niedziela, 18 sierpnia 2013

ROZDZIAŁ 73

Każdy wyszedł ze mną pod dom. Eric podał walizki facetowi od taxi a ten je wkładał;
-Chodźcie musimy się jeszcze ostatni raz przytulił. -powiedział Chris i się rozpłakał po całości.
-Przyjedziecie jeszcze do mnie w tym miesiącu? -zapytałam a oni kiwali głową.
Wsiadłam do taxi i pojechaliśmy.


*OCZAMI JUSTINA*
Kiedy Rose wyszła.. Zrozumiałem. Wytłumaczyłem Selenie że jeżeli mam być sławny to dzięki swojemu głosowi a nie bo ktoś mi ma w tym pomagać. 
Odpaliłem maszynę i jak najszybciej jechałem. 
*OCZAMI ROSE*0
Za chwilę będę na lotnisku. Bawiłam się telefonem. Ekran zrobił się czarny i zaczęłam słyszeć dźwięk dzwonka. Spojrzałam w telefon a na nim? Na nim uśmiechnięta buzia Justina. Dzwonił do mnie... Nie odbiorę. Muszę zapomnieć. Po chwili chłopak musiał zrezygnować. 
Już byłam na lotnisku po 3 minutach.
*OCZAMI JUSTINA*
Jeszcze chwila i będę na lotnisku. Ooo i właśnie wjeżdżam na parking i wwwwwwwwww tej chwili jestem. 
Była tam! 
-Ej chłopcze. -usłyszałem jakiś męski głos i się odwróciłem. 
-Trzymaj i tak zaraz tu przyjdę. -powiedziałem do tej samej babki. 
*OCZAMI ROSE*
Siedziałam w samolocie i słuchałam piosenek na iphonie. Nic nie słyszałam. 



Wybiegłem z domu i zobaczyłem Rose gdy wsiada do taxi i odjeżdża. Podbiegłem do przyjaciół;
-Gdzie ona jedzie? -zapytałem cały zdyszany. 
-Najdalej od Ciebie. -powiedział Eric. 
-Wiem że spierdoliłem z Seleną ale gdzie ona jedzie. -wszyscy nie odpowiadali. -Kurwa proszę was, ostatni raz chcę z nią spróbować. Jeżeli znów wyjedzie to.. to ja nie wytrzymam. 
-Lotnisko. -powiedział Chaz. Ze szczęścia pocałowałem go i poleciałem do auta. 

-Nie tym razem, tym razem Cię nie puszczę. -powiedziałem do siebie, wyjąłem telefon i zacząłem do niej dzwonić. 


"Masz jedną wiadomość głosową" -powiadomienie. Odsłuchać? A co mi szkodzi. 
Wzięłam na głośnik żebym słyszała dokładnie jego głos. 
-Ja nie pozwolę Ci odejść. Ja Cię kocham. Selena? Selena nic dla mnie nie znaczy ona miała pomóc się wybić. Ale po co mam być gwiazdą jak nie mam dla kogo? Jeżeli nie mam Cię u swojego boku? Jeżeli nie widzę Cię. Po co? Jadę po Ciebie, nigdy nie wyjeżdżasz. KONIEC WIADOMOŚCI. 
-Wracać się?- zapytał kierowca. 
-Nie, nie potrzebny jest powrót. -powiedziałam nie pewnie. 
-Na pewno? -upewnił się. 
-Tak. -pokazałam ten swój nie szczery uśmiech. 
-No dobrze. -spojrzał na mnie i znów zajął się kierowaniem. 



Szybko wysiadłem z auta, zamykając drzwi a później całe auto. Zacząłem biec;
-ROSE! -zacząłem wykrzykiwać jej imię i jej szukać. 
Zobaczyłem że jakaś dziewczyna która z tyłu wygląda jak ona stoi przy wylocie do Polski. Zacząłem do niej biec;
-Rose nie wyjeżdżaj. -złapałem ją za ramie. 
-Yyy nie jestem żadną Rose. -powiedziała. Tak prawda to nie ona. 
Znów zacząłem biegać po całym lotnisku i jej szukać;
-Lot do Atlanty proszę iść w stronę pasu 47.
-Atlanta! -wydarłem się sam do siebie..

-Rose! -znów zacząłem wykrzykiwać jej imię. Odwróciła się. Szybko weszła do pomieszczenia i jej już po chwili nie było. 
Powiedziałem że nie odpuszczę to tak też będzie. 
-Przepraszam. -mówiłem przez tłum ludzi. -No przepraszam. -znów powiedziałem ale tym razem z bardziej podniosłym tonem. Zaczęli odchodzić. 
-Proszę pokazać swój bilet. -powiedziała kontrolerka. 
-Przepraszam ale ja nie ma. -powiedziałem zły. Jak mogłem zapomnieć o miłości swojego życia. -Niech pani mnie wpuści. Tam. -pokazałem palcem. -Tam jest miłość mojego życia. Ona, ona chcę pojechać. Zapomnieć o mnie. Jest w ciąży ze mną. Serio chcecie to zepsuć... -spojrzałem na nią. 
-Przepraszam ja nic nie mogę zrobić. -powiedziała tak jakby pewna siebie. 
-Kuźwa spieprzyłem. -powiedziałem i zacząłem odchodzić. 

-Słucham. -powiedziałem. 
-Trzymaj. -podał mi bilet. Spojrzałem i był do Atlanty.
-A czemu pani mi go daje? 
-Ja też kiedyś swojej miłości pozwoliłem odejść i do teraz jestem sam. No idź szybko bo zaraz się spóźnisz i jej nie odzyskasz. 
-Dziękuję. -powiedziałem szybko i pobiegłem. 

*Oczami Rose*

Nuciłam sobie coś pod nosem aż koleś który siedzi obok mnie zaczął mnie szturchać.
-Tak? -spojrzałam na niego.
-Znasz może jakąś Rose? -zapytał.
-Tak to ja. -powiedziałam nie pewnie. 
-Tu siedzi! Tu siedzi! -zaczął podnosić swój ton z normalnego do takiego że aż mi bębenki pękały. 


DALSZA CZĘŚĆ JUTRO OKOŁO 12 :))

12 komentarzy:

  1. Swietny *-* ale krotki :( czekam na nn ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajebisty. Czekam do jutro . Pewnie będę go czytać na zlocie. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się z Luska:3 .Świetny ale krótki czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  4. Love it po prostu czekam an następne <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Właśnie czemu taki krótki!!!???? Ja się pytam! Kiedy nn??? Dodasz jeszcze dzisiaj?? Pliss???

    OdpowiedzUsuń
  6. Masz wspaniałe pomysły ! A tak wogóle to cieszę się,że tak często dodajesz...
    Ludzie...ona też ma życie prywatne...
    Zapraszam do mnie
    the-other-side-jb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. O mój boże!
    Ten rozdział jest taki ahahdfgfhsks <3
    Płakałam jak go czytałam, Justin tak trzymaj, nie pozwól odejść Rose.
    Czekam na nn z niecierpliwością :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Wczoraj przeczytałem a dzisiaj dodaje komentarz. Świetny rozdział. Trzymasz wszystkich w napięciu. Dobrze, bardzo . Nie mogę się doczekać nowego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do właścicielki bloga i autorki opowiadania to jest moje prywatne konto. Z tamtego już korzystać nie będę ;)

      Usuń