sobota, 3 sierpnia 2013

ROZDZIAŁ 57

-Nie to co robimy? -odwróciłam się do wszystkich bo wcześniej stałam do nich plecami i zaczęłam się śmiać. Każdy w tej sali płakał, każdy chłopak i Pattie.
-Ej rodzinko robimy tuli? -zapytałam a każdy do mnie podszedł i się przytulił. To było coś wielkiego czułam że znalazłam wspaniałych przyjaciół, najlepszego chłopaka pod słońcem i najlepszą teściową.

W DOMU

Justin właśnie dał mi jakąś kopertę o której mówił w szpitalu.
Była ona jasnego- różowego koloru. Na górze był napis "DLA KOCHANEJ ROSE".
Otworzyłam kopertę i zaczęłam czytać.

"Cześć kochanie. Nie mogę być teraz przy tobie bo mnie już nie ma na tym świecie. Myślę że dobrze przyjęło się moje serduszko do twojego organizmu. Bedziesz zadawać sobie pytanie; Dlaczego to zrobiłam? Chcę żebyś znała odpowiedź.
Ja już poznałam ścieżki życia. Ty jesteś młoda, przed tobą jeszcze te dobre chwilę jak i złe. Nie mogłam pozwolić żeby twoje życie skończyło się w takim krótkim czasie. Nie chcę żebyś się obwiniała że to przez Ciebie. Na mnie i tak by przyszedł kiedyś czas, tak czy inaczej.
Gdy bedziesz to czytać ja będę już u góry z twoimi rodzicami. Będziemy czuwać nad tobą.
Kiedyś się spotkamy ale to za kilkadziesiąt lat.
                            ~Kochająca Maria."

Do oczu napłynęły mi łzy.
-Wiedziałeś o tym? -zapytałam Justina tulac się do niego jeszcze mocniej.
-Tak ale nic nie mówiłem bo jej obiecałem.
-Tak bardzo za nią tęsknię.

"Dopiero gdy ta  bliska dla Ciebie osoba odejdzie to wtedy uświadamiasz sobie jaka ona była dla Ciebie ważna".

SZEŚĆ MIESIĘCY PÓŹNIEJ.

Ze mną i z Justinem było dobrze. No niby układało się tak jak miało być. Justin dostał się do bardzo dobrego klubu razem z Chrisem i reprezentują Stany.
No niby dobrze ale nie widywaliśmy się zbyt często tłumaczył się tym że zarabia żebyśmy mieli co jeść.
Ja zajmowałam się domem który kupiłam razem z Justinem. Może źle napisałam. Kupiliśmy sobie mieszkanie w bloku 3 pokojowe. No to jak pisałam ja zajmowałam się domem a on wyjeżdżał grać.
A no i oświadczył mi się!

Ostatnio strasznie źle się czułam, wymiotowałam i nie miałam okresu. Postanowiłam iść to sprawdzić.
-Pani Falcon. -powiedziała sekretarka.
Teraz moja kolej.
Weszłam do pokoju i usiadłam na krześle.
Do pokoju weszła kobieta gdzieś w wieku Pattie.
-Dzień dobry.. -spojrzała w papiery. -Rose. -uśmiechnęła się.
-Dzień dobry.
-No to opowiedz o co chodzi. -złożyła ręce i zaczęła mnie słuchać.
-Ostatnio często wymiotuje, okres mi się spóźnia i mie wam różne nastroje. -powiedziałam i spojrzałam na nią.
-Trzymaj. -podała mi test ciążowy. -Idz tu do łazienki i nasikaj na biały paseczek.

Wzięłam pudekłeczko i poszłam do łazienki.
Justin nic nie wiedział o tym że jestem u lekarza. Nie chciałam go martwić.

Zrobiłam to co mam zrobić i poszłam do lekarki.
-Jaki kolor? -zapytała.
-Niebieski.
-Gratulacje jesteś w ciąży!
Cieszyłam się. Chciałam żeby Justin wiedział ale nie chciałam mówić mu przez telefon.
Dziś mecz grał 30 minut od Atlanty więc wsiadlam w auto i pojechałam do niego.

WIEM ŻE STRASZNIE PRZESKOCZYŁAN ALE JESTEM TAK JAKBY STRASZNIE W TYLE.
Powinnam być już dalej a tak na serio jestem na początku...

7 komentarzy:

  1. Dwaj dzisiaj jeszcze jeden. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. no spoko ale wiesz zwolni chociaż o drobine bo tak dziwnie się to czyta jak tak zauwasz.:P

    OdpowiedzUsuń
  3. Dawaj kolejne KICIA ;*
    Nie mogę się już doczekać ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Boskie ! Czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  5. Boskie ! Dawaj jeszcze jeden dzisiaj wieczorem :D proszeee !!! <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  6. oskie czekam na następny <33

    OdpowiedzUsuń
  7. Przeczytalam cale opowiadanie od poczatku . Jest ciekawe , czekam na kolejny rozdzial :)

    OdpowiedzUsuń