Jak mogłaś się przyzwyczaić?!
-Jak? -wyszeptałam po czym zaczęłam cicho szlochać.
-Przepraszam. Nie chciałem. -Justin położył się obok mnie i zaczął mocno tulić. -To nie jest takie proste gdy z dnia ns dzień dowiadujesz się że osoba która tak kochasz, niedługo odejdzie. -wtulił się we mnie mocniej.
-Przepraszam. -powiedziałam odwrscajac się do niego i muskając jego wargi. -Mówiłam przecież że masz się we mnie nie zakochać. -zaśmiałam się.
-Nieraz uczucia są silniejsze. -wyznał nadal patrząc mi głęboko w oczy.
-Kochanie jesteś taki romantyczny. -chłopak wywalił na wierzch swój szereg białych ząbków. -Czasami. -dodałam po chwili. -już tego uśmiechu nie byli tylko na jego twarzy gościł wielki grymas.
-Pfff. -odwrócił się do mnie plecami.

Weszłam po schodach na górną cześć domu że strony Justina do kuchni i zaczęłam wykładać potrzebne składniki do naleśników.
Gotowe naleśniki wysmarowałam nutellą i do szklanki nalałam sok pomarańczowy. Chciałam zrobić na złość Justinowi bo to jego ulubione danie. Więc zeszł na dół. Usiadłam na kanapę, włączyłam tv i zaczęłam jeść.
Poczułam że podchodzi bliżej mnie.
-Uuu zrobiłaś dla mnie naleśniki. -poruszał zabawnie brwiami.
-Ale ty masz focha więc pomyślałam że nie bedziesz chciał jeść tego co ja. -spojrzałam na niego a po chwili mój wzrok wylądował na ekranie telewizora.
-Nie nabierzesz mnie na to. -chłopak pobiegł do kuchni i zaczął sprawdzać wszystkie szafki. Pomyślałam gdzie by nigdy nie spojrzał i się nie myliłam. Naleśniki położyłam do wielkiego kosza gdzie są owoce, Justin wolał fast food więc nie zbyt często jadł zdrowe jedzenie.
-No powiedz! -wydarłam się z góry na co ja zaczęłam się śmiać. Nic nie odpowiedziałam. Chłopak zszedł na dół ze złą miną i przez 15 nimi oglądał ze mną telenowele bez słowa ale to nigdy nie trwa wiecznie.
-To jak powiesz? -zapytał.
-Ale co mam mówić? -zaczęłam sie śmiać.
-Kochanie bo będę musiał użyć ostrzejszych metod. -zrobił dziki wyraz twarzy.
-Iiiii tak Ci nie powiem.
-Sama chciałaś. -chłopak przybliżył się do mnie i zaczął gilgotać.
-Juu..uust...in STOP! -chłopak przestał na chwilę ale nadal trzymał mnie za ręce i siedział na mnie okrakiem.
-A powiesz?-spojrzał na mnie spojrzeniem nawet nie wiem jak mam to nazwać bo zrobił minke taka smutną pieska a wyszło mu martwy pies.
-Nic nie mówię.
Chłopak rzucił się na mnie i znów zaczął gilgotać. Mijały minuty a ja miałam wrażenie że zaraz się że sikam.
-W kuchni obok miski z owocami. -chłopak przestał robić to co robił, pocałował mnie i pobiegł po naleśniki.

PISZĘ DLA WAS NA FONIE.,NORMALNIE BYM TEGO NIE ROBIŁA ALE NIE CHCĘ ŻEBYŚCIE MNIE ZNIENAWIDZIŁY.
PODOBA SIĘ JEŚLI TAK RO DODAJ KOMENTARZ!

9 komentarzy:

  1. I,że co ona niby umrze? Nie rób nam tego. Tu ma być happy. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę że on pewnie odda jej swoje serce :'C

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku... Proszę cie niech ona nie umiera... Proszę.. Zrób tak żeby było wspaniale.. Ona nie moze umrzeć.... :'( a co do opowiadnka to serio wiesz ze cie kocham ? <3

    OdpowiedzUsuń
  4. mysterymagic Też tak myśle. ale wolała bym żeby ani Juss ani Rose nie umierali .

    OdpowiedzUsuń
  5. SUper! Czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. niech ona nie umiera błagam cię!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń