-Nie, nie. Ale muszę panu powiedzieć że ma pan szczęście bo będą bliźniaki. -słowa kierowała do Chaza.
-Ale to nie moje.... -chłopak zemdlał.
-Jezu Chaz. -zaczęłam walić go po policzkach.
-Spokojnie, spokojnie. -chłopak mówił zachrypniętym głosem.
-To nie jego dzieci proszę pani. Ich ojciec to idiota... -twarz schowałam w donie i usiadłam na krześle.
-My już musimy iść. -powiedział Chaz i wziął mnie na ręce.
Musiało to wyglądać serio słodko. Bo jestem w ciąży a on mnie bierze z krzesła. Czy ja przypadkiem nie podkochuję się w swoim przyjacielu?
Szliśmy w ciszy do domu.
-Chaz wiesz bo ja..... -chłopak mi przerwał.
-Ja już tak dłużej nie mogę... Rose możesz zerwać ze mną przyjaźń ale.. ale ja muszę Ci to powiedzieć. Ja coś do Ciebie czuję! -chłopak spojrzał mi głęboko w oczy.
-Chaz....
-Nie musisz nic mówić. Wiem, wiem. Możemy zostać tylko przyjaciółmi bo nadal nie możesz zapomnieć o tym dupku. -chłopak kopnął w śmietnik stojący obok. -Kurwa! Jak boli.... -usiadł na chodnik.
-Wstań bo jeszcze się przeziębisz!
-Co mi tam... -powiedział zrezygnowany. -przykucnęłam obok niego.
-A kto powiedział że ja nic do Ciebie nie czuję. Hmmm? Proszę Cię wstań. No i co że jest lato i że jest strasznie ciepło ale wstań. -chłopak spojrzał na mnie. Podałam mu dłoń i się podniósł.
-Ty do mnie coś czujesz? -zapytał z nadzieją w oczach.
-Od jakiegoś czasu nie mogę przestać o Tobie myśleć... Chyba się w Tobie zakochałam Chaz. -chłopak wziął mnie na ręce i zaczął unosić. -Chaz durniu! -darłam się i jednocześnie śmiałam.
Po chwili chłopak mnie postawił a nasze twarze się do siebie zbliżyły.
-Jesteś pewien że chcesz być z dziewczyną która jest w ciąży? -wyszeptałam mu w usta.
-A jeśli powiem że tak to co wtedy będzie? -wyszeptł.
-Będziesz musiał spełniać wszystkie moje zachcianki. Na przykład o takie. -w tym momencie wbiłam usta w jego i zaczęliśmy się całować. Nasze języki "tańczyły" jak wariaty. A ja? Ja byłam szczęśliwa. Odsunęłam się od chłopaka i spojrzałam mu w oczy. -Będziesz musiał opiekować się moimi dziećmi i traktować je jak swoje. Będziesz musiał spać obok mnie gdy tego zachcę. Gdy do Ciebie zadzwonię w nocy będziesz musiał do mnie przyjeżdżać. Jesteś tego pewien? -zapytałam.
-Muszę się zastanowić. -zrobił minę że myśli nad tym.
-Głupku ty mój kochany. Chodź, muszę się przebrać.
Szliśmy do domu trzymając się za ręce i rozmawiając o tym że jestem w ciąży a nadal chodzę w szpilkach, spódniczkach i tak kiedyś.
-O jesteście! -powiedział Eric z koszulką w dłoni. Spojrzał na nasze dłonie. -CO?! Chris! Sandra! Mamy parę w domu. -razem z Chazem zaczęliśmy się śmiać z przyjaciół którzy przybiegli i nam gratulowali.
-Czemu biegasz tak po tym domu? -zapytałam się i spojrzałam na Erica który jest w samych majtkach.
-Kompletnie zapomniałem że mam jakiegoś kolesia oprowadzić!
-To ubieraj się szybko. -powiedziałam.
-Tak tylko on nam nie powiedział że idziemy z nim! -wydarł się Chris z góry. Zapewne szukał jakiś ubrań w szafie Erica.
-Że co! -wydarłam się i już po chwili byłam u siebie w pokoju i szukałam jakiegoś odpowiedniego stroju.
Stałam tak przy szafie w samej bieliźnie.
-I w co ja mam się do cholery przebrać?! -powiedziałam sama do siebie. Po chwili poczułam czyjeś dłonie na moim brzuszku.
-W to co zawsze kochanie. -odwróciłam się.
-Chaz ale ja nie wiem kim on jest. Nowy sąsiad... Trzeba wyglądać porządnie co nie? -spojrzałam na niego.
-Dla mnie nie musisz nigdzie iść tylko zostać tak w tej bieliźnie. -chłopak zaczął się śmiać.
-Mówisz że ładnie wyglądam w takiej bieliźnie z brzuszkiem na wierchu. -rzuciłam go na łózko i zaczęłam dziwnie pozować przy szafie. Chłopak się ciągle śmiał.
-Wiem! -wydarłam się i zaczęłam szperać w szafie. -Co powiesz na taki zestaw?
-Ej dobry pomysł.
Zeszliśmy na dół i każdy już na nas czekał. Chłopaki szli z przodu a ja z Sandrą z tyłu. Kazała mi opowiadać o zajściu po wizycie u lekarza.
-Na serio? -ciągle to samo powtarzała.
-Dobra dziewczyny to poczekajcie tu z Ryanem a ja z Chazem pójdziemy po nich. -powiedział Erc.
*OCZAMI JUSTINA*
-Ej Chris to chyba on bo ktoś puka! Schodź już. -darłem się z dołu.
-To dawaj. -przyjaciel złapał za klamkę a moim oczom ukazało sie dwóch chłopaków; jeden w moim wieku, a drugi o 2 lata lub 3 starszy.
-Cześć. Jestem Eric a to mój przyjaciel Chaz. To o was chodziło Scootowi?
-Siema. Ja jestem Justin a to mój przyjaciel Chris. -przybiliśmy sobie piątkę i wyszliśmy z domu.
*OCZAMI ROSE*
Stałam tyłem razem z Sandrą. Przed nami stał Chris i nas rozśmieszał.
-Ej dziewczyny. -odwróciłyśmy się i oczy mi się powiększyły o 40 stopni. -To jest CHRIS a to JUSTIN. -razem z Sandrą powiedziałyśmy z Ericem te dwa imienia. Łzy zaczęły napływać mi do oczu.
-Ej kochanie co się stało? -podszedł do mnie Chaz i przytulił.
-To...to.. Justin. To jest ojciec moich dzieci... On nic o nich nie wie. -wyszeptałam.
-Rose.. -powiedział cicho Justin. -odsunęłam się od Chaza i zaczęłam się głośno śmiać.
-HAHAHAHA a teraz zdejmować maski. Coś wam nie wyszedł ten żart. To że jestem w ciąży to nie oznacza że jestem jakaś głupia. Przecież oni są w atlancie.. -podeszłam do Justina i zaczęłam go szarpać. -Ty jesteś w Atlancie... Cie tu nie ma... To tylko głupi sen. Ja chcę się obudzić z tego zjebanego snu! No proszę no! -spojrzałam dookoła i widziałam tylko współczujące miny. A jednak... Jednak to nie jest sen. -Ja muszę iść. Idę się przejść. Nie wiem gdzie. -powiedziałam i ruszyłam przed siebie. Po chwili poczułam czyjąś dłoń ściskającą moją. Spojrzałam w bok, była to Sandra tak samo jak ja cała we łzach.
-Ja nie wiem co ja mam teraz zrobić... -wyszeptałam.
-Kochanie ja też nie wiem. -powiedziała i ruszyłyśmy wolnym krokiem po chodniku w nieznane nam miejsce.
*OCZAMI JUSTINA*
Zacząłem płakać. Dopiero teraz sobie uświadomiłem że ją nadal kocham. Piłem i zaliczałem te wszystkie dziewczyny tylko żeby na chwilę zapomnieć o niej. Prawie nic się nie zmieniła przez te półtora miesiąca. Te same włosy, zapach, styl. Tylko jedno jest inne. Jest w ciąży. Prawdopodobnie z Chazem?
-To ty ją kurwa tak cholernie zraniłeś! -zaczął pchać mnie Chaz. -A ty! A ty Sandrę! -Chris też wylądował na ziemi jak ja. -Cholerne dupki. Ułożyły sobie życie a wy musicie im to zniszczyć... KURWA NO!
-Ej brachu spokojnie. -powiedział jakiś koleś. -Jestem Ryan. -podał mi rękę żebym mógł się podnieść a po chwili Chrisowi.
-Jak możecie być tacy spokojni! JAK? -darł się. Stanął w miejscu i zaczął liczyć do 10. \
-To może wejdziemy do was? -zaproponował Ryan.
-Dobra. Wchodźcie.
*OCZAMI RYANA*
Trzeba jakoś to ułożyć. Nigdy nie lubiłem jak ktos się kłóci a jeszcze to że mieszkamy każdy obok siebie to jeszcze byłoby gorzej.
Usiedliśmy na kanapie i zacząłem gadać.
-Dobra. Więc tak nie może być. Wszyscy mieszkamy na tej ulicy. Domek obok domku. No więc tak. Justin hmm? -chłopak pokiwał głową na tak. -Rose jest teraz szczęśliwa. Jest w ciąży. postanowiłem z chłopakami nie mówić że z nim. -Ma chłopaka- Chaza i się kochają. Mnie i Erica traktuje jak brata. Mieszka u tego pana. -wskazałem na Erica. -I jest git. Musicie pogadać że możecie zostać no nie wiem przyjaciółmi ale żeby nie było takich akcji spoko? Ona jest w ciąży i nie może się denerwować. Teraz ty- spojrzałem na Chrisa. -Sandra tak samo jak Rose traktuje naszą trójcę jak braci. Mieszka razem z Rose u Erica. Dobrze byłobty gdybyśmy wszyscy to wyjaśnili. Trzeba myśleć też tu o dziewczynach to wreszcie one zostały zranione. Teraz wy. -spojrzałem na swoich przyjaciół. - Ty Chazie musisz się uspokoić. To że kogoś uderzysz nic nie zmieni czaisz? A ty Eric. Z Tobą misiu nie mam nic do omawiania. -wysłałem mu buziaka a wszyscy zaczęli się śmiać. -Dobra chłopaki co o tym myślicie? -zapytałem.
-No spoko. -powiedział Eric.
-Ja jestem za. -Chris.
-Mi to tam pasuje. -dodał Justin.
-A tobie rybeczko? -skierowałem słowa do Chaza.
-Dobra. Ale jeżeli ty Justin zaczniesz zarywać do Rose i zepsujesz to co jest między nami to ja już nie będę taki grzeczny. Czaisz? -powiedział groźnie ale nie dziwię mu się.
-Dobra. Chcę żeby ona była szczęśliwa. Jeżeli ja nie mogłem dostarczyć jej tego szczęścia to jedyna osoba która może to zrobić to taka którą ona kocha. Kurwa pomieszałem. -znów każdy zaczął się śmiać.
-Chyba jesteście spoko. -powiedział Chaz do Chrisa i Justina.
-Wy chyba też. -dokończył Chris i zaczął szczelać śmieszne miny przez co znów każdy z nas zaczął się śmiać.
KOMENTARZE MILE WIDZIANE +ONE DAJĄ MI WIĘKSZĄ WENĘ :)
Rozdział jest cudowny <3
OdpowiedzUsuńJustin musi wrócić do Rose, nie podoba mi sie to że zabawiał sie z laskami że by o niej zapomnieć.
Dodaj dzisiaj jeszcze jeden rozdział naprawdę uwielbiam twój blog <3
twój blog jest zajebisty dodaj jak najszybciej następny rozdział a najlepiej by było żebyś znów dodała dzisiaj rozdział :)
OdpowiedzUsuńPlissss dodaj jeszcze jeden !!! PROSIMY !!! Twój blog wymiata... nawet czytam go moim młodszym kuzynkom. !!! pLis.. dzisiaj jeszcze jeden, bo zajebiście oppowiadasz <333333333333333333333333333ILY
OdpowiedzUsuńBoskie, boskie, boskie, boskie, boskie. Szkoda, że Justin jeszcze nie wie całej prawdy na temat ciąży, ale może to i lepiej. PISZ, PISZ :D
OdpowiedzUsuńCudowne <3 Oby tak dalej ^^
OdpowiedzUsuńŚwietne opowiadanie czekam na nn :*
OdpowiedzUsuńbez komentarza <3
OdpowiedzUsuńOmg <3 Kocham , kiedy nn ? <3
OdpowiedzUsuńRozdzial fajny ale troche sie gubie bo niby chcialabym zeby rose byla z justinem a teraz ten chaz ale zobaczymy jak sie akcja potoczy
OdpowiedzUsuńOMG ŚWIETNY CUDNY ZAJEBISTY ♥ ALE JUSTIN MUSI BYĆ Z ROSE MUSI DO NIEGO WRÓCIĆ I MUSZĄ RAZEM WYCHOWAĆ BLIŹNIAKÓW ♥ CZEKAM NA NN
OdpowiedzUsuńWOW tego się nie spodziewałam. Bliźniaki WOW. Rose i Justin MUSZĄ powtarzam MUSZĄ być razem. A Chaz no nie wiem może będzie mieć wypadek samochodowy i zginie ale to zależy od ciebie ???? Jeśli mój komętarz cię w jakiś sposób uraził to przepraszam :)
OdpowiedzUsuńpisz :)
OdpowiedzUsuńpisz następne :)
OdpowiedzUsuń