*OCZAMI JUSTINA*
Obudziłem się rano. Rose przy mnie już nie było, ale lała się woda w łazience więc myślałem że to ona.
Żwawym krokiem podreptałem do szafy i wyjąłem ubrania na dziś. Wyjąłem ten zestaw i zacząłem się ubierać.
Gdy byłem już gotowy to usiadłem na łóżku i czekałem na Rose.
Drzwi od łazienki się otworzyły a z nich? Z nich wyszedł Chris;
-Co ty kurwa tam robiłeś? Gdzie Rose? -zapytałem.
-Dziewczyny zajęły łazienki a ja potrzebowałem prysznica. Właśnie sam nie wiem gdzie ona jest. Jest 8 może poszła się przejść czy coś? -powiedział.
-Nie wiem. Zadzwonię do niej. -powiedziałem i wyjąłem komórkę z kieszeni.
Pierwszy sygnał i nic a później "Heej, najwidoczniej nie mogę odebrać lub mój telefon szwankuje. Postaram się oddzwonić jak najszybciej. Nie martw się. Papapa pozdrawiam Rose... (chwila przerwy) KOCHAM CIĘ JUSTIN!" taaa jej sekretarka.
-Kuźwa nie odbiera. Dobra Chris koniec tych numerów mnie to nie bawi. Gdzie jest Rose?-zapytałem już wkurzony.
-Stary ale ja na serio nie wiem. Chodź przejedziemy się po okolicy i zobaczymy czy nie ma jej gdzieś tu. -powiedział i założył szybko swoją bluzkę.
-Spoko.. -miałem zamiar zabrać kluczyki z małej szafeczki ale ich tam nie było. -Widziałeś gdzie są moje kluczyki od auta? -spytałem przyjaciela.
-Może zostawiłeś w środku auta? -spojrzał na mnie.
-Możliwe. Chodź na pewno są tam. -byłem już pewien że je tam zostawiłem.
Schodziliśmy na dół, wziąłem jeszcze jabłko z miski i wyszedłem.
-Stary gdzie twoje auto?
-KURWA! GDZIE MOJA MIRABELKA! -zacząłem się drzeć jak przygłup (Mirabelka- auto Jusa. Nazwał je tak. Traktuje je jak swoje dziecko). Podbiegłem do miejsca gdzie jeszcze wczoraj ją zaparkowałem i jak idiota zacząłem szukać.
-Ej stary teraz nie jest ważne auto ale gdzie jest twoja kobieta w ciąży.. -teraz dopiero mi się przypomniało.
-Dzwonimy na policję. -powiedziałem pewny tego co mówię. -Nie patrz się tak na mnie. Nie ma mojego auta, jej, nie odbiera telefonu. Nie wiadomo co się z nią dzieje! -powiedziałem zły na przyjaciela który przez chwilę się ze mnie nabijał ale gdy to powiedziałem uświadomił sobie że jest to poważne.
-Dobra stary to ja zadzwonię po gliny a ty idź zjedz normalne śniadanie i się tak nie denerwuj , to jest Rose ona się z nikim nie cyka. -ja pokiwałem i pobiegłem do domu.
*OCZAMI ROSE*
Hmm telefon mi padł gdy szukałam różnych przepisów. Chciałam zrobić taką rodzinną ucztę, wiecie nie znamy się jeszcze za dobrze z dziewczynami a takie coś by było najlepsze.
Wszystko już kupiłam i pomyślałam że fajnie było by pójść na jakieś lody a te zostawić na później i na zakupy. Tu jest takie wielkie centrum że nie wytrzymam jak tam pójdę. Dobrze by było gdybym już zaczęła patrzeć za różnymi wózkami. Chcę żeby moje dzieci miały jak najlepiej.
Zakupy wpakowałam do bagażnika i poszłam na piechotę do lodziarni która była obok.
*OCZAMI JUSTINA- w tym samym czasie*
-Panie władzo ale ja nie wiem gdzie ona mogła pojechać! I czy w ogóle gdzieś pojechać! Ona nawet prawa jazdy chyba nie ma? Albo ma? Ma? -spojrzałem na Erica on pokiwał na to że ma. -Ale by mi powiedziała! Niech pan zrozumie że ona jest dla mnie najważniejsza! Jeszcze jest w ciąży.
-Dobrze, spokojnie. Zaczniemy śledztwo już zaraz. Ale potrzebny nam jest opis pani Rose. -spojrzał na mnie.
-Ma długie piękne brązowe włosy, jej oczy są też brązowe i doprowadzają że ciało przechodzą ciarki. -zamknąłem teraz swoje oczy i wyobrażałem sobie ją. -Ma takie piękne rysy twarzy, delikatne i pełne czerwone usta, ma brzuszek w którym są teraz moje jeszcze nie narodzone dzieci ale i tam jest najładniejsza. Jest ode mnie niższa o pół głowy ale to jest słodkie gdy muszę kucnąć żeby dać jej buziaka lub gdy ona musi stanąć na palcach by mi go dać... Jej włosy pachną taką nutką wanilii. Ma malutkie i chudziutkie nóżki i wygląda tak śmiesznie z tym brzuszkiem- uśmiechnąłem się sam do siebie ale cały czas miałem zamknięte oczy. -Jej głos... Och jak powie słowo to mam takie przyjemne dreszcze, jej uśmiech doprowadza do szaleństwa... -otworzyłem teraz oczy i uniosłem głowę do góry tak że patrzałem w sufit -Rozumie mnie pan? -spojrzałam na niego a on? Nie tylko ona ale inni patrzyli się na mnie jak na jakiś obrazek. Dziewczyny płakały? -Powiedziałem coś nie tak? -spojrzałem na nich.
-Nie,znajdziemy ją jak najszybciej. Nie martw się. -wstał i poklepał mnie po ramieniu.
*OCZAMI ROSE*
Dobra wracam właśnie do domu bo przecież jest już 11 a jak Justin się obudzi to lepiej żebym była przy nim,
Byłam właśnie obok domu. Zobaczyłam radiowozy. Strasznie się przestraszyłam. Zaparkowałam auto przed drzwiami i wyjęłam jak najszybciej wszystkie torby i wbiegłam po schodach;
-Co się stało! Coś z Justinem? -powiedziałam z łzami w oczach. Spojrzałam na salon a tam siedziała cała moja rodzinka i Justin? Justin stał z łzami w oczach. -Kociaku co z tobą? Czemu już nie śpisz? -usłyszałam jak to zawsze śmiechy przyjaciół, podbiegłam do niego, rzucając wszystkie torby i tuląc go. -Co się stało? -zapytałam, głaszcząc go po policzku. Stał tak i tulił mnie i płakał. Oderwałam się od niego. -Powie mi ktoś o co tu chodzi? Ktoś umarł? -zapytałam przyjaciół. Oni też nie odpowiadali.
Dzień dobry. -podał mi rękę gliniarz, ja zrobiłam to co on i uścisnęłam. -Ma pani wspaniałego chłopaka i niech pani dba o niego i więcej tak nie ucieka bez telefonu. -spojrzałam pytająco na Justina który nadal gapił się na mnie ze łzami w oczach. -A ty. -spojrzał na Justina. -Jej opis był wspaniały. Trzymam kciuki za was. -wziął jakiś notes i razem z innymi policjantami wyszli.
Usiadłam na kanapę, myśląc. Czy ja zrobiłam coś nie tak? Jest cisza a ja tego nie lubię. Hmmm;
-Wiecie bo ja kupiłam wielkiego kurczaka bo chciałam zrobić rodzinną ucztę. Nie znamy jeszcze dobrze z dziewczynami i no wiecie. -oni zaczęli się śmiać. Nie wiedząc o co chodzi, wstałam i poszłam po reklamówki. -A tu kupiłam ciuszki dla naszych chłopców lub dziewczynek. -podałam im reklamówki. -I bieliznę. -podałam Justinowi a on się uśmiechnął. -Dobra ja idę coś zjeść i się przebrać. Wiecie od 5 latałam po sklepach. -oni znów zaczęli się śmiać a z czego to ja nie wiem. Pocałowałam Justina w policzek i poszłam do pokoju i ubrałam to;
Szybko wyszłam z niego i kierowałam się do kuchni by wypakować to co kupiłam dziś.
Zaczęłam wykładać zakupy do szafek i poczułam..
DODAM ZARAZ 81 BO WCZORAJ NIE PISAŁAM :)
ALE NAJPIERW MUSZĘ GO UŁOŻYĆ I NAPISAĆ WIĘC BĘDZIE OKOŁO 15,30 :>
BĘDZIECIE CZEKAĆ?
kocham twojego bloga :> jest boski :* czekam na nn :)
OdpowiedzUsuńKocham. <33 uwielbiam <33 lofffciaaam <3
OdpowiedzUsuńBędę czekać :)))
OdpowiedzUsuńpeefnie czekamy !!! LOFKA FOREVER TWÓJ BLOG !
OdpowiedzUsuńOczywiście ;) ps. Świetny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńoczywiście świetny rozdział :*
OdpowiedzUsuńOCZYWIŚCIE ♥ ROZDZIAŁ JAK ZAWSZE ZAJEBISTY ♥
OdpowiedzUsuńZajebist rozdział :)
OdpowiedzUsuńUłaaa super rozdział!!
OdpowiedzUsuńCzekam na następny...ciekawe co poczuła? ;o
Pozdrawiam :*
Oczywiście :) Gdzie mogłabym do Ciebie napisać ?
OdpowiedzUsuńZaje fajny rozdział aż chce sie więcej i więcej <3
OdpowiedzUsuńSuper jak zawsze :* CZEKAM NA NASTĘPNY ;)
OdpowiedzUsuńDawaj kolejny będę czekac. ; )
OdpowiedzUsuńhttp://loanonimjb.blogspot.com/ -zajrzysz ?
OdpowiedzUsuńcudowny rozdział <3
OdpowiedzUsuńobserwujemy?
Jesteś fantastyczna. W ciągu dwóch dni przeczytałam wszystko. Nie robiłam nic innego tylko wszędzie chodziłam z telefonem i czytałam tak mnie wciągnęło :) A co do rozdziału to boski jak zawsze ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na next :)
Agan :*
Cudo *.*
OdpowiedzUsuńGdzie następny ? <3
Usmiałam sie.przy tym rozdziale czytałam go z 2 razy i pekam.ze smiechu . Zajebiste poprosru zajebiste ppzdrawiam Patii :*
OdpowiedzUsuńhahahahhaha :D
OdpowiedzUsuń